Dietrich von Hildebrand: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Alessia (dyskusja | edycje)
int., formatowanie automatyczne
+17
Linia 1:
'''[[w:Dietrich von Hildebrand|Dietrich von Hildebrand]]''' (1889–1977) – niemiecki [[filozof]] i [[teolog]] katolicki.
 
==''Koń trojański w Mieście Boga''==
<small>(Fronda, wydanie III, tłum. Jerzy Wocial)</small>
Linia 61 ⟶ 60:
 
==''Spustoszona winnica''==
<small>(Fronda, wydanie III, tłum. Tomasz G. Pszczółkowski)</small>
* Nie jest adekwatną formą mszy żałobnej odprawianie jej, jak gdyby świętowano wejście zmarłego do królestwa wiecznej szczęśliwości. Bo gdzież tu różnica względem uroczystości ku czci świętych, o których na gruncie wiary wiemy, iż osiągnęli szczęśliwość wieczną? Optymizm i pomniejszanie wagi Sądu dominują więc w dzisiejszej liturgii pogrzebowej, w przeciwieństwie do trydenckiego Requiem i to spłycenie wiąże się ściśle z zanikaniem sensus supernaturalis.
* Całkiem inaczej natomiast postępują ci, którzy nie chcą zniszczyć Kościoła jako takiego, to znaczy dążą nie do jego likwidacji, lecz chcą go przekształcić w coś, co jest z gruntu sprzeczne z jego sensem i istotą. Są to ci wszyscy, którzy chcą uczynić z Kościoła Chrystusowego czysto humanitarną wspólnotę, którzy pozbawiają go jego nadprzyrodzonego charakteru, chcą go zsekularyzować i pozbawić świętości. Konspirują oni wraz z wrogami Kościoła pod hasłami reformy, postępu dostosowania do nowoczesnego człowieka.
** Źródło: s. 9
 
* Często natrafiamy na bezsensowną tezę: w naszych demokratycznych czasach także zewnętrzna struktura Kościoła - prawo kanoniczne i administracja - musi zostać zdemokratyzowana. (...) Sakralny autorytet Kościoła świętego jako głosiciela i obrońcy objawienia Chrystusa ma charakter absolutny i wyklucza wszelką demokratyzację. Dla wierzącego katolika nie ulega wątpliwości, iż istnieje nieomylny urząd nauczycielski i wszystko, co w kwestiach wiary i moralności papież sam lub wraz soborem głosi ''ex cathedra'', jest absolutnie prawdziwe. Tutaj obowiązuje zasada ''Roma locuta, causa finita''.
** Źródło: s. 230, 231.
 
* Dziś tytuł ''Koń trojański w Mieście Boga'' nie odpowiada już sytuacji w Kościele świętym. Wrogowie ukryci w koniu trojańskim wyszli z niego, a działania niszczycielskie są w pełnym toku. Zaraza ma charakter postępujący: od prawie niezauważalnych błędów i zafałszowań ducha Chrystusa i Kościoła świętego aż po jaskrawe herezje i bluźnierstwa.
** Źródło: s. 5
 
* Gdy pomyślimy o pluralizmie u Rahnera, o zaprzeczaniu nieśmiertelności duszy, o negowaniu różnic między ciałem a duszą u Schillebeckxa, o odrzuceniu Boga transcendentnego u Marletha, o twierdzeniu Gregory Bauma, iż Bóg objawia się jako duch czasów, o negowaniu nieomylności Kościoła w kwestiach wiary i moralności u Künga oraz o wielu innych tezach - wówczas objawi się nam w przerażającej wyrazistości postępujące spustoszenie winnicy. Przerażające jest ono dlatego, że wszyscy ci teologowie nie niepokojeni nadal nauczają, wykładają, deklarują się jako katolicy, a także dlatego, że nie są ani usuwani ze stanowisk, ani suspendowani, ani oficjalnie potępiani. Jakżeż to nieodpowiedzialne postępowanie w dziedzinie teologii nie ma podminować Kościoła, a stopniowo - go zniszczyć?
** Źródło: s. 24
 
