Oskar i pani Róża: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Daria7o (dyskusja | edycje)
Alessia (dyskusja | edycje)
m poprawa linków, int.
Linia 1:
'''[[w:Oskar i pani Róża|Oskar i pani Róża]]''' (fr. ''Oscar et la dame rose'') – [[powieść]] [[Éric-Emmanuel Schmitt|Érica-Emmanuela Schmitta]]. [[Tłumaczenie]][[Barbara Grzegorzewska]].
{{IndeksPL}}
==A==
* – A po co miałbym pisać do Pana Boga?<br />– Może poczułbyś się mniej samotny?<br />– Mniej samotny z kimś, kto nie istnieje?<br />– Spraw, żeby istniał.<br />Pochyliła się w moją stronę.<br />– Za każdym razem, kiedy w niego uwierzysz, będzie trochę bardziej istniał. Jeśli się uprzesz, zacznie istnieć na dobre. I wtedy ci pomoże.
 
* – A znasz ludzi, którzy cieszą się na myśl o tym, że umrą?<br />– Owszem, znam. Na przykład moja matka. Na łożu śmierci łakomie się uśmiechała, niecierpliwiła się, spieszno jej było zobaczyć, co będzie potem. (...) Jednak większość ludzi nie ma w sobie tej ciekawości. Czepiają się tego, co mają, jak wesz w uchu łysego.
 
==B==
Linia 27:
 
==I==
* (...) i pomyślałem, że właściwie moja żona Peggy może mieć kolor, jaki zechce, a ja i tak będę ją kochał.
 
* Im bardziej się człowiek starzeje, tym większym smakiem musi się wykazać, żeby docenić życie. Musi być wyrafinowany, stać się po trosze artystą. Byle kretyn może cieszyć się życiem w wieku dziesięciu, dwudziestu lat, ale kiedy człowiek ma sto lat, kiedy już nie może się ruszać, musi uruchomić swoją inteligencję.
Linia 63:
 
==O==
* – O.K. To mogę go o wszystko poprosić? O zabawki, cukierki, samochód?...<br />– Nie, Oskarze. Bóg to nie Święty Mikołaj. Możesz go prosić tylko o sprawy duchowe.<br />– Na przykład?<br />– Na przykład o odwagę, o cierpliwość, o zrozumienie.<br />– O.K. Rozumiem.<br />– Możesz też, Oskarze, prosić go o różne rzeczy dla innych.<br />– Jedno życzenie dziennie, ciociu Różo, no to bez przesady, najpierw pomyślę o sobie!
 
* – Oskarze, z chorobą jest tak jak ze śmiercią. Jest faktem. Nie jest żadną karą.
Linia 77:
* Szanowny Panie Boże,<br />Peggy Blue opuściła szpital. Wróciła do domu. Nie jestem głupi, wiem, że już nigdy jej nie zobaczę.<br />Nie będę do Ciebie pisał, dlatego, że mi smutno. Przeżyliśmy razem życie, Peggy i ja, a teraz zostałem sam i leżę w łóżku łysy, stary i zmęczony. Ohydnie jest się starzeć.<br />Dzisiaj przestałem Cię lubić.<br />Oskar.
 
* Szanowny Panie Boże,<br />(…)...)<br />Nie miałbym nic przeciwko małym odwiedzinom. Takiej wizycie duchowej. To mi się wydaje super. Chciałbym, żebyś mi taką wizytę złożył. Jestem otwarty od ósmej rano do dziewiątej wieczór. Przez resztę czasu śpię. W ciągu dnia zresztą też zdarza mi się zdrzemnąć, z powodu lekarstw. Gdybyś mnie zastał śpiącego, nie wahaj się mnie obudzić. Byłoby głupio, gdybyśmy się nie spotkali z powodu jednej minuty, nie uważasz?
 
* Szpital to cholernie sympatyczne miejsce (...), jeżeli jest się mile widzianym pacjentem. Ja przestałem być mile widziany. Od czasu przeszczepu szpiku czuję, że nie jestem mile widziany.
 
==T==
Linia 108:
 
==Ż==
* (...) życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć.
** Zobacz też: [[pożyczka]], [[życie]]