Stefan Żeromski: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Alessia (dyskusja | edycje)
sortowanie, drobne redakcyjne, poprawa linków
m dr zmiana
Linia 4:
===''Dzieje grzechu''===
* Chłopy polskie – to tchórze nad tchórzami.
** Źródło: [[:s:Dzieje_grzechuDzieje grzechu/Tom_IITom II#ROZDZIA.C5.81_3ROZDZIAŁ 3|tom II, rozdz. III]]
 
* Człowiek mądry nie uważa śmierci za rzeczywistość godną myślenia. Przedmiotem myślenia filozoficznego może być tylko życie.
** Źródło: [[:s:Dzieje_grzechuDzieje grzechu/Tom_ITom I/IV|tom I, rozdz. IV]]
** Zobacz też: [[życie]]
 
* Jak kwiat człowiek powstaje i skruszon bywa...bywa…
** Źródło: [[:s:Dzieje_grzechuDzieje grzechu/Tom_IITom II#ROZDZIA.C5.81_28ROZDZIAŁ 28|tom II, rozdz. XXVIII]]
 
* – Jeszcze go kochasz?<br />– Nie mów do mnie...mnie… – odrzekła usuwając ręce i zakrywając nimi twarz.<br />– Niepodobna przepołowić duszy i niepodobna przepołowić ciała. Wy to jednak potraficie. Potraficie oddawać się jednemu, a innego kochać. Och, Boże!
** Opis: dialog Ewy Pobratyńskiej ze Szczerbicem
** Źródło: [[:s:Dzieje_grzechuDzieje grzechu/Tom_IITom II#ROZDZIA.C5.81_6ROZDZIAŁ 6|tom II, rozdz. VI]]
 
* Kiedy mogę przyczynić się, żeby w człowieku dobro się objawiło, no to przyczyniam się. Mam chyba, do diaska, po temu prawo! Nie sprzeciwiam się dobru. Dobru – słyszysz? Bo to nieprawda, żebyśmy absolutnie nie wiedzieli, co jest dobro. My wiemy, że jest dobro. Wiemy, że stoi ono wyżej niż piękno.
** Źródło: [[:s:Dzieje_grzechuDzieje grzechu/Tom_IITom II#ROZDZIA.C5.81_19ROZDZIAŁ 19|tom II, rozdz. XIX]]
 
* Przyszła jej do głowy dziwna myśl, po co też taki „gad” żyje na świecie? (...) Gdyby mu powiedzieć: – Jaśniachu, Jaśniachu, kocham cię! – zastanowiłby się z pewnością, przede wszystkim, czy on ma prawo kochać się, a następnie, czy już wszyscy ludzie także kochają, a dopiero na końcu, czy mu to nie zaszkodzi na kaszel i system nerwowy.
** Postać: Ewa Pobratyńska
** Opis: o Jaśniachu.
** Źródło: [[:s:Dzieje_grzechuDzieje grzechu/Tom_IITom II#ROZDZIA.C5.81_1ROZDZIAŁ 1|tom II, rozdz. I]]
 
===''Dzienniki''===
<small>(wyd. Czytelnik, 1953)</small>
 
* Kobieta pozwoli ze sobą zrobić, co zechcesz, bylebyś jej o tym nie mówił.
** Źródło: [http://books.google.pl/books?id=RV58AAAAIAAJ&q=Kobieta+pozwoli+ze+sob%C4%85+zrobi%C4%87&dq=Kobieta+pozwoli+ze+sob%C4%85+zrobi%C4%87&hl=pl&ei=YRKETODAD8uBswbkkaTmCA&sa=X&oi=book_result&ct=result&resnum=1&ved=0CC4Q6AEwAA tom I, s. 333]
Linia 60 ⟶ 61:
** Zobacz też: [[talent]]
 
* Tęsknota, tęsknota...tęsknota… Uczucie najbardziej niewypowiedziane, stan próżny wszelakiej ulgi, ucisk serca ciągły i jednostajny.
** Źródło: [[:s:Ludzie bezdomni/Tom pierwszy/Zwierzenia|tom I, rozdz. ''Zwierzenia'']]
 
Linia 70 ⟶ 71:
{{Osobne|Syzyfowe prace}}
 
* Nauka jest jak niezmierne morze...morze… Im więcej jej pijesz, tym bardziej jesteś spragniony. Kiedyś poznasz, jaka to jest rozkosz...rozkosz… Ucz się, co tylko jest sił w tobie, żeby jej zakosztować!
** Źródło: [[:s:Syzyfowe prace: Rozdział XII|rozdział XII]]
 
Linia 81 ⟶ 82:
 
