Sufjan Stevens: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Dexbot (dyskusja | edycje)
m Bot: removing existed iw links in Wikidata
Rotlink (dyskusja | edycje)
m martwy link
Linia 17:
 
* Czasem myślę, że jestem po prostu sensualistą – że moja muzyka jest o doświadczaniu dotyku i uczucia i jest pod wrażeniem tego rodzaju zmysłowego przeżycia. Myślę, że ja też mam coś w rodzaju obsesji na punkcie urody – to śmieci mogą być piękne i autostrada miejska może być symbolem piękna, to jest tylko kwestia percepcji.
** Źródło: [http://web.archive.org/web/20110712154638/http://www.irishtimes.com/newspaper/theticket/2011/0506/1224296203710.html „Irish Times”, 6 maja 2011]
 
* Czuję jak ludzie, a w szczególności Amerykanie, tworzą swoisty archetyp religii i robią wielkie streszczenia na temat kultury i społeczeństwa. Islam jest tego doskonałym przykładem. Ludzie mają skłonność do błędnego interpretowania islamu i traktują stereotypowo jego wiarę, opartą na podstawie czynów garstki agresywnych jednostek. To przepiękna religia, która jest odrzucona ze względu na stworzoną dla niej szufladkę w naszej kulturze. W co wierzę i to co piszę pochodzi z wielkiej miłości do ludzkości, a jeśli ludzie chcą to interpretować to już jest inna droga, a ja nie mogę nic zrobić, aby ich powstrzymać. Czuję się jak dwa różne aspekty pomiędzy: chrześcijaństwem, które jest osobistą wiarą i miłością; i chrześcijańskim światem, który niestety jest wszystkim o czym niektórzy ludzie myślą gdy myślą o chrześcijaństwie. Świat chrześcijański jest brzydką, pełną nienawiści instytucją, która ustawia się w szeregu z chrześcijaństwem. Czuję, że ciągle muszę samodzielnie rozwiązać, pomiędzy tym w co wierzę, a tą śmiertelną instytucjonalną jednostką. Nie czuję przynależności do tego w co ludzie wierzą, bądź do czego naciskają – i mam nadzieję, że mogę tworzyć tę różnicę w mojej muzyce. Ale jestem tylko śpiewającym gawędziarzem z małym głosem naprawdę.
Linia 57:
 
* Jestem przekonany, że gdybym nie miał środków komunikacji mojej wyobraźni w pracy, prawdopodobnie oddalałbym się w szaleństwie. Jest pewnego rodzaju grunt, który tworzy muzykę. Jest to forma pracy dla mnie z powodu moich zaburzeń, emocjonalnych i umysłowych. Czasami myślę, że wszyscy jesteśmy w pewnym sensie umysłowo niepełnosprawni, ale są struktury w życiu, które prowadzą nas w linii, ale czasami jesteśmy też zbyt sformalizowani i uwarunkowani. Wystarczy spojrzeć na dzieci bawiące się same w swoim pokoju i ogrom z dźwięków i znaków. Tworzą wszystkie te rzeczy z własnej wyobraźni i wszyscy ją mamy, to wciąż jest w nas.
** Źródło: [http://web.archive.org/web/20110712154638/http://www.irishtimes.com/newspaper/theticket/2011/0506/1224296203710.html „Irish Times”, 6 maja 2011]
 
* Jestem wiecznie młody. Jak dobry Amerykanin, poszedłem do koledżu sztuk wyzwolonych. Byłem kompletny. I rozwinąłem umiejętność krytycznego myślenia i liberalnego światopoglądu. Grałem na oboju w orkiestrze i w śródścienny tenis. Dołączyłem do klubów literackich, pisałem dla studenckiej gazety, uczestniczyłem w marszu praw kobiet na Kapitolu. Paliłem papierosy i pokonałem mój lęk wysokości. Kąpałem się na golasa w jeziorze Michigan i pocałowałem dziewczynę na dachu fabryki. Jak każdy, żyłem wielkim amerykańskim snem […] W Detroit zostałem kilka razy pobity przez uliczne gangi, mój rower został skradziony, miałem szwy na wardze i ssałem kciuk aż do jedenastego roku i miałem wystające zęby. Sprawy nie wyglądały dobrze. Przeprowadziliśmy się na północ do Alanson do mieszkania z najmniejszych mostów obrotowych w Michigan. Pływaliśmy przy mieliźnie rzeki Crooked i od drzwi do drzwi sprzedawaliśmy czekoladki Morleya. Miałem ubraną białą szatę w kościele metodystów i zapalałem świece przed każdym nabożeństwem. Później, gdy uderzył okres dojrzewania, kładłem żel na włosach i nosiłem mój kołnierz w górę i mocno podwijałem nogawki u spodni. W koledżu, miałem ubrane sandały, bandanę i koszulki farbowane techniką tie-dye. Czytałem Bukowskiego, Williama Blake’a i Allana Ginsberga. Nic dziwnego, że byłem taki zmieszany!
Linia 123:
 
* Tu w Nowym Jorku natura jest kontrolowana i rzeczy są scementowane i budowane, więc dla mnie świat naturalny stał się miejscem naszej wyobraźni. To gdzie możemy swobodnie wędrować i napotykać skąd naprawdę pochodzimy. Cywilizacja jest konstrukcją, chociaż byłem właśnie w Nowej Zelandii i krajobraz jest tam niemal nadprzyrodzony.
** Źródło: [http://web.archive.org/web/20110712154638/http://www.irishtimes.com/newspaper/theticket/2011/0506/1224296203710.html „Irish Times”, 6 maja 2011]
 
* Uważam, że literatura jest odbiciem doświadczeń, ale przeżyte doświadczenie jest o wiele bardziej wartościowe zwłaszcza gdy jest przefiltrowane przez moją wyobraźnię.