Jerzy Łojek: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
kat., drobne redakcyjne
- powt. linki, drobne redakcyjne
Linia 6:
 
* Dla zrozumienia dziejów powstania 1830 i 1831 roku, dla wyjaśnienia genezy jego klęski i powodów zmarnowania tak olbrzymich szans i możliwości, konieczne jest podkreślenie faktu zasadniczego: wszyscy, a przynajmniej prawie wszyscy, późniejsi członkowie władz narodowych w czasie powstania listopadowego (z wyjątkiem chyba tylko Joachima Lelewela), kierownicy polityki wewnętrznej i zagranicznej powstania, wszyscy generałowie i większość wyższych oficerów armii polskiej w roku 1831 – ludzie, których takim zaufaniem obdarzyli organizatorzy spisku – w noc 29 listopada 1830 roku byli przerażeni i wstrząśnięci wybuchem walki, byli gotowi do najbardziej drastycznych posunięć, by ruch ten natychmiast i w zarodku stłumić, byli zdecydowani na podjęcie zaciętych walk ulicznych z patriotycznym tłumem pospólstwa, ze „zbuntowanymi” oddziałami wojskowymi, na kartaczowanie i szarże kawaleryjskie przeciwko ludności cywilnej, na artyleryjskie bombardowanie Warszawy – byle tylko o świcie 30 listopada przywrócić w stolicy sytuację z rana dnia 29 listopada.
** Zobacz też: [[Joachim Lelewel]]
** Źródło: s. 9.
 
* Gdy Władysław Zamoyski przekazał Konstantemu słowa generała Potockiego, wielki książę odpowiedział: „Żaden Rosjanin nie wmiesza się w tę sprawę. Polacy ją zaczęli, niech się sami między sobą rozprawią...” Ten motyw: sami załatwcie tę sprawę – dominował później we wszystkich wypowiedziach Konstantego w czasie pertraktacji z przedstawicielami strony polskiej.
** Zobacz też: [[Konstanty Pawłowicz Romanow]]
** Źródło: s. 16.
** Zobacz też: [[Konstanty Pawłowicz Romanow]]
 
* Gdyby wielki książę zginął tej nocy pod powstańczymi bagnetami, nie byłoby mowy o jakimkolwiek łudzeniu opinii publicznej możliwościami porozumienia z Mikołajem I i o prowadzeniu pod tą osłoną akcji kapitulacyjnej. Stałoby się jasne, że walka już się rozpoczęła, że będzie prowadzona na śmierć i życie, że trzeba czynić wszystko, by pierwszemu zadać cios podcinający siły wroga. Rzekoma jedność narodowa pękłaby od razu; lojaliści i ugodowcy musieliby wystąpić czynnie przeciwko powstaniu i paść w walce z masami ludowymi albo też schronić się do Petersburga, w każdym przypadku oczyszczając teren polityczny Królestwa, gdzie siłą rzeczy musiałby uformować się nowy, rewolucyjny i gotowy do radykalnego działania rząd narodowy.
Linia 17 ⟶ 16:
 
* Jest faktem charakterystycznym, że najważniejszy rangą oficer biorący udział w sprzysiężeniu 29 listopada był w stopniu majora. Przywództwa ruchu odmówił nawet znany ze swych postępowych poglądów i uznany za radykała Lelewel, z którym organizatorzy spisku: Wysocki, Zaliwski i Bronikowski, pertraktowali na kilka dni przed rozpoczęciem powstania.
** Źródło: s. 10.
** Zobacz też: [[Joachim Lelewel]]
** Źródło: s. 10.
 
* Konstanty uchylił się od walki, nie wyobrażając sobie możliwości zwrócenia wojsk rosyjskich przeciwko „swojej” polskiej armii. Być może przeważyły wówczas w duszy wielkiego księcia motywy szlachetniejsze, być może zawahał się przed wydaniem rozkazu, wskutek którego Polacy i Rosjanie znowu stanęliby naprzeciw siebie do śmiertelnej walki. (...) z powodu tego (...) odruchu Konstanty w noc 29 listopada zaważył na losach Polski ciężej i tragiczniej niż przez cały okres swej piętnastoletniej tyranii w Królestwie Polskim.
** Zobacz też: [[Konstanty Pawłowicz Romanow]]
** Źródło: s. 18.
 
Linia 58 ⟶ 56:
 
* Stłumienie powstania okazało się niemożliwe, wielki książę Konstanty odmówił interwencji, ruch stał się ruchem ogólnonarodowym – i wtedy zaufanie spiskowców, zaufanie krajowej opinii publicznej, uprzednia milcząca desygnacja do władzy w powstaniu stały się skarbem nieocenionym: w oparciu o to stanowisko opinii publicznej można było utworzyć tymczasową władzę, by prowadzić powstanie w stronę zupełnie przeciwną, niż opinia publiczna oczekiwała, łudząc ją, oszukując i w ostateczności połowicznie jej ulegając.
** Zobacz też: [[Konstanty Pawłowicz Romanow]]
** Źródło: s. 9.
 
