Trylogia o Reynevanie: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
m dr
m sortowanie
Linia 9:
** Zobacz też: [[zło]], [[myślenie]]
 
* Bracia Kaznodzieje dowodzą, że wiele zła bierze się z cielesnej lubieżności, a ta w białogłowie jest nienasycona.
* Oczy Szarleja, zielone jak szkło butelki, były bardzo dziwne. Gdy się w nie spojrzało, dłoń machinalnie sprawdzała, czy sakiewka jest na miejscu, a pierścień na palcu. Myśl z niepokojem biegła ku pozostawionym w domu żonie i córkach, a wiara w cnotę niewieścią obnażała całą swą naiwność. Nagle traciło się wszelkie nadzieje na zwrot pożyczonych pieniędzy, pięć asów w talii do pikiety przestawało dziwić, autentyczna pieczęć pod dokumentem zaczynała wyglądać cholernie nieautentycznie, a drogo kupionemu koniowi zaczynało dziwnie rzęzić w płucach. To właśnie się czuło, gdy patrzyło się w butelkowo zielone oczy Szarleja. Na jego oblicze, w którym zdecydowanie więcej było z Hermesa niźli z Apollina.
** Opis: Ksiądz Filip podczas dysputy o herezjach.
 
* – Co tu gadać... Pewien niemal żem był, że to właśnie wy obrobiliście kolektora na Ściborowej Porębie.<br />– A kto go obrobił?<br />– A to nie wy?<br />– Eee, Ty prosisz się bratku o kopa w zad.</br>
** Opis: Krótka rozmowa Szarleja z Tybaldem Raabe odnośnie jego pomysłu uratowania ich z wieży Narrenturm.
 
* – Kurwa! – wrzasnął wreszcie. – Boże! Widzisz i nie grzmisz? Do czego to doszło! Upadły, kurwa obyczaje, zginęła cnota, umarła poczciwość! Wszystko, wszystko zagrabią, ukradną! Złodziej na złodzieju i złodziejem pogania! Łobuzy! Szelmy! Łajdaki!<br />– Łotry, na kocioł świętej Cecylii, łotry! – zawtórował Kuno Wittram. – Chryste, że też nie spuścisz na nich plagi jakiej!<br />– Świętości, skurwysyny, ani uszanują! – ryknął Rymbaba – Toć dudki, co je wiózł kolektor, na cel zbożny były!
Linia 16 ⟶ 20:
* Nigdy nie należy odwracać się do człowieka ubogiego plecami. Głównie dlatego, że człowiek ubogi może wtedy znienacka walnąć kosturem w tył głowy.
** Opis: Szarlej do Reynevana, po daniu jałmużny wędrownemu dziadowi.
 
* Oczy Szarleja, zielone jak szkło butelki, były bardzo dziwne. Gdy się w nie spojrzało, dłoń machinalnie sprawdzała, czy sakiewka jest na miejscu, a pierścień na palcu. Myśl z niepokojem biegła ku pozostawionym w domu żonie i córkach, a wiara w cnotę niewieścią obnażała całą swą naiwność. Nagle traciło się wszelkie nadzieje na zwrot pożyczonych pieniędzy, pięć asów w talii do pikiety przestawało dziwić, autentyczna pieczęć pod dokumentem zaczynała wyglądać cholernie nieautentycznie, a drogo kupionemu koniowi zaczynało dziwnie rzęzić w płucach. To właśnie się czuło, gdy patrzyło się w butelkowo zielone oczy Szarleja. Na jego oblicze, w którym zdecydowanie więcej było z Hermesa niźli z Apollina.
 
* Oj, nie umrzesz ty, chłopaczku, śmiercią naturalną!
Linia 22 ⟶ 28:
* ... otaczający świat nieustannie na ciebie dybie, nigdy nie przepuści okazji, by wyrządzić ci zniewagę, przykrość lub krzywdę. Że tylko czeka, aż spuścisz portki, by natychmiast dobrać się do twojej gołej dupy.
** Opis: Szarlej do Reynevana
 
* Popatrz jeno – rzekł Szarlej, zatrzymując się. – Kościół, karczma, bordel, a w środku między nimi kupa gówna. Oto parabola ludzkiego żywota.
 