* Jak mi powiedział niedawno pewien uznany francuski teolog, ubolewający nad dzisiejszym spustoszeniem winnicy Pana, integryści są tak samo groźni jak moderniści. Integryści - którzy wszystko, co nie jest ściśle tomistyczne, uznają za herezję - są przez swoje ograniczenie umysłowe równie dużym niebezpieczeństwem jak progresiści, którzy chcą wprowadzić pluralizm w Kościele, albo jak Hans Küng, który zaprzecza nieomylności Kościoła. Jest to oczywiście wielka pomyłka: ograniczoność integrystów może i jest godna ubolewania, ale nie jest to postawa heretycka. Traktują oni pewne tezy filozoficzne jako nierozerwanie związane z ortodoksją, podczas gdy są to dwie różne rzeczy. Niemniej te tezy filozoficzne w żaden sposób nie godzą w chrześcijańskie objawienie i dlatego nie ma sensu stawiać ich na jednym poziomie z ludźmi, którzy wyznają tezy filozoficzne radykalnie sprzeczne z nauczaniem Kościoła świętego.
** Źródło: s. 28
 
* Jedną z najbardziej przerażających chorób, które dziś szerzą się w Kościele, jest letarg strażników wiary. Nie mam tu na myśli owych biskupów - członków ''piątej kolumny'', którzy niszczą Kościół od środka lub chcą go przekształcić w coś całkiem innego, co równa się zniszczeniu prawdziwego Kościoła. Mam na myśli o wiele liczniejszych biskupów, którzy nie mają takich intencji, a jednak - gdy idzie o interwencje przeciwko heretyckim teologom i księżom lub przeciwko bluźnierczemu deformowaniu kultur - nie czynią żadnego użytku ze swego autorytetu. Albo zamykają oczy i próbują ignorować ciężkie niedomagania oraz obowiązek podejmowania interwencji, prowadząc strusią politykę. Albo też boją się, iż zaatakuje ich prasa oraz środki masowego przekazu i okrzyczy mianem ludzi reakcyjnych, małodusznych, średniowiecznych. Boją się bardziej ludzi niż Boga. Do nich odnoszą się słowa św. Jana Bosko: ''Potęga ludzi złych żywi się tchórzostwem dobrych''.
** Źródło: s. 13
 
* Jeżeli postawą, której oczekuje od nas Bóg w obliczu spustoszenia Jego winnicy, będzie, po pierwsze, szczególny wzrost wiary, nadziei i miłości, po drugi wzmożona czujność, by nie ulec zarażeniu, a po trzecie, bezlitosna walka z owym spustoszeniem, to, po czwarte, reakcją tą będzie także świadomość, iż absolutna prawda ''depositum catholicae fidei'' pozostanie nienaruszona mimo całej paplaniny teologów. Świat, o którym mówi msza trydencka, który promieniuje z chorału gregoriańskiego, jest obiektywnie światem prawdziwym, uszczęśliwiającym, który oczekuje nas w wieczności. Niepojęta świętość i piękno człowieczeństwa Jezusa istnieją realnie, mimo wszelkich prób desakralizacji i sekularyzacji.
** Źródło: s. 286
 
* Lekceważenie i konwencjonalność chrześcijaństwa (...) dziś przejawiają się przede wszystkim w niweczeniu powagi naszej sytuacji w obliczu Boga, wypieraniu wszelkiego lęku przed Nim oraz bojaźni i drżenia w obliczu Jego Sądu. (...) Ileż razy w Ewangelii Chrystus mówi o piekle, wąskiej bramie, o gościu, który nie miał świątecznych szat. Niewiele dziś słyszy się o tej powadze w kazaniach, listach pasterskich, a nawet w encyklikach.
** Źródło: s. 259, 260
 
