Dietrich von Hildebrand: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
m drobne techniczne
Alessia (dyskusja | edycje)
int., formatowanie automatyczne
Linia 4:
<small>(Fronda, wydanie III, tłum. Jerzy Wocial)</small>
* Choć serce mi się kraje, gdy widzę spustoszenia dokonywane w winnicy Pańskiej oraz profanację sanktuarium Kościoła, jestem przecież pełen nadziei, ponieważ Pan nasz powiedział: ''bramy piekielne go nie przemogą''.
** Źródło: s. 346.
 
* Dla katolika niezbywalnym wstępnym warunkiem rzeczywistego i owocnego dialogu ze światem jest absolutne poddanie się Chrystusowi i nieugięte trwanie przy Bożej prawdzie, objawionej przezeń i wyrażonej w dogmatach świętego Kościoła katolickiego. O tych, którym brak tej absolutnej wiary i zaangażowania, trzeba stanowczo stwierdzić, że nie są ani zdolni, ani powołani do tego, by podejmować dialog w imieniu Kościoła.
** Źródło: s. 272.
** Zobacz też: [[dialog międzyreligijny]], [[ekumenizm]]
 
* Dialog oznacza, że jeden traktuje drugiego poważnie i podchodzi do niego z szacunkiem i miłością; jednakże w żadnym wypadku nie oznacza on wprowadzania zmian do treści Bożego objawienia dla dostosowania się do poglądów partnera dialogu, aby łatwiej było dojść z nim do porozumienia. Dialog nie oznacza, że choćby jedna jota zasadniczej doktryny Kościoła ma ulec zmianie lub zostać poddana takiej interpretacji, by wyznawca innej religii lub ateista mógł przełknąć doktrynę Kościoła bez konieczności rezygnacji ze swego poprzedniego stanowiska.
** Źródło: s. 270.
 
* Dostatecznym powodem do smutku jest już to, że ludzie tracą wiarę i opuszczają Kościół, jednak dzieje się znacznie gorzej, kiedy ci, którzy w rzeczywistości wiarę stracili, pozostają w Kościele i usiłują – niczym termity – drążyć wiarę chrześcijańską, oznajmiając, że interpretują chrześcijańskie objawienie tak, by odpowiadało ono nowoczesnemu człowiekowi.
** Źródło: s. 343.
** Zobacz też: [[herezja]]
 
* Ekumenizm, który w swym autentycznym znaczeniu jest czymś wielkim i pięknym, natomiast staje się niebezpiecznym sloganem przy takiej jego interpretacji, która dopuszcza lub zakłada możliwość doktrynalnego kompromisu. (…) W trakcie dialogu nie wolno nam nigdy dopuścić do tego, by zainfekowały nas błędy innych. Niestety, dokładnie to właśnie zjawisko obserwujemy u tych katolików postępowych, którzy z bałwochwalczym uwielbieniem przyjmują prądy umysłowe współczesnej epoki.
** Źródło: s. 270-, 271.
 
* Etykiety ''konserwatywny'' i ''postępowy'' powodują, że alternatywa domaga się w istocie od wiernych dokonania wyboru pomiędzy sprzeciwem wobec wszelkiej odnowy, nawet wtedy, gdy w odnowie chodzi o usunięcie tego, co wkradło się do Kościoła za sprawą ludzkiej słabości (np. legalizmu, abstrakcjonizmu, zewnętrznego nacisku w kwestiach sumienia, ciężkich nadużyć władzy w klasztorach) a zmianą, ''postępem'' w dziedzinie wiary katolickiej, przy czym postęp ów może oznaczać jedynie porzucenie wiary. Jest to alternatywa fałszywa. Istnieje bowiem trzeci wybór, który chętnie przyjmuje oficjalne postanowienia Soboru, lecz jednocześnie zdecydowanie odrzuca sekularyzujące interpretacje nadawane im przez wielu tak zwanych postępowych teologów i ludzi świeckich.
** Źródło: s. 23.
** Zobacz też: [[Sobór Watykański II]], [[katolicyzm]]
 
* Każdy, kto bada historie Kościoła bez uprzedzeń, nie może nie przyznać, że od wszystkich tych, którzy prawdziwie żyją chrześcijaństwem, promieniuje żarliwa i najwyższa miłość do bliźnich, nawet do wrogów i prześladowców. Ta miłość ma źródło w samej istocie świętości, w przemienieniu w Chrystusie. Zawsze znajdowała się ona w samym sercu nauczania Kościoła. Ta miłość bliźniego była czymś zupełnie nowym, nieznanym światu pogańskiemu i była to ta miłość bliźniego, która nawróciła niezliczoną ilość pogan.
** Źródło: s. 323.
** Zobacz też: [[miłość]], [[świętość]]
 
