Oriana Fallaci: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Linia 61:
 
"Powiedzmy to sobie jasno: żyjemy w społeczeństwie, które na Życie spogląda w sposób hedonistyczny. Po prostu. Które dąży jedynie do dobrobytu, materialnego zysku, wygody. Społeczeństwie, w którym dusza nic nie znaczy. Duchowość - jeszcze mniej. I nie tylko we Włoszech, nie tylko w Europie, bo i w Ameryce dzieje się to samo. Jeśli nie gorzej. Zresztą to Ameryka rozpowszechniła kult hedonizmu. To Ameryka narzuciła modę na gejowskie małżeństwa i adopcje. To Ameryka pierwsza dała zgodę na te badania. Jedyna różnica polega na tym, że w Ameryce większość obywateli się temu sprzeciwia i że jej prezydent mówi do tych badaczy: „Ja wam nie dam pieniędzy na doprowadzenie do końca Rzezi Niewiniątek. Nie wierzę w naukę, która zabija, jedną osobę, by wyleczyć drugą" (brawo Bush). Od Pacyfiku do Atlantyku, od Atlantyku po Morze Śródziemne, od Morza Śródziemnego po Arktyczne Zachód doświadcza choroby, której nawet miliardy komórek macierzystych nie są w stanie wyleczyć: moralnego raka, intelektualnego i moralnego. Mówię o nim w mojej trylogii, zwłaszcza w „Sile rozumu". Właśnie z powodu tego raka nie rozumiemy już znaczenia słowa Moralność, nie potrafimy już odróżnić moralności od niemoralności albo amoralności. Właśnie z powodu tego raka sponsorzy Frankensteinów chcieliby badań naukowych bez wet i bez potępień. Właśnie z powodu tego raka nazywają takie typy jak ja bigotami, świętoszkami, sługami papieża i kardynała Ruiniego, albo zawstydzają je publicznie słowami wsteczniak, obskurant, reakcjonista. Ale Moralność to nie bigoteria. To nie świętoszkowatość, obskurantyzm, konserwatyzm. To namysł, rozumność, zdrowy rozsądek. Niekiedy - Rewolucja".
 
"Ratzmger ma rację, gdy pisze, że obecnie Zachód żywi rodzaj nienawiści do samego siebie, że już siebie nie kocha. Że w swojej historii widzi tylko to, co najgorsze, że nie potrafi zobaczyć w niej tego, co wielkie i czyste. Ma rację także wówczas, gdy mówi, że świat wartości, na których Europa zbudowała swoją tożsamość (moje wyjaśnienie: wartości odziedziczonych po starożytnych Grekach i Rzymianach, i po chrześcijaństwie), zdaje się osiągnąć swój kres albo schodzić ze sceny. Że Europę paraliżuje kryzys jej układu krążenia i że ten kryzys leczy transplantacjami (moje wyjaśnienie: imigracją i wielokulturowością), które mogą jedynie zniszczyć jej tożsamość. I ma rację także wtedy, gdy mówi, że odrodzenie islamu nie karmi się wyłącznie nowym bogactwem krajów posiadających ropę, karmi się także świadomością, że islam może oferować przestrzeń duchowości. Duchowości, której stara Europa i cały Zachód się wyrzekły. Wreszcie ma rację, gdy cytuje Spenglera, twierdzącego, iż Zachód niepowstrzymanie biegnie do własnej śmierci, i to nie tylko śmierci duchowe), a dalej tak biegnąc, upadnie tak samo, jak upadła cywilizacja egipska, imperium rzymskie, Święte Cesarstwo Rzymskie. Jak upadły i upadną (dodaję ja) wszystkie narody, które zapominają, że posiadają duszę. Zabijamy się, moi drodzy. Zabijamy się moralnym rakiem, brakiem moralności, nieobecnością duchowości. I cała ta sprawa ze światem, który ma stworzyć na nowo oszukańcza eugenika, kłamliwa biotechnologia, jest niczym innym jak ostatecznym stadium naszego masochizmu. Oto dlaczego Bin Laden i Al-Zarkawi, niemoralne i amoralne osobniki, a jednak wspierane przez jakąś, choć paradoksalną formę moralności, mają ułatwione zadanie. Oto dlaczego ich współwyznawcy najeżdżają nas z taką łatwością i z taką swobodą rządzą się w naszym domu. Oto dlaczego zostają przyjęci w naszym domu z taką służalczością i bezwładem. Z takim strachem. Oto dlaczego Europa stała się Eurabią i Ameryka ryzykuje to samo. I oto dlaczego, naznaczeni na czołach znakiem, o którym mówię w „Apokalipsie", znakiem niewolnictwa i hańby, wielu ludzi Zachodu skończy na dywaniku, pięć razy dziennie zginając kolana w modlitwie do ich nowego pana, to znaczy Allaha".
 
**Źródło: Oriana Fallaci My kanibale i dzieci Medei, „Corriere delia Sera", 3 czerwca 2005.