* Musimy być świadomi, że nasze czasy podobne są do epoki arianizmu i że zawsze musimy z dużą ostrożnością zwracać uwagę, by niepostrzeżenie nie ulec zatruciu. Nie wolno nam lekceważyć siły idei kształtujących atmosferę naszych czasów, groźby zarażenia klimatem duchowym, w którym żyjemy na co dzień, oraz niebezpieczeństwa znieczulicy. Bywa, że na początku dostrzega się w pewnym miejscu zniszczenie winnicy i reaguje prawidłowo. Ale ''kropla drąży skałę nie siłą, lecz ciągłym kapaniem'': po pewnym czasie człowiek się przyzwyczaja. (...) Obojętniejemy wskutek przyzwyczajenia, ale i przez to, że spustoszenie się rozszerza i to, co przyszło wcześniej, w świetle postępujących wydaje się zmian niegroźne.
** Źródło: s. 282
 
* Na poprawnie celebrowanych mszach świętych widzimy w wielu kościołach wiernych przyjmujących Komunię św. na stojąco. Dlaczego - pytamy się - zastąpiono klęczenie staniem? Czyż klęczenie nie jest klasycznym wyrazem modlenia się? Jest to nie tylko szlachetny wyraz proszenia, błagania, jest to także typowa forma pełnego czci oddania, podporządkowania, spojrzenia w górę, a przede wszystkim - wyraz modlenia się, pokornej konfrontacji z absolutnym Panem.
** Źródło: s. 88
 
* Nie jest adekwatną formą mszy żałobnej odprawianie jej, jak gdyby świętowano wejście zmarłego do królestwa wiecznej szczęśliwości. Bo gdzież tu różnica względem uroczystości ku czci świętych, o których na gruncie wiary wiemy, iż osiągnęli szczęśliwość wieczną? Optymizm i pomniejszanie wagi Sądu dominują więc w dzisiejszej liturgii pogrzebowej, w przeciwieństwie do trydenckiego Requiem i to spłycenie wiąże się ściśle z zanikaniem ''sensus supernaturalis''.
** Źródło: s. 258
 
* Nie ma nic bardziej błędnego od wyobrażenia, iż należy pozwolić się wyszumieć i cierpliwie odczekać, aż wszystko samo się uspokoi. Może to być słuszne w odniesieniu do dzieci w okresie dojrzewania. Ale gdy idzie o ''bonum commune'' [dobro wspólne], jest rzeczą całkiem fałszywą. A tym bardziej, gdy idzie o ''bonum commune'' Kościoła świętego - o potępienie herezji, które w przeciwnym razie zatrują niezliczone dusze, o bluźnierstwa w kulcie. Tutaj przypowieść o zbożu i plewach nie ma zastosowania.
** Źródło: s. 17
 
* Nowej liturgii nie ułożyli święci, ''homines religiosi'' i ludzie o zmyśle artystycznym, lecz tak zwani eksperci, którzy nie uświadamiają sobie własnego braku uzdolnień do tych rzeczy. Dzisiejsze czasy wyrażają się w niesłychanych zdolnościach w zakresie techniki, badań medycznych - nie umieją zaś organicznie kształtować środków wyrazu dla świata religijnego. Żyjemy w odpoetycznionym świecie, a to oznacza, że podwójnie głęboką czcią powinniśmy podchodzić do skarbów przekazanych przez tradycję, a nie łudzić się, że możemy zrobić to lepiej.
** Źródło: s. 92
 
* Oczywiście, jest nam dzisiaj o wiele trudniej. Nie roztacza się wokół nas, jak w czasach przedsoborowych, blask, Kościoła świętego. Kiedy dawniej przychodziliśmy do kościoła na sumę, czuliśmy nieopisane tchnienie świętej Prawdy, jakże byliśmy wspierani, umacniani w naszej wierze, jakże byliśmy włączeni w świat Chrystusa. Dziś nasza wiara musi bez tego wsparcia, bez tej pomocy, sama przebić się przez to, co wpływa z innego świata, ku niesłychanym wydarzeniom, ku misterium bezkrwawej odnowy Ofiary Krzyża i miłosnemu zjednoczeniu naszej duszy z Jezusem w Komunii Świętej.
** Źródło: 281, 282
 