===''Przedwiośnie''===
<small>(Wyd. J. Mortkowicz, Warszawa 1926)</small>
 
* Każdy ma swoje miejsce ulubione w dzieciństwie. To jest ojczyzna duszy.
Linia 98 ⟶ 99:
===Inne===
* Mówiąc i pisząc jedynie we własnym języku, nie zwracamy żadnej uwagi na nazwę przedmiotów, na historię rzeczowników, która niejednokrotnie sięga zamierzchłych czasów, na dostojność i, niejako, moc tajemniczą wyrazów. Są one dla nas powszednie i zdeptane, jak bruk i piasek drogi. Skoro zaś zajdzie potrzeba myślenia w jednej, a pisania w innej mowie, wyrazy dźwigają się ze swego poniżenia, mienią się, wiążą i, niejako, przechwalają, pokazując swą dostojność. Stąd wypływa konieczność szukania synonimów, dobierania nazw i strojenia inaczej wyrazów. Język zabarwia się i lśni niepowszednio, niezwykle, zgoła inaczej.
** Źródło: ''[[:s:"Pisma wybrane” Josepha Conrada|„Pisma wybrane” Josepha Conrada]]'', w: ''[[:s:Elegie i inne pisma literackie i społeczne|Elegie i inne pisma literackie i społeczne]]'', wyd. J. Mortkowicza, Warszawa-Kraków, 1928.
 
* Nadszedł już piękny miesiąc maj...maj… Wiosenna zieloność okryła rany poszarpanej ziemi. Pióra, liście, szypułki, pokrętne badyle i wielorakie odmiany barw osłoniły rany ziemi i zalecały się oczom ludzkim. Podobnie jak wsysały w siebie wilgoć i zgniliznę, tak sami barwami, kształtem i nieskończoną potęgą swego rozrostu chciały wessać w siebie cierpienie dusz, zniszczyć pamięć o tym, co już padło i umarło. Na dobro nowego życia rosło i bujało wszystko – na stratę śmierci. Słowik śpiewał nocami nad wodą, w sąsiedztwie wzgórka, pod którym Hubert Obromski znalazł schronienie.
** Źródło: ''Wierna rzeka''
 
Linia 107 ⟶ 108:
 
* Szczęście nie znosi za sobą pościgu. Napastowane – odwraca się i zaczyna prześladować napastnika.
** Źródło: ''[[:s:Uroda życia|Uroda życia]]'', część 1, rozdz. X.
 
* Trzeba rozrywać rany polskie, żeby się nie zabliźniły błoną podłości.
Linia 118 ⟶ 119:
==Inne cytaty==
* Piękno życia jest tylko w pracy.
** Źródło: ''Nic, co ludzkie...ludzkie… Aforyzmy, sentencje i przysłowia'', oprac. Henryk Jurand, LSW, 1982, s. 64.
 
* W ''Przedwiośniu'' najdobitniej, potępiałem rzezie i kaźnie bolszewickie. Nikogo nie wzywałem na drogę komunizmu, lecz zapomocą tego utworu literackiego usiłowałem, o ile to jest możliwe, zabiec drogę komunizmowi, ostrzec, przerazić, odstraszyć.
** Źródło: „Echo Warszawy” nr 25, 25 lutego 1925, cyt. za: ''[[:s:W odpowiedzi Arcybaszewowi i innym|W odpowiedzi Arcybaszewowi i innym]]'', [w:] ''Elegie i inne pisma literackie i społeczne'', wyd. J. Mortkowicza, Warszawa – Kraków, 1928.
** Zobacz też: [[komunizm]]
 
Linia 130 ⟶ 131:
** Autor: [[Wacław Borowy]], ''Po śmierci Żeromskiego'', 1925
 
* Mieszkaliśmy w Konstancinie, Ojciec cieszył się bardzo swoim domkiem, często sam wykonywał różne domowe roboty – umiał naprawiać światło, doskonale, „po tapicersku” obić fotel, naprawić drzwi, balustrady i ramy okienne....okienne… Lubił wszystko sam robić, odpoczywał przy tej pracy. Był też doskonałym introligatorem, oprawiał książki a ja mu pomagałam kleić teczki na broszury i rękopisy. Miał zręczne i śliczne ręce, zawsze ciepłe i białe. W życiu codziennym ojciec był bardzo prosty i skromny. Mieliśmy ogródek przy domu. Ojciec sadził sam krzewy i kwiaty, opiekował się każdą grządką i klombem. A przy tej robocie godzinami gawędził z ogrodnikiem. I nie tylko z nim. Miał jakąś ciekawość ludzi. Z każdym potrafił rozmawiać, czy to był gosposia, czy stolarz, który mu robił szafkę na książki. Wszystko dla niego było ważne, wszystko go interesowało. Gdy bawiłam się z dziećmi, przyglądał się nam przez okno. Widocznie i w tych naszych dziecinnych zabawach znajdował coś ciekawego dla siebie.
** Autor: [[Monika Żeromska]] dla tygodnika „Argumenty” nr 28/1977
** Źródło: [http://www.konstancin.com/historia/historia.htm Historia Konstancina]
Linia 141 ⟶ 142:
{{DEFAULTSORT:Żeromski, Stefan}}
[[Kategoria:Autorzy pamiętników i dzienników]]
[[Kategoria:Polscy prozaicy]]
[[Kategoria:Działacze spółdzielczy]]
[[Kategoria:Pisarze Młodej Polski]]
[[Kategoria:Polscy prozaicy]]
[[Kategoria:Polscy pisarze dwudziestolecia międzywojennego]]