* Primo: nigdy nie ufaj i nigdy nie wierz w intencje. Secundo: jeśliś sam wyrządził komuś przykrość lub krzywdę, nie gryź się tym. Byłeś zwyczajnie szybszy, zadziałałeś prewencyjnie.
Linia 34 ⟶ 42:
 
* – Święta Jadwigo! Reynevan to ty?!<br />– Nie, święta Jadwiga.
 
* Ty w rzyć jebany katamito!
** Opis: Fragment egzorcyzmu deklamowany przez Szarleja.
 
* Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata.[...] Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można.
Linia 39 ⟶ 50:
 
* Wiesz co Reynevan? [...] Graj ty w szachy. Tam będziesz miał wszystko podle gustu. Tu czarne, tam białe, a pola wszystkie kwadratowe.
 
* Popatrz jeno – rzekł Szarlej, zatrzymując się. – Kościół, karczma, bordel, a w środku między nimi kupa gówna. Oto parabola ludzkiego żywota.
 
* Bracia Kaznodzieje dowodzą, że wiele zła bierze się z cielesnej lubieżności, a ta w białogłowie jest nienasycona.
** Opis: Ksiądz Filip podczas dysputy o herezjach.
 
* Ty w rzyć jebany katamito!
** Opis: Fragment egzorcyzmu deklamowany przez Szarleja.
 
* – Co tu gadać... Pewien niemal żem był, że to właśnie wy obrobiliście kolektora na Ściborowej Porębie.<br />– A kto go obrobił?<br />– A to nie wy?<br />– Eee, Ty prosisz się bratku o kopa w zad.</br>
** Opis: Krótka rozmowa Szarleja z Tybaldem Raabe odnośnie jego pomysłu uratowania ich z wieży Narrenturm.
 
* – Zaiste – przemówił po chwili Samson Miodek, swym łagodnym i spokojnym głosem. – Widzę to oczyma duszy mojej. Masowa produkcja papieru, gęsto pokrytego literami. Każdy papier w setkach, a kiedyś, jakby śmiesznie to nie zabrzmiało, może i w tysiącach egzemplarzy. Wszystko po wielokroć powielone i szeroko dostępne. Łgarstwa, brednie, oszczerstwa, paszkwile, donosy, czarna propaganda i schlebiająca motłochowi demagogia. Każda podłość nobilitowana, każda nikczemność oficjalna, każde kłamstwo prawdą. Każde świństwo cnotą, każda zapluta ekstrema postępową rewolucją, każde tanie hasełko mądrością, każda tandeta wartością. Każde głupstwo uznane, każda głupota ukoronowana. Bo wszystko to wydrukowane. Stoi na papierze, więc ma moc, więc obowiązuje. Zacząć to będzie łatwo, panie Gutenberg. I rozruszać. A zatrzymać?
Linia 55:
 
==''Boży bojownicy''==
* – Trzeba było przyznać, że rycerz z tarczą podzieloną na skos na pola srebrne i czarne , ratował życie rozsądnie i z pomysłem. Po pierwsze identyfikującą go tarczę cisną precz jeszcze na rynku.
 
* – Możesz mnie też pocałować w dupę. I to Ci właśnie proponuje i z całego serca polecam
** Opis: Jan Smirycky do Reinmara
 
* – Zdaje się, że proponowałem ci już całowanie w dupę. No więc ponawiam propozycję.
** Opis: Jan Smirzycky do Reinmara
 
* – A gdyby co nie tak poszło, khe-khe – nauczał, kaszląc. Gdyby was tego, osaczyli, tegdy pomnijcie: najlepiej wrzask w jakim ludnym miejscu uczynić, że to żydzi, że to wszystko przez żydów, że to żydowskie są knowania. Weź jeden z drugim w gębę mydła kęsek, u studni miejskiej pianę tocz, pluj a krzycz: ratunku, pomocy, umieram, zatruli, zatruli, Żydzi, Żydzi. Naród wraz rzuci się Żydów gromić, zacznie się tego, khe – khe, dzika ruchawka, Inkwizycja wasz trop rzuciwszy, za Żydów się weźmie, wy zasię w spokojności się wymkniecie. Toż samo, gdyby którego pojmali i na męki wzięli. Wtedy, tego, głupa rżnąć, wołać, ja niewinny, ja ślepe narzędzie, Żydzi winni, oni kazali, złotem przekupili. Uwierzą, rzecz pewna. W coś takiego, zawsze, khe – khe, uwierzą.
 
