* Zauważyłam (...), że przez pełne trzy godziny można trzymać jedną rękę w tej samej pozycji, w ogóle jej nie zmieniając i zupełnie się tego nie odczuwa, pod warunkiem wszakże, że ta ręka spoczywa na kierownicy samochodu.
* Drzwi, nieszczęśliwym przypadkiem, otworzyło mu [majorowi] moje młodsze dziecko, obecne w domu dzięki przeklętej gęsi. Straszne dziecko znało majora.<br/>-– A co? -– spytało natychmiast w progu z niesłychanym przejęciem. -– Przyszedł pan po matkę za to, że skręciła nieprawidłowo?<br/>W pierwszej chwili jeszcze nie wiedziałam, o czym mówi, i nie wyrzuciłam go natychmiast za drzwi, co było okropnym błędem. Major się na wszelki wypadek zainteresował.<br/>-– Skręciła nieprawidłowo, mówisz? A gdzie tak było?<br/>-– To pan nie wie? -– zdziwiło się dziecko. -– Na Marszałkowskiej. Koło placu Dzierżyńskiego, w sobotę. Ze środkowego pasa skręciła w lewo, widziałem z autobusu. Jechała z panią Alicją.<br/>Niedobrze mi się zrobiło. Cóż za upiorną pamięć mają te dzieci, jak nie potrzeba. Gdybyż taką samą miały w szkole!<br/>-– Wyjdź stąd, dziecko -– powiedziałam beznadziejnie. -– Żmiję wyhodowałam na łonie. Idź do swojego pokoju i odrabiaj lekcje.
* -– A co, jest obiad? -– zaciekawił się tak, że na chwilę zapomniał nawet o malarzu, na co zresztą liczyłam. -– Właśnie, chciałem zapytać, co tak pachnie?<br/>-– Gęś - odparłam jadowicie. -– Zidiocenie u mnie różnie się objawia. Ostatnio niechęcią do kolejek po mięso.
* -– Gdzie masz tę kiełbasę? -– spytał znienacka.<br/>(...) Z ponurą satysfakcją wskazałam bez słowa dziwne szczątki, będące uprzednio dwoma kilogramami zwyczajnej.<br/>Diabeł spojrzał i osłupiał.<br/>-– Na litość boską, coś ty z tym zrobiła? Pogryzłaś i wyplułaś?<br/>-– Aha. Właśnie. Gryzłam tak sobie ze zdenerwowania cały dzień. Wszystkie artykuły w domu będą tak wyglądały, jeżeli nie przestaniecie mnie z majorem denerwować.
* -– I co jeszcze? -– zdenerwował się z kolei Michał. -– Teraz mam grzebać w śmieciach, a potem wykonywać ćwiczenia gimnastyczne z kiełbasą! I w ogóle co za kretyn przesyła zwyczajną kiełbasę w lecie?!<br/>-– Właśnie po to, żeby się szybko zaśmiardła -– odparłam stanowczo.<br/>(...) -– Czekaj -– powiedział niepewnie. -– Podobno wariatom nie należy się sprzeciwiać, poszukam tej kiełbasy.<br/>Po paru minutach, w czasie których warczałam do telefonistki "mówi się, mówi się", wrócił do telefonu.<br/>-– No dobrze, znalazłem ją -– oznajmił z wyraźnym obrzydzeniem. -– Śmierdzi coraz więcej. Spróbuję namówić pryncypałową, żeby coś z nią zrobiła, może ją zaciekawi taki egzotyczny smakołyk.
[[Kategoria:Przygody Joanny]]
|