Bitwa o Monte Cassino: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Absmoup (dyskusja | edycje)
+1
Absmoup (dyskusja | edycje)
+1
Linia 59:
** Autor: [[Melchior Wańkowicz]], ''Szkice spod Monte Cassino'', wyd. Wiedza Powszechna, Warszawa 1972, s. 9
** Zobacz też: [[Rzym]], [[Włochy]]
 
* (…) Ten z Narviku, tamten znów angielski lord,<br />A ten trzeci spod Tobruku,<br />A ten czwarty z Buzułuku,<br />Połączyło nas Cassino klasztor-fort.<br />To my, żołnierze Drugiego Korpusu<br />Krzyżowców tarcza ramię zdobi nam,<br />To my, żołnierze Drugiego Korpusu,<br />Oszczerstwom wszystkim zadaliśmy kłam!<br />Nie słowami, bo usta milczały<br />Odpowiedź naszą pisaliśmy krwią<br />I jak huragan skruszyliśmy skały<br />I powinność spełniliśmy swą!<br />Dzisiaj nie ma między nami już różnicy<br />Dziś złączyła nas przelana wspólnie krew,<br />Leży rotmistrz spod Tobruku,<br />Obok kapral z Buzułuku,<br />Leżą ramię przy ramieniu „Żubr” i „Świerk”.<br />To my, żołnierze Drugiego Korpusu…
** Opis: pod Monte Cassino, przed 26 maja 1944.
** Autor: [[Kazimierz Krukowski]] Lopek, ''Marsz II Korpusu'', [w]: ''Nasze granice w Monte Cassino… Bitwa o Monte Cassino w poezji 1944-1969'', opracował [[Andrzej Kunert]], Wydawnictwo LTW, Warszawa 2007, s. 54–55
 
* Teren ten wyglądał jak Koloseum. W jego środku leżały, jak arena, wzgórza 593 i Fantom Ridge, o które wykrwawiły się poprzednie natarcia. Z aeroplanu widziało się plastycznie przyczyny klęski: wszedłszy na te obiekty, ściągało się je na siebie, powiązane ogniem całego amfiteatru – wszystkich wzgórz. Albo trzeba niezwłocznie uderzać dalej na te wyższe rzędy, albo się zginie. Uderzać dalej… Już przy szturmie zewnętrznej ściany tego Koloseum, zanim się zejdzie na arenę, atakujący spłynie krwią. Jakże iść dalej? Przed atakującym stałoby zadanie wspinania się pod ogniem, schodzenia w doliny, znowu wspinania się i znowu schodzenia. Za linią Gustawa, spływającą z Monte Cairo na klasztor, biegła także z Monte Cairo druga linia – Adolfa, równie ufortyfikowana. Obie linie świetnie panowały ogniami nad terenem, zatrzymać się więc nie było można, a zrobić taki przebieg byłoby trudno nawet turyście idącemu w lekkim ubraniu i bez obciążenia w piękny dzień słoneczny. Jakże to zrobi żołnierz w noc, po terenie zaminowanym, odrutowanym szarpiącą concertiną, pod ogniem broni małokalibrowej, bunkrów nasianych w tych głazowiskach jak trąd, połączonych krzyżowymi ogniami armat, moździerzy, żołnierz objuczony sprzętem saperskim, sprzętem łącznościowym, amunicją, bronią? Wówczas począł się rodzić plan.