* Poprawa życia ziemskiego ludzkości - likwidacja ubóstwa i wojen - jest zapewne wielką naturalną wartością, a zainteresowanie nim jest postawą chwalebną i moralną. Ale czy Chrystus przyszedł właśnie po to, czy po to druga Osoba Boska przybrała naturę ludzką? Czymże jest wszelka zewnętrzna poprawa życia ludzkiego wobec faktu, iż człowiekowi daje się przez chrzest święty nową zasadę życia, która otwiera mu możliwość uświęcenia, ''glorificatio'' Boga i zbawienie wieczne dzięki śmierci Chrystusa na krzyżu? Świat, w którym nie byłoby już ubóstwa i wojen, a nawet chorób - świat bez cierpień fizycznych i psychicznych, w którym jednak nikt nie ugiąłby kolan przed Chrystusem, w którym nie modlono by się do Boga - nie miałby ani przez moment prawa istnieć i byłby godny zapaść w nicość.
** Źródło: s. 163, 164
 
* Pozostawienie heretyka na łonie Kościoła jest zaś złem większym, aniżeli gdyby Kościół utracił jednego wyznawcę. Lepiej będzie, jeżeli opuści Kościół lub będzie z niego wykluczony przez anatemę czy ekskomunikę. Będzie tak lepiej z punktu widzenia Kościoła i ogółu wiernych, ale także i dla duszy heretyka, gdyż lepiej uświadomi on sobie swe odstępstwo od prawdziwej wiary i będzie mógł się przez to obudzić.
 
* Prawowierność jest jedną z jego [Kościoła katolickiego] głównych trosk, a urząd pasterski najważniejszym, powierzonym przez Boga zadaniem. Nauczanie apostołów określa kanon jego sprawowania. Wskazanie apostoła Pawła „Strzeż depozytu [wiary]!" (1 Tm 6, 20; 2 Tm 1, 14) jest zobowiązaniem, którego naruszenie byłoby zdradą. Kościół jako nauczyciel nie wynajduje swej nauki, ale świadczy o niej, zachowuje ją, interpretuje i przekazuje. Skoro w przypadku głoszenia Ewangelii idzie o samą prawdę, można Kościół nazwać konserwatywnym i nieprzejednanym. Kto chciałby skłonić Kościół do dostosowania wiary do zmieniającego się gustu ducha czasów, temu odpowiada on słowami apostołów: ''Non possumus!, Nie możemy'' (Dz 4, 20).
** Źródło: s. 132
 
* Przede wszystkim zaś musimy się modlić, by ludzkość ponownie wróciła się ku prawdziwym wartościom. Będzie to jednakże możliwe tylko wtedy, gdy winnica Pana ponownie rozkwitnie. I dlatego trzeba usilnie prosić Boga, by hierarchię ogarnął duch św. Piusa X, by wielkie słowa „anathema sit” ponownie zabrzmiały wobec wszystkich heretyków i członków piątej kolumny w Kościele.
** Źródło: s. 71
** Zobacz też: [[Pius X]]
 
* Starym błędem jest twierdzenie, iż Kościołowi nie wolno wtrącać się do polityki - ponieważ nie jest to jego domena. Oczywiście, nie jest to jego bezpośrednim zadaniem, a i wpływ zależy od wielu czynników. Nie zmienia to jednak faktu, że wobec kwestii światopoglądowych w polityce, musi on zająć wyraźne stanowisko. (...) Nie powinno się upolityczniać Kościoła, ale - chrystianizować politykę.
** Źródło: s. 167, 168
** Zobacz też: [[rozdział państwa od kościoła]]
 
* Św. Paweł mówi: ''Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi'' (Kol. 3, 2). Jest rzeczą aż nadto zrozumiałą, iż wskutek przeniesienia punktu ciężkości na postęp ziemski - łagodzenie zmartwień i cierpień doczesnych, przezwyciężanie ubóstwa i wojen - także lęk przed Bogiem schodzi na plan dalszy. Jak pomniejsza się wagę wszystkiego, co nadprzyrodzone, by nie przeszkadzało w koncentracji na sprawach tego świata oraz na radosnym, optymistycznym rozwijaniu sił naturalnych na rzecz ziemskiego postępu, tak też usiłuje się w miarę możliwości wyeliminować Krzyż. Ba, w kazaniach, katechizmach, listach pasterskich unika się także wspominania o piekle i świętej trwodze.
** Źródło: s. 260
 
* Trudno nie dostrzec rozszerzania się kolektywizmu, o którym już mówiliśmy, a który wdarł się pod hasłem koncelebry do liturgii. Myli się przy tym społeczność ziemską i niebieską, nadprzyrodzoną wspólnotę w Chrystusie z mieszczańską wspólnotą parafialną.
 
* W Kościele istnieje ''piąta kolumna'', której członkami są nawet hierarchowie, a wielu z tych, którzy do niej nie należą, bardziej boi się opinii publicznej niż Boga i dlatego zawsze płyną z prądem czasów lub brak im odwagi by podjąć walkę z dominującymi tendencjami. Naszą reakcją musi być czujność w wierze, miłości i nadziei. Czy spustoszenie winnicy nie jest wezwaniem do większej niż kiedykolwiek przedtem miłości Boga, Chrystusa i Jego Kościoła świętego? Czy zniechęcenie i odsunięcie się w cień nie jest zdradą Chrystusa? Czy naszym zadaniem nie jest właśnie dostrzeganie prawdziwego piękna winnicy Pana, które obiektywnie nadal istnieje, mimo spustoszeń? Naszą reakcją powinno więc być dążenie ze zdwojoną gorliwością do ''glorificatio'' Boga, praca nad naszym uświęceniem i przeciwdziałanie absolutyzacji doczesności poprzez bezwzględne naśladowanie Chrystusa.
** Źródło: s. 281
 
* Wielu teologów, duszpasterzy, a nawet misjonarzy reprezentuje pogląd, jakoby nawrócenie pojedynczego człowieka na katolicyzm nie było ich prawdziwym zadaniem, jest nim natomiast połączenie się z Kościołem katolickim jakieś religijnej wspólnoty jako całości, przy czym nie musi ona zmieniać swej wiary. Jest to jakoby celem prawdziwego ekumenizmu. Pojedynczemu protestantowi, muzułmaninowi lub hindusowi, który chciałby dokonać konwersji w prawdziwym sensie tego słowa, należy ponoć powiedzieć: stań się lepszym protestantem, lepszym muzułmaninem, lepszym hindusem. Czy ci teologowie, księża i misjonarze nigdy nie czytali Ewangelii? A może zapomnieli, iż Chrystus przez Wniebowstąpieniem powiedział: ''Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony.''
** Źródło: s. 117
 
* Winniśmy się żywić myślą wielkich teologów minionych czasów, dziełami św. Augustyna, św. Anzelma, św. Tomasza, św. Franciszka Salezego i kardynała Newmana. Uzbrójmy nasze dusze przed trucizną czytając anatemy Soboru Trydenckiego i I Soboru Watykańskiego. Czytajmy „Credo współczesnego chrześcijanina” naszego Ojca Świętego, Pawła VI. Wyostrzmy swoje wyczucie nadprzyrodzonego etosu przez lekturę żywotów świętych zachowajmy żywy kontakt ze świętymi, prosząc ich o wstawiennictwo. Ponadto musimy wszelkimi siłami walczyć z herezją, która dziś głosi się codziennie bez obawy przed potępieniem, anatemą i ekskomuniką. Nie dajmy się odwieść od świętej walki frazesom o jedności katolików.
** Źródło: s. 284, 285
** Zobacz też: [[Sobór Trydencki]], [[Sobór Watykański I]], [[Franciszek Salezy]], [[John Henry Newman]], [[Paweł VI]]
 
==''Przemienienie w Chrystusie''==
Linia 118 ⟶ 177:
==Inne==
* Jeśli po mojej śmierci znajdziesz jakiś mój rękopis, albo nawet pojedynczy akapit, który nie jest całkowicie zgodny z nauczaniem Kościoła, nie wahaj się tego spalić.
** Opis: słowa do [[Alice von Hildebrand|żony]] na krótko przed śmiercią.
** Źródło: Alice von Hildebrand, ''Dusza lwa'', Fronda, Warszawa-Ząbki 2008, tłum. Jan Franczak, s. 151.