* Klątwa, jaką nieomylny Kościół ogłasza przeciwko wszelkim herezjom, jest istotą jego misji i że ponadto w żadnym sensie nie sprzeciwia się ona miłosierdziu. Co więcej, jest ona w zasadniczy sposób związana z miłosierdziem. (…) Jednak nawet niektórzy spośród tych katolików, którzy przeżywają wyłączność prawdy jako coś wyzwalającego i którzy nie odczuwają skłonności do buntu przeciwko niej w imię własnej, rzekomo zagrożonej wolności, uważają walkę z błędem za przejaw braku miłosierdzia. Klątwa ze strony świętego Kościoła wydaje się im czymś bezlitosnym i nieludzkim. Zapomnieli oni wspaniałe powiedzenie św. Augustyna: ''zwalczaj błąd, kochaj błądzącego''. Nie chcą przyjąć myśli, że uśmiercanie błędu nie daje się oddzielić od miłości do tego, kto błądzi.
** Źródło: s. 261-, 262.
** Zobacz też: [[Aureliusz Augustyn z Hippony|św. Augustyn]]
 
* Mówienie o zmianie czy też postępie w Kościele może oznaczać wzrost Królestwa Bożego w ludzkich duszach, wzrastanie w świętości wszystkich członków Mistycznego Ciała Chrystusa. Może również oznaczać wzrost precyzji w formułowaniu Bożego objawienia, jakie zostało powierzone Kościołowi. Nie może jednak nigdy oznaczać żadnej zmiany w sensie zastąpienia nową treścią – treści dawnej, gdy chodzi o przedmiot wiary, lub nowym dogmatem – dawnego.
** Źródło: s. 294.
 
* Ten, kogo bardziej przejmują i poruszają procesy kosmiczne, ewolucja i naukowe spekulacje niż obraz świętego człowieczeństwa Chrystusa w człowieku, który świętość osiągnął, niż to zwycięstwo nad światem, jakie samo istnienie świętego uosabia – nie jest już napełniony duchem chrześcijaństwa. Ten, kto troszczy się bardziej o doczesną pomyślność ludzkości niż o jej uświęcenie, zgubił chrześcijański pogląd na świat.
** Źródło: s. 345.
** Zobacz też: [[ewolucja]], [[nauka]], [[wszechświat]]
 
* Terminy ''reakcja postępowa'' i ''reakcja konserwatywna'', które z powodzeniem i w sposób naturalny można stosować do wielu dziedzin, mogą być skrajnie mylące w odniesieniu do Kościoła. W samej istocie wiary chrześcijańskiej, katolickiej leży przylgnięcie do niezmiennego Bożego objawienia, uznanie, że jest w Kościele coś, co przekracza wzloty i upadki kultur oraz rytm historii. Boże objawienie oraz Mistyczne Ciało Chrystusa różnią się całkowicie od wszelkich istnień przyrodzonych. Postawa konserwatywna, tradycjonalistyczna jest w tym przypadku istotnym składnikiem właściwej reakcji na jedyny w swoim rodzaju fenomen Kościoła. Nawet człowiek bynajmniej nie konserwatywnego usposobienia i pod wieloma innymi względami postępowy, musi być konserwatywny w stosunku do nieomylnego magisterium Kościoła, o ile ma pozostać prawowiernym katolikiem. Można być jednocześnie człowiekiem postępowym i katolikiem, nie można jednak, będąc katolikiem optować na rzecz postępu w zakresie katolickiej wiary. Idea ''katolika postępowego'' w tym sensie stanowi oksymoron, ''contradictio in adjecto''. Wielu dziś, niestety, nie rozumie już tej sprzeczności i dumnie ogłasza się ''katolikami postępowymi''.
** Źródło: s. 22–23.22, 23
 
* Troska z powodu izolacji Kościoła we współczesnym świecie odegrała wielką rolę w pracach II Soboru Watykańskiego i zapoczątkowała próbę wejścia w dialog zarówno z innymi religiami, jak i z dzisiejszym ateistycznym światem. Ten nacisk na dialog oznacza, że Kościół nie chce już poprzestawać jedynie na odrzucaniu ateistycznych błędów lub religii, którym brakuje światła Chrystusa. To odrzucanie jest jedną z najważniejszych misji Kościoła i musi pozostać sprawą fundamentalną i niezbywalną. Jednakże Kościół gorąco pragnie odnajdywać wszelkie elementy prawdy w innych religiach, cierpliwie wsłuchiwać się w ich naukę i badać drogi, którymi mogłoby do nich przeniknąć światło Chrystusa. Kościół usiłuje również zrozumieć przyczyny ciężkiej choroby, jaką jest ateizm, i znaleźć środki pomocne w usuwaniu tego wszystkiego, co przeszkadza ateistom w odnalezieniu drogi do Boga.
** Źródło: s. 269.
 
