Pampersy, kamera i On: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Alessia (dyskusja | edycje)
m szablon
Alessia (dyskusja | edycje)
drobne redakcyjne, formatowanie automatyczne
Linia 1:
'''[[w:Pampersy, kamera i On|Pampersy, kamera i On. Rok z dziennika kobiety sukcesu]]''' – powieść obyczajowa Diany Appleyard z 2003 roku. Tłum. Blanka Kuczborska-Kwiecińska.
{{spoiler}}
* Rozmawiałam w szkole z Katie o tym, że jesteś smutna, i ona powiedziała, że jej mamusia też dużo płakała, zanim rodzice się rozeszli. Teraz Katie ma dwa łóżka w dwóch domach i cztery koty, ale nie lubi przyjaciółki taty. Pachnie perfumami i za mocno całuje. A jej mama nadal ciągle płacze.
** Postać: Rebeka
 
==Jill==
* Dopóki jesteś z siebie dumna (...) – to wszystko inne możesz mieć gdzieś.
 
* Uwielbiam trzymać cudze dzieci, bo to mi przypomina, dlaczego już nie chcę mieć własnych.
 
* W piątek miałam zastępstwo w klasie dzieci specjalnej troski. Jedno przebiło się ołówkiem, a dwoje innych zjadło gumki. Jedno, to rozumiem, ale dwoje?
 
==Carrie Adams==
{{IndeksPL}}
===A===
* Aerobik na kacu to rzecz, której nikomu nie polecam (...).
 
* Automat z czekoladą w redakcji stoi smutny i zaniedbany, utraciwszy moje zainteresowanie.
 
===B===
* Bardzo miło jest być bez dzieci, ale często samo oczekiwanie na to przerasta późniejszą przyjemność.
 
===C===
* (...) chyba wszyscy lubimy posłuchać sobie o problemach małżeńskich przyjaciół (...).
 
Linia 39 ⟶ 29:
* Czy nie zdaję sobie sprawy, że seks jest dla mężczyzny konieczny, aby uwolnić w jego organizmie jedyny hormon, który pozwala mu spokojnie i mocno zasnąć?
 
===D===
* Dlaczego chce być nianią? Może jest upośledzona na umyśle?
** Opis: o Claire.
Linia 47 ⟶ 37:
* Dzięki Bogu, moje ciężkie przejścia miały jedną dobrą stronę: straciłam mnóstwo kilogramów. Nic tak nie pomaga zrzucić wagi jak odrobina nieszczęścia. Należy zapomnieć o wszelkich dietach i zachęcić męża, żeby poszedł i przespał się z inną. To czyni cuda, choć wątpię, aby przesłodzone poranne programy telewizyjne dla kobiet z przekonaniem polecały tę metodę.
 
===F===
* (...) fryzjerstwo traktuje się obecnie jak formę uprawiania sztuki.
 
===H===
* Harriet to znakomita kucharka; po maturze zamiast iść na uniwersytet skończyła renomowaną londyńską szkołę gotowania, jak ktokolwiek z odrobiną oleju w głowie.
 
===J===
* Jak można oczekiwać, żeby mężczyzna sam zajął się swoimi dziećmi? Wiem, że moja matka nigdy nie zostawiła mnie i moich dwóch sióstr samych z ojcem. Chyba całkiem na serio uważała, że nas zamorduje albo wyjdzie z domu, zupełnie zapomniawszy o naszym istnieniu. Mówimy tu o mężczyźnie, który pod koniec XX wieku nie wie, jak nastawić czajnik. Oto, jacy „nowocześni” są moi rodzice.
 
Linia 74 ⟶ 64:
** Opis: o płaczącym dziecku pozostawionym z opiekunką.
 
===K===
* (...) każdy kobieciarz ceni sobie głównie kolejny podbój i jeśli nie widzi odzewu, przenosi zainteresowanie na inny obiekt.
 
Linia 99 ⟶ 89:
* Kusiło mnie nawet, żeby podzielić się z nią [matką] kłopotami z Mikiem, ale byłaby tak przerażona, że mogłaby dostać ataku serca. Małżeństwo jest na całe życie, a w przypadku tarć z ojcem jej motto zawsze brzmiało: „ustąpić”.
 
===L===
* Lepszy ten ptaszek, którego znam.
 
===M===
* Małżeństwo to taka dziwna rzecz. Ludziom z zewnątrz wydaje się czymś konkretnym i stałym – pobraliście się, jesteście parą raz na zawsze – ale wewnątrz związku wciąż kotłują się uczucia i sprzeczne emocje: miłość, namiętność, gniew, żal, gorycz, zazdrość. Małżeństwa są jak małe dzieci – wystarczy na chwilę spuścić je z oka, żeby stało się coś strasznego.
 