Linia 71 ⟶ 63:
** Opis: Samson Miodek do Reinmara.
** Zobacz też: [[Dante Alighieri]]
 
* Kot ma być łowny, a chłop mowny.
 
* – Możesz mnie też pocałować w dupę. I to Ci właśnie proponuje i z całego serca polecam
** Opis: Jan Smirycky do Reinmara
 
* Ostatnimi czasy co papież, to gorsza okazywała się łajza. Jak nie kretyn, to złodziej, jak nie złodziej, to łajdak, jak nie łajdak, to moczymorda i wszetecznik. A niekiedy wszystko naraz.
** Opis: Prokop Goły o głowach państwa kościelnego.
 
* Polityka ma dwa cele – porozumienie i konflikt. Porozumienie osiąga się, gdy jedna ze stron zaczyna udawać, że wierzy w dyrdymały opowiadane przez drugą...
 
* Razem jechali Drosselbart jako agitator, Rzehors jako pomocnik agitatora, Reynevan jako pomocnik pomocnika, Szarlej jako pomocnik Reynevana, Berengar Tauler jako zbytek łaski i Samson jako Samson.
Linia 76 ⟶ 78:
* Rozwścieczony ścięciem swego lubianego trybuna lud Pragi powstał by mścić, by palić i zabijać. Najmocniej, jak zwykle, oberwało się przy tym dzielnicy żydowskiej. Żydzi ze zgładzeniem Żeliwskiego nie mieli absolutnie nic wspólnego i winy za jego los nie ponosili w najmniejszym nawet stopniu. Ale komu to przeszkadzało?
 
* Taka już jest niewiasta, lubieżności pełna. I w chuci nienasycona. Jak świat światem, tak było i tak będzie ''in saecula saeculorum''...
* – Zostaliśmy więc bez pociechy duchowej?<br />– Jest wódka.
** Opis: oficer husyckiej armii do Reinmara, kiedy ten dowiedział się, że w oddziale nie ma już kaznodziejów.
** Źródło: ''Boży bojownicy''. Warszawa: SuperNOWA, 2004, s. 563
 
* Także proch strzelniczy nie był, jak się wyjaśniło, równy prochowi (...). Proch musiał być również dokładnie granulowany – jeśli nie był, rozkładał się w transporcie: (...). Stabilny i łatwo zapalny granulat otrzymywano poprzez zraszanie mielonego prochu, ludzkim moczem, przy czym najlepsze efekty dawał mocz ludzi dużo i często pijących. Nie dziwota tedy, że proch wytwarzany w Polsce cieszył się na rynku zasłużenie dobrą renomą, a polskie młyny prochowe zasłużoną sławą.
 
* – Trzeba było przyznać, że rycerz z tarczą podzieloną na skos na pola srebrne i czarne , ratował życie rozsądnie i z pomysłem. Po pierwsze identyfikującą go tarczę cisną precz jeszcze na rynku.
* Kot ma być łowny, a chłop mowny.
 
* – Zdaje się, że proponowałem ci już całowanie w dupę. No więc ponawiam propozycję.
* Ostatnimi czasy co papież, to gorsza okazywała się łajza. Jak nie kretyn, to złodziej, jak nie złodziej, to łajdak, jak nie łajdak, to moczymorda i wszetecznik. A niekiedy wszystko naraz.
** Opis: Jan Smirzycky do Reinmara
** Opis: Prokop Goły o głowach państwa kościelnego.
 
* – Zostaliśmy więc bez pociechy duchowej?<br />– Jest wódka.
* Taka już jest niewiasta, lubieżności pełna. I w chuci nienasycona. Jak świat światem, tak było i tak będzie ''in saecula saeculorum''...
** Opis: oficer husyckiej armii do Reinmara, kiedy ten dowiedział się, że w oddziale nie ma już kaznodziejów.
 
** Źródło: ''Boży bojownicy''. Warszawa: SuperNOWA, 2004, s. 563
* Polityka ma dwa cele – porozumienie i konflikt. Porozumienie osiąga się, gdy jedna ze stron zaczyna udawać, że wierzy w dyrdymały opowiadane przez drugą...
 
==''Lux Perpetua''==