Janusz Korwin-Mikke: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
m lit., dr. red.
Linia 80:
 
* Demokracja polega na tym, że jeżeli ja z panem i panią będziemy na bezludnej wyspie, to większością głosów ustalimy, że pani ma z nami na zmianę sypiać! To jest właśnie demokracja! A mając większość 2/3 wpiszemy to nawet do konstytucji...
** Opis: przemowa podczas spotkania w liceum im. R. Barbosy.
 
* Dla wyjaśnienia moim wyborcom: ja też pijam – ale wyłącznie wino, a na deser miody i (czasem) likier; by nie było, że jestem abstynentem – bo wtedy nie miałbym w wyborach żadnych szans...
Linia 133:
** Źródło: TVN, 10 marca 2008
 
* Gdyby ktoś serio chciał dopomóc Afrykańczykom, powinien czym prędzej przywrócić tam panowanie kolonialistów. Przypominam, że Lewica utrzymuje, że Biali potrafili jeszcze z kolonii wyciągać pieniądze; obecnie do tych wszystkich krajów dokłada się setki miliardów dolarów – co ledwoledwoledwo ledwo starcza na zakup nowych „Mercedesów” ze złotymi klamkami dla każdego referenta w każdym „ministerstwie”. Trzeba więc – jeśli naprawdę chcemy pomóc nieszczęsnym Afrykańczykom – posłać tam z 5 dywizji (na mniejsze kraje wystarczy po plutonie...) komandosów i przywrócić władanie byłych metropolii – lub nowych metropolii.
 
* Gdy dwa goryle płci męskiej spotkają się na ścieżce, stają wyprostowane, zaczynają walić się w piersi i ryczeć. Każdy ma nadzieję, że posiadacz mniej potężnej klatki piersiowej ustąpi.
Linia 223:
** Źródło: ''Zbliżenie'', Radio TOK FM, 17 stycznia 2006
 
* Jak jednak wielokrotnie pisałem istnieją dwie – i tylko dwie możliwości: albo „sprawiedliwość społeczna” jest tym samym, co „sprawiedliwość” – albo jest czym innym. Jeśli jest tym samym – to po co pisać „sprawiedliwość społeczna”? Po co marnować czas czytelnika i sosny na papier gazetowy?<br />Jeśli natomiast „sprawiedliwość społeczna” jest czymś innym, niż zwykła „sprawiedliwość” – coto „co innego, niż sprawiedliwość” nazywa się po polsku „niesprawiedliwość”.
** Źródło: blog, 4 grudnia 2006
 
Linia 277:
** Źródło: [http://www.tvn24.pl/-1,1556223,wiadomosc.html tvn24.pl], 5 lipca 2008
 
* Każdy naród – podobnie jak gatunek – ma swoje centrum, swój rdzeń. Oprócz tego ma on swoje obrzeża, gdzie jego właściwy charakter jest słabszy, gdzie mieszka się z innymi narodami, gdzie podlega zmianom... Te właśnie obrzeża są często kulturowo najbardziej płodne, ale gdyby zginęło owo jądro zginąłby i naród; i jedno i drugie jest niezbędnie potrzebne: jądro, do stabilizacji, kresy do wprowadzeniewprowadzenia zmian i eksperymentowania nie szkodzącego centrum, które może modyfikacje przyjąć lub zignorować.
** Źródło: ''Nie tylko o Żydach''
 
Linia 461:
** Źródło: blog, 2 maja 2008
 
* Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Przemówienie Jego Ekscelencji Ministra jest jednym wielkim skandalem. Jego Ekscelencja Minister, jak widać z jego przemówienia, nie ma pojęcia o podstawach systemu oświaty. Otóż podstawą systemu oświaty nie są nauczyciele ani, wbrew stanowisku Jego Ekscelencji Ministra, minister edukacji. Podstawą systemu edukacji są rodzice. Otóż w informacji Jego Ekscelencji Ministra o tym podmiocie nie było ani słowa. To jest skandal. Powiedzmy jednak, że Jego Ekscelencja Minister wyrósł w socjalizmie, czyli w takim systemie, zgodnie z którym ludzie nie płacą bezpośrednio, tylko pod przymusem ­ jako podatnicy. Otóż również o tych, co płacą, o podatnikach Jego Ekscelencja ani się zająknął. Dla Jego Ekscelencji Ministra ważne są nie postulaty 20 mln rodziców ani 30 mln podatników, tylko postulaty 200 tys. nauczycieli. To jest skandal. Gdyby jednak Jego Ekscelencja Minister mówił o nauczycielach... Ależ skąd, Jego Ekscelencja nie mówił o nauczycielach, tylko o jakichś tam zawodowych związkach nauczycieli, o jakichś sierotach spod znaku Wandy Wasilewskiej czy Jacka Kuronia. Jakie Jego Ekscelencja Minister ma prawo do zawierania jakichś tam porozumień między biurokracją ministerialną a biurokracją związkową? Co to jest, że jeżeli 15 osób zawiąże sobie jakąś antypaństwową organizację pod nazwą związek zawodowy czegoś tam, to Jego Ekscelencja Minister z całą powagą podejmuje z nimi dyskusję­ i w dodatku przy założeniu, że im więcej członków ma ta organizacja, tym poważniej jest traktowana. Specjalnie w oświacie, gdy dzieci są uczone, że w nauce racja nie zależy od liczby, jest to wyjątkowo szkodliwe. [po chwili] Panie Marszałku! Chodzi tylko o sprostowanie. Otóż wbrew temu, co powiedział mój Wielce Czcigodny Przedmówca, podmiotem nauczania są jednak rodzice, ­młodzież jest przedmiotem, który się naucza. Pomysł, żeby dzieci same decydowały o tym, czego są uczone, wydaje się być pomysłem z dziedziny już całkiem skrajnego lewactwa. Bardzo przepraszam.
** Źródło: W sejmie 1. kadencji, 28 kwietnia 1993 (debata o informacji rządu w sprawie działań, jakie zamierza podjąć w związku z dramatyczną, przedstrajkową sytuacją, w jakiej znalazła się polska edukacja)