Linia 130 ⟶ 120:
** Opis: o Harriet.
 
===N===
* Najgorszą rzeczą, jeśli chodzi o pracę w telewizji jest to, że pełno tu atrakcyjnych dwudziestolatek w obcisłych minispódniczkach i w wysokich, ciężkich platformach na końcu patykowatych nóg. Muszę albo stracić dobrych parę kilogramów i poważnie nadgonić modę (która w trakcie mojego wygnania zmieniła się dramatycznie), albo zaakceptować fakt, że stałam się moją matką.
 
Linia 144 ⟶ 134:
* Nikt przy zdrowych zmysłach nie ryzykowałby utraty rodziny tylko dla seksu. Przynajmniej tak mi się wydaje.
 
===O===
* Oczy zebranych zwróciły się w moją stronę, a ja wstałam i otworzyłam usta, z których wydobył się pisk. Wszyscy spojrzeli na mnie z nowym zainteresowaniem. Zatrudnili Myszkę Miki, żeby poprowadziła dział planowania?
 
Linia 151 ⟶ 141:
* Oto, co robiłam: siedziałam na sedesie w kontemplacyjnym nastroju.
 
===P===
* Po naszym wyjściu [z restauracji] personel będzie musiał zmyć wszystko gumowym wężem.
 
Linia 173 ⟶ 163:
* Przyszłam do redakcji pochwalić się Tomem, kiedy miał trzy miesiące – pamiętam, jak wchodziłam z nim przez obrotowe drzwi, przyciskając go mocno do piersi, nieco speszona podwójną rolą: matki i pracownicy. Byłam z niego dumna jak paw, ale jednocześnie czułam się niemożliwie spięta – jakbym wchodziła do biura nago. Oczywiście, to głównie kobiety zgromadziły się wokół, wyrażając zachwyt, podczas gdy mężczyźni podchodzili ostrożnym krokiem z pomrukami aprobaty, oglądając mnie nieufnie, jak bym porosła pierzem. Nick wyjrzał tylko na chwilę ze swojego gabinetu i obrzucił Toma spłoszonym spojrzeniem, jak coś, co może zaraz wybuchnąć. Naprawdę. Sam ma dwójkę dzieci, ale dam głowę, że jego żona dokłada starań, aby sprzątnąć je razem z zabawkami przed jego powrotem z pracy.
 
===S===
* (...) seks na podłodze z wiekiem staje się coraz mniej wygodny (...).
 
===T===
* Teczkę miałam już spakowaną: portmonetka, wkładki laktacyjne na piersi, podpaski Always, kosmetyczka i parę długopisów. Prawie zapomniałam, co się nosi do redakcji i moja teczka bardziej przypominała zestaw pierwszej pomocy dla karmiącej matki niż poważne narzędzie pracy.
 
Linia 189 ⟶ 179:
* Tylko nadludzkim wysiłkiem udało mi się nie pociągnąć go za krawat tak, żeby zarył głową w makaron.
 
===U===
* Uwielbiam mężczyzn, którzy robią porządki w ogrodach. Nie. Poprawka. Uwielbiam mężczyzn, którzy robią cokolwiek, nawet tylko wyładowują zmywarkę.
 
===W===
* W zasadzie bardzo popieram twórczą zabawę z dziećmi, tyle że rzeczywistość nie zawsze spełnia nasze oczekiwania. W moim przypadku, wspólne malowanie nierzadko kończyło się tym, że dzieci chlipały w sypialniach na górze, a ja z przekleństwem na ustach miotałam się ze ścierką i wiadrem po kuchni, zastanawiając się, jakim cudem, do cholery, udało nam się wymazać farbą pudełko do chleba i to od środka. To samo dzieje się z pieczeniem. Bardzo lubię piec ciasteczka z moimi dziećmi, pod warunkiem, że Tom siedzi na swoim wysokim krzesełku gdzieś w zasięgu wzroku, a Rebeka stoi przy drzwiach.
 
Linia 199 ⟶ 189:
* Wstydzę się swoich walizek. Ciągle mam zamiar kupić nowe, ale szkoda mi wydawać pieniądze na coś tak nudnego.
 
===Z===
* Z niemowlętami sprawa jest dużo prostsza – dopóki są najedzone i przewinięte, dobrze im z każdym.
 
Linia 210 ⟶ 200:
* Zrobiłam dziś rano błyskawiczny przegląd