Noelka: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Alessia (dyskusja | edycje)
m spacje, sortowanie, formatowanie automatyczne
Linia 3:
===Gabriela Pyziak===
{{osobne|Gabriela Pyziak}}
* Ja często mam to uczucie, że... że jestem okropnie, niewybaczalnie nie w porządku (...). Kiedy widzę ludzi chorych albo bardzo nieszczęśliwych... wiem, że powinnam, na dobrą sprawę, rzucić wszystko i iść tam, pomagać. Ale przecież mam swoje własne ciężary. I tak się po prostu nie da.
 
* Nigdy nie należy ryczeć z powodu jakiegoś faceta, posłuchaj mojej rady. Mówi ci to osoba, która właśnie ryczała godzinę temu. (...) To mija (...). Trochę powoli, ale mija.
Linia 9:
===Ida Borejko===
{{osobne|Ida Borejko}}
 
* (...) miłość bliźniego to zadanie bardzo trudne. Kto wie czy nie najtrudniejsze.
 
* Mnie męczy przykre przeświadczenie (...) że połowiczna dobroczynność nie ma sensu.
 
===Profesor Dmuchawiec===
{{osobne|Profesor Dmuchawiec}}
 
* Pamiętasz, co odkrył Kubuś Puchatek? (...) Jedzenie miodu jest bardzo miłe. Ale jest taka chwila, tuż przed rozpoczęciem jedzenia, kiedy jest jeszcze milej, niż w chwili, gdy się już je.
** Zobacz też: [[Kubuś Puchatek]]
Linia 22 ⟶ 24:
===Tomasz Kowalik===
{{osobne|Tomasz Kowalik}}
 
* A człowiek nigdy nie powinien dać się owładnąć uczuciom negatywnym.
 
Linia 65 ⟶ 68:
 
==Dialogi==
* – Tomek uroczyście wyjął z worka paczuszkę, opakowaną w kolorowy papier, przyłożył do ucha, potrząsnął.<br />– Cśśś!...-szepnął- Słyszysz?<br />– Słyszę...–odszepnął Piotruś, unosząc się na łokciu.<br />– Co to może być?<br />- Mysza!–odgadło jedno dzieci z sąsiadów, opierając się ufnie o kolana Tomka. Tomcio omal nie parsknął śmiechem.
 
* – A gdybyś był dziewczyną, którą zawiodła nawet pogoda? Co byś uznał za plus sytuacji?<br />– To, że jestem dziewczyną – z prostotą odparł Cyryjek i docisnął owłosionym palcem krawędź ciasta.
 
Linia 73 ⟶ 74:
* – Kryzys. Wiesz, co to jest?<br />– Wiem. Kryzys to jest to... co jest.
 
* – Masz taką ładną twarz – powiedział. – Niby nadąsaną, ale... tyle w niej... bo ja wiem... czego?<br /> – Zębów – podpowiedziała mu burkliwie Elka (...).
 
* – O siódmej będzie tu Marek z rodziną – powiedziała histerycznie Ida. – Zróbcie coś (...), żebyście choć przez dwie godziny wyglądali na ludzi normalnych. Dlaczego u innych ludzi zawsze wszystko gra i ojciec rodziny nigdy nie leży w Wigilię na podłodze owinięty brudnymi szmatami?! (...)<br />– Skąd wiesz? – spytał nagle ojciec (...). – Może leży.<br />– Kto?... – zdziwiła się Ida.<br />– Ten ojciec – odparł ojciec.<br />– Jaki?!<br />– Ten owinięty brudnymi szmatami. U tych innych ludzi.<br />– Tato! – krzyknęła Ida. – Są chwile, kiedy ja cię nie pojmuję.<br />– Zdarza się – rzekł ojciec. – Bywa. To właśnie w takich chwilach dzieci postanawiają opuścić dom i rodziców i zakładają własne rodziny. Niby normalne. Jednakże pewną melancholią napawa mnie fakt, że osoba, której osobiście zmieniałem pieluchy, odchodzi ode mnie właśnie wtedy, gdy złamałem kręgosłup.<br />– Nie złamałeś, tato, kręgosłupa (...). I nie wiem, co mają pieluchy do kręgosłupa. W ogóle, jeśli ja się znam na medycynie...<br />– Ja nie wiem, czy ty się znasz (...). Nie jestem tego taki pewien. W tym sęk.<br />– Znam się! (...)<br />– Ida, proszę się nie drzeć – zwrócił jej uwagę ojciec. – O cóż ci chodzi doprawdy. To ty użyłaś słowa JEŚLI, nie ja.<br />– Dobrze więc, otóż jeśli ja się znam na medycynie...<br />– A widzisz? – przyłapał ją triumfalnie ojciec. – „Jeśli”! „Jeśli”!<br />– ... to ty masz zwichnięcie kości ogonowej.
 
* – Tereso – rzekł Cyryl (...). – Nie umiem spokojnie przyjąć twojej obecnej sytuacji. To mnie boli.<br />Terpentula zaczerwieniła się, spojrzała na niego wilkiem.<br />– Co niby?! – syknęła. – Co cię niby tak boli? Że nie mam za co żyć, czy że jakoś sobie jednak radzę?<br />– To, że musisz sobie jakoś radzić – wymamrotał Cyryl.<br />– Niech cię to nie boli, Cyrylu – warknęła Terpentula, sypiąc z oczu zimne iskry. – Zawsze, jak cię tak zaboli, to sobie powiedz: mimo wszystko ona nie straciła godności. Tak sobie powiedz. Nigdy nie była zależna od nikogo, tak sobie powiedz. Nigdy nie żyła z niczyjej łaski i zawsze robiła tylko to, co chciała. I jak sobie tak powiesz, to zobaczysz, nic cię nie będzie bolało, Cyrylu. Wiem to po sobie.
 
* – Tomek uroczyście wyjął z worka paczuszkę, opakowaną w kolorowy papier, przyłożył do ucha, potrząsnął.<br />– Cśśś!...-szepnął- Słyszysz?<br />– Słyszę...–odszepnął – odszepnął Piotruś, unosząc się na łokciu.<br />– Co to może być?<br />- Mysza!–odgadło – odgadło jedno dzieci z sąsiadów, opierając się ufnie o kolana Tomka. Tomcio omal nie parsknął śmiechem.
 
* – Usiądziesz przy telefonie – dysponowała mama. – Weźmiesz książkę telefoniczną i będziesz dzwonił po sklepach obuwniczych.<br />– Ja? – zdziwił się ojciec. – Ale dlaczego przypuszczasz, że mógłbym robić podobnie dziwne i głupie rzeczy?
 
* – Zapomniałem już, jak wygląda twoja twarz. Pamiętam tylko, że była ładna.<br /> – A ja twojej jeszcze nigdy nie widziałam!<br /> – O! Faktycznie. Ale wiesz, w moim przypadku nie ma czego żałować.
** Opis: rozmowa Tomka i Elki.