* Trzykrotnie sprawa powstania została pchnięta naprzód: w noc 29 listopada, gdy pospólstwo Warszawy żywiołowym wystąpieniem wsparło akcję podchorążych i nielicznych sprzysiężonych oddziałów wojska, zamieniając pucz wojskowy w ruch powstańczy o znaczeniu ogólnonarodowym; potem w grudniu 1830 roku, gdy pod naciskiem całej krajowej opinii publicznej sejm uznał powstanie za sprawę ogólnonarodową; wreszcie w styczniu 1831 roku, gdy groza wystąpienia mas ludowych Warszawy zmusiła sejm do pozbawienia Mikołaja I i dynastii Romanowów tronu polskiego. W tych sytuacjach trzeba było ustąpić wobec opinii krajowej, ugiąć się przed zdecydowaną postawą większości społeczeństwa. Ale gdzie tylko było można, oficjalne władze powstania starały się cofać i osłaniały kapitulanckie koncepcje naczelnego wodza; cofano się więc skutecznie, aż do ostatecznej klęski.
** Zobacz też: [[sejm]]
** Źródło: s. 10.
** Zobacz też: [[Joachim Lelewelsejm]]
 
* Ważnym elementem historycznego myślenia jest (...) umiejętność dostrzeżenia alternatywy, zauważenia w każdej przełomowej sytuacji nie ziszczonej ówcześnie, ale w pewnym momencie realnej możliwości innego obrotu wypadków.
** Źródło: s. 6.
** Zobacz też: [[historia]]
** Źródło: s. 6.
 
* Wątpić należy, czy wielki książę był w stanie – nawet używając wszystkich oddziałów wojskowych, które gotowe były walczyć przeciwko powstaniu, i nie wahając się przed wydaniem rozkazów najdrastyczniejszych – stłumić rozruchy w Warszawie w momencie, gdy na ulice wyległ kilkunastotysięczny tłum, zbrojnie wspierając akcję sprzysiężonych polskich oddziałów wojskowych. Nie ulega wątpliwości, że w chwili rozpoczęcia powszechnej, otwartej walki między siłami polskimi i rosyjskimi wszystkie oddziały polskie wyłamałyby się z posłuszeństwa wobec stojących u boku Konstantego swoich dowódców i przyłączyły do powstania – co do tego nie miał wątpliwości nawet generał „Staś” Potocki. Plebs miejski zdecydowany był na walkę uliczną, czuł swoją siłę i nie lękał się bynajmniej starcia z regularnymi oddziałami.
Linia 85 ⟶ 82:
 
* Z fatalną lekkomyślnością i krótkowzrocznością, z naiwną wiarą w „patriotyzm” generałów i senatorów Królestwa przywódcy powstańczego spisku kładli nacisk na jedność powstania, dopatrując się w tym szansy działań najskuteczniejszych, nie rozumiejąc, że w ten sposób wprowadzają truciznę kapitulacji do samego centrum ruchu narodowego.
** Zobacz też: [[patriotyzm]]
** Źródło: s. 8.
** Zobacz też: [[Konstanty Pawłowicz Romanowpatriotyzm]]
 
* Zasadnicze nieporozumienie co do intencji oficjalnego kierownictwa powstania przetrwało wszystkie klęski roku 1831 i dopiero w publicystyce Wielkiej Emigracji po trosze zaczęło się wyjaśniać.
Linia 93 ⟶ 90:
==Inne==
* Nasuwa się w tym miejscu uwaga, że jeżeli w Kampanii Wrześniowej generałowie i wyżsi oficerowie pochodzenia legionowego spełnili uczciwie, a niekiedy bohatersko swój obowiązek patriotyczny na polu bitwy, to generałowie wywodzący się z dawnej armii carskiej zachowywali się niekiedy w sposób kompromitujący. Gen. Władysław Anders jest na tym tle wybitnym i szlachetnym wyjątkiem.
** Źródło: Jerzy Łojek, ''Agresja 17 września 1939'', s. 141.
** Zobacz też: [[Władysław Anders]]
** Źródło: Jerzy Łojek, ''Agresja 17 września 1939'', s. 141.
 
* Sade – możemy sądzić – zdawał sobie sprawę z istnienia podświadomości, owego dziwnego fenomenu psychicznego, o którym współcześni nie mieli jeszcze pojęcia, który ujawnić miał dopiero Freud – i usiłował w tę podświadomość jak najgłębiej wniknąć. Skrajnie pesymistyczne założenia filozofii Sade’a prowadziły go do wykrycia w głębi psychicznej człowieka tylko zła i skłonności do występku. Zdaniem Sade’a, najistotniejsze popędy, pragnienia, pożądania, instynkty człowieka zostały stłumione przez nacisk konwencji społecznych, norm prawnych, nakazów religijnych. Sade starał się więc przedstawić w swoich dziełach naturę ludzką w pełni zdemaskowaną, uwolnioną spod wszystkich konwencji społecznych i obyczajowych.
** Źródło: Jerzy Łojek, ''Wiek markiza de Sade'', Lublin 1973.
** Zobacz też: [[Donatien Alphonse François de Sade]]
** Źródło: Jerzy Łojek, ''Wiek markiza de Sade'', Lublin 1973.
 
* Sade okazał w ''120 dniach Sodomy'' imponującą erudycję seksuologiczną, wyprzedzając o sto kilkadziesiąt lat stan wiedzy medycznej, psychologicznej i historyczno-obyczajowej, właściwy swojej epoce.[...] Wieloletnie i wnikliwe studia prowadzone pod koniec XIX i w pierwszej połowie XX wieku dowiodły, że markiz niczego nie zmyślił, że znał i opisał z całą precyzją naukową wynaturzenia seksualne wszystkich typów, nawet najrzadziej spotykane.
** Zobacz też: [[Donatien Alphonse François de Sade]]
** Źródło: Jerzy Łojek, ''Wiek markiza de Sade'', Lublin 1973.