* Trudno wyobrazić sobie większy kontrast niż ten, jaki zachodzi między oficjalnymi dokumentami II Soboru Watykańskiego a powierzchownymi, bezbarwnymi wypowiedziami rozmaitych teologów i ludzi świeckich, które rozprzestrzeniły się wszędzie niczym choroba zakaźna.
** Źródło: s. 21.
 
* W lęku przed ezoteryzmem lub prałackim dostojeństwem wielu współczesnych księży postrzega najbardziej wartościowe pod względem kulturowym cechy Kościoła – jak atmosfera świętości w liturgii – jako odwrócenie się od prostego człowieka. Wszędzie węszą oni objawy lekceważenia zwykłego człowieka, niechrześcijański arystokratyzm. I do pewnego stopnia obejmują tymi podejrzeniami strukturę hierarchiczną w ogóle. Ta niechęć do pontyfikalnej celebry przesłania im poważne zagrożenie, jakim jest pobłażanie samemu sobie, a przede wszystkim niebezpieczeństwo desakralizacji, cechującej nasz świat współczesny. Zdają się nie uświadamiać sobie podstawowego znaczenia świętości w religii. W ten sposób stępiają oni poczucie tego, co święte, a przez to podważają prawdziwą religię.
** Źródło: s. 213-, 214.
 
* Wielu katolików rozmiłowanych w epoce współczesnej, ślepych na wszelkie właściwe jej zagrożenia, upojonych wszystkim, co nowoczesne, nie pyta już o to, czy coś jest prawdziwe, czy jest dobre i piękne, albo – czy ma wewnętrzną wartość. Pytają oni tylko, czy jest to aktualne, czy odpowiada człowiekowi współczesnemu i epoce technologii, czy jest prowokujące, dynamiczne, śmiałe, lub – czy jest postępowe.
** Źródło: s. 233.
 
* Wielu spośród katolików postępowych uważa, że wyrazem pokory jest rezygnacja z twierdzenia, że tylko Kościołowi została powierzona pełnia Bożego objawienia. W rzeczywistości jednak zdradzają oni jedynie własny brak wiary, niepewność oraz splot zarozumialstwa i kompleksu niższości – a więc postawy, z których każda jest daleka od pokory. Postawa relatywistyczna lub sceptyczna, cofanie się przed całkowitym zaangażowaniem na rzecz prawdy – są bez wątpienia typowym rezultatem pychy. Już akceptacja oczywistej prawdy naturalnej świadczy o pewnej pokorze, a poddanie się absolutnej prawdzie Bożej jest istotnym rdzeniem rzeczywistej pokory.
** Źródło: s. 271-, 272.
 
* Zasadniczą cechą prawdziwego Kościoła jest właśnie to, że w odróżnieniu od czysto ludzkich instytucji i wspólnot pozostaje on zawsze jeden i ten sam pod względem wiary, której strzeże. Tożsamość Kościoła katakumb z Kościołem Soboru Nicejskiego, Kościoła Soboru Trydenckiego z Kościołem obu Soborów Watykańskich świadczy o tym, iż jest on instytucją Boską. Kościół jutra, który miałby zastąpić Kościół dnia wczorajszego, byłby sprzeczny z samą naturą Kościoła. Ten, kogo idea Kościoła zmieniającego się porusza bardziej niż wspaniała tożsamość i stałość Kościoła utracił sensus supernaturalis i pokazuje, że nie kocha już Kościoła.
** Źródło: s. 294.
 
==''Spustoszona winnica''==
Linia 77:
==''Przemienienie w Chrystusie''==
<small>(Znak, Kraków 1982, tłum. Juliusz Zychowicz)</small>
 
* Koncepcja jakiegoś absolutu nieosobowego stanowiłaby ''contradictio in adiecto'', bowiem byt osobowy z racji swojej istoty jest wyższy od wszystkiego, co nieosobowe.
** Źródło: s. 102.
** Zobacz też: [[absolut]]
 
* Mówi się często, że modlitwa nie została wysłuchana, jeśli coś, czego się gorąco pragnęło, pomimo wszystkich modlitw nie spełniło się. Otóż jest tylko jedno takie dobro, o którym wiemy, że wszystkie modlitwy o nie zostają wysłuchane: nasze szczęście wieczne. Wszystkie dobra, mogące być naszym udziałem, są temu jednemu dobru podporządkowane; są one tylko dopóty rzeczywistymi dobrami, dopóki mu służą. Czy jakieś konkretne dobro służy temu celowi i w jaki sposób, tego my z absolutną pewnością nigdy nie możemy stwierdzić; to wie jeden tylko Bóg. Nigdy więc nie możemy powiedzieć, że Bóg nie wysłuchał naszej modlitwy; z faktu, że nie nastąpiło to, czego pragniemy, nigdy nie możemy wnioskować, że Bóg odwrócił się od nas i że nasza prośba przeszła nie zauważona. Powinniśmy raczej przyjmować, że Bóg wie lepiej niż my, co nam jest przydatne do zbawienia, że właściwa intencja naszej modlitwy, dotycząca naszego prawdziwego szczęścia, w niespełnieniu naszych konkretnych życzeń zostaje właśnie wysłuchana.
** Źródło: s. 152.
** Zobacz też: [[modlitwa]]
 
* Najpierw odwracamy się od wszystkiego, co grzeszne, przeciwne Bogu. Ponadto eliminujemy też wszystko, co wprawdzie nie jest jeszcze grzeszne, ale albo jakościowo nie przystaje do świata Chrystusowego, albo też odwraca naszą uwagę od Boga. Niektóre rzeczy, jak np. pewne ilustrowane czasopisma, modne plaże, kabarety, operetki, wiele kin itp., tchną „światową"„światową” atmosferą - co nie znaczy, aby nasze zainteresowanie nimi już samo w sobie było lub musiało być grzeszne. Kiedy je wszakże konfrontujemy z Chrystusem, odczuwamy ich jakościową niezgodność z Jego światem. Swym przeważnie aroganckim, frywolnym czy trywialnym tonem wnoszą one wyraźny dysonans w ów święty świat Chrystusa i przez swoją atmosferę próbują nas wciągnąć w postawę lekkomyślności i nonszalancji i rozluźnić zapory, jakie wznieśliśmy przeciwko grzechowi.
** Źródło: s. 74.
 
* Nie możemy się uchylać od kontaktów z płytkimi ludźmi czy banalnym środowiskiem, jeśli zmusza nas do nich apostolskie zadanie lub obowiązek miłości bliźniego. Nie możemy się też jednak w takiej atmosferze „zagnieżdżać"„zagnieżdżać” czy choćby szukać w niej wytchnienia, lecz powinniśmy się w niej czuć jak człowiek obcy i - zamykając niejako wszystkie pory swojej duszy - nie pozwalać jej niepostrzeżenie w siebie przenikać, lecz przeżywać ją stale jako ofiarę.
** Źródło: s. 185.
 
* Nie siłą odkupił Bóg ludzi, lecz przez śmierć krzyżową swego Syna. Chrystus nie rozkazał, abyśmy szerzyli Jego prawdę ogniem i mieczem, lecz abyśmy ją głosili jako więźniowie Jego miłości. Etosem, którym mamy zwyciężyć świat, jest pokorna i łagodna miłość.
** Źródło: s. 289.
 
* Prawdziwego chrześcijanina wszakże, który żyje z wiary poznanie samego siebie nigdy nie doprowadzi do małodusznego zwątpienia, do załamania się pod brzemieniem własnych grzechów. Wie on bowiem, że Bóg pragnie jego uświęcenia.
** Źródło: s. 44.
 
* Prawdziwy chrześcijanin musi być zupełnie wolny od wszelkich uprzedzeń. Musi je w sobie wykorzenić, aby - nie obciążony jakimikolwiek konwencjami, przypadkowymi doświadczeniami i skojarzeniami - mógł udzielić odpowiedzi na każde dobro, któremu się ona ''in conspectu Dei'' należy. A im bardziej żyje ktoś całkowicie z Chrystusa, im bardziej zdecydowanie dokonał heroicznego skoku w nadprzyrodzoność, tym bardziej wszystkie te ograniczenia odpadają same z siebie.
** Źródło: s. 209.
 
* Prawdziwy chrześcijanin powinien być jednak zupełnie wolny od tej żałosnej zależności od „świata"„świata”. Zrozumiał on przecież, że ma być dla świata zgorszeniem, i winien przyjmować z radością to, że „świat"„świat” uważa go za szalonego, śmiesznego i ograniczonego. Czyż Chrystus nie powiedział: „Gdybyście byli ze świata, świat by was miłował jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi (J 15, 19)?
** Źródło: s. 196.
 
* Święci umierają dla siebie samych, ale tylko w tym znaczeniu, że pochłania ich całkowicie miłość do Chrystusa, że się w Nim zatracają i dopiero przez to odnajdują w prawdzie swoje „ja"«ja» - takie, jakim je chciał mieć Bóg.
** Źródło: s. 352.
 
* Wstręt może np. dotyczyć rzeczy wyraźnie nieestetycznych, jak brud, ropiejące rany itp. Odraza do takich rzeczy jest czymś w pełni uzasadnionym. Byłoby oznaką braku wrażliwości czy wręcz prymitywizmu, gdybyśmy byli na nie zupełnie obojętni. Odraza ta nie może jednak iść tak daleko, by stawiać szranki naszej miłości bliźniego. Jeśli drugi człowiek jest w potrzebie, to nie tylko nie może ona ograniczać naszej gotowości pomocy, ale powinna tak ustąpić na dalszy plan, by np. chory wymagający naszej pomocy nie odczuwał, że się brzydzimy.
** Źródło: s. 191.
 
* Zdarza się aż nazbyt często, że coś, co uważaliśmy za największe nieszczęście, okazuje się później szczęściem. Zabiegamy ze wszystkich sił o jakieś dobro i molestujemy Boga, aby go nam udzielił, a później dziękujemy Bogu za to, żeśmy go nie otrzymali. Człowiek prawdziwie ufny w Bogu wie, że Bóg, którego miłosierne spojrzenie jest zawsze ku nam zwrócone, nigdy nie pozostawia naszej modlitwy nie zauważonej, ale że tylko On jeden wie, co nam może wyjść na dobre i że dlatego Jego odpowiedź jest zawsze odpowiedzią wszechwiedzącej miłości.
** Źródło: s. 152.
 
* Żadne dobro stworzone nie może tak zawładnąć naszym sercem, aby to w jakikolwiek sposób ograniczało nasze całkowite oddanie się Chrystusowi, abyśmy byli skłonni powiedzieć: Oddam chętnie wszystko inne, byle tylko nie to. Otóż właśnie wszystko musi ustąpić przed Chrystusowym wezwaniem ''pójdź za mną''; musimy pójść za tym wezwaniem porzucając wszystko. Nic nie może ograniczać naszego oddania się Bogu albo wiązać go z jakimkolwiek warunkami.
** Źródło: s. 72.
 
==Inne==
Linia 121 ⟶ 122:
 
* Każda prawdziwa wartość, np. piękno natury lub arcydzieło sztuki, jak ''IX Symfonia'' Beethovena czy moralne światło szlachetnego uczynku przebaczenia lub niezłomnej wierności – wszystkie te wartości, które mówią nam o Bogu i dotykają naszych serc, wyciągają naszego ducha w prawdziwy świat Boży, wiodą nas przed oblicze Boga i obalają przeszkody pychy, egotyzmu oraz apodyktyczności, które nas izolują i sprawiają, że odnosimy się do naszych bliźnich z zewnątrz jak do przeciwników i konkurentów.
** Źródło: ''Liturgy and Personality'', Longmans, Green and Co., New York 1943, s. 42-, 43.
 
==O Dietrichu von Hildebrandzie==
* Jako filozof uważał, że właściwym zadaniem filozofa wierzącego jest zawsze szukać prawdy obiektywnej w bezpośrednim kontakcie z doświadczeniem, a więc z tym, co jest i co jest nam dane w różnych sposobach doświadczenia. Według niego oznacza to, że filozof musi wyjść poza uznawane systemy, poza uznawane i wyznawane światopoglądy, a także poza dążenia i upodobania swego czasu, zwłaszcza poza modne poglądy. Filozofowi niczego nie wolno bezkrytycznie przyjmować i uznawać za prawdę ani niczego z góry odrzucać. Dlatego też nic dziwnego, że Dietrich von Hildebrand w okresie pochopnego negowania tradycji i uznawania nowatorskich teorii „na«na targowisku opinii publicznej"» (Heidegger) wystąpił w obronie prawdziwego znaczenia tradycji i prawd absolutnie pewnych.
** Autor: ks. prof. dr hab. [[Antoni Siemianowski]]
** Źródło: Posłowie w: Dietrich von Hildebrand, ''Przemienienie w Chrystusie'', Znak, Kraków 1982, tłum. Juliusz Zychowicz, s. 369.
Linia 137 ⟶ 138:
** Autor: [[Franz von Papen]], wicekanclerz III Rzeszy
** Źródło: Alice von Hildebrand, ''Dusza lwa'', Fronda, Warszawa-Ząbki 2008, tłum. Jan Franczak, s. 20.
 
 
{{DEFAULTSORT:Hildebrand, Dietrich von}}