Dzień świra: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Nie podano opisu zmian
Nie podano opisu zmian
Linia 84:
* Wycieczka w nieodległe od Odessy stepy, dzikie, niedawno jeszcze deptane przez stada tatarskich, rączych koni, pozwala mu westchnąć powietrzem czystym, ciszą po jarmarcznym zgiełku życia w portowym mieście. Jechali wciąż dalej, koczym za czwórką koni aż do Akermanu. (odgłos puszczanych gazów, śmiech uczniów) Szczyty czerniały w wieczór nieprzebytą ścianą. Nie opisywał tego, stwarzał je na nowo. Ich obraz potężniejszy, świetniejszy niż były, wszystko stwarzał na nowo zaklinając w słowo. Żegluga, burza morska. I cisza na morzu. Cisza jest coraz cichsza. Zda się niemożliwa do usłyszenia uchem aż po ciszę serca … (odgłos puszczanych gazów, śmiech uczniów) (…) I w tej ciszy tak ucha natężam ciekawie, że słyszałbym głos z Litwy, jedźmy, nikt nie woła.
 
* Zabiję skurwysyna! SkurwegoSKURWEGO synaSYNA zatłukęZATŁUKĘ! ZajebięZAJEBIE goGO naNA kotletaKOTLETA!
 
* Żeby nie jeść samotnie, jem z telewizorem.
Linia 302:
:'''Kobieta:''' Z czym?
:'''Adam:''' No co mnie pani sra tu nim pod moim oknem?!
:'''Kobieta:''' To przecież tylko pies tylko.
:'''Adam:''' To co, że pies? To ma mniej gówniane gówno od człowieka? (''Do psa''): Poszedł!
:'''Kobieta:''' Spokojnie, Bobik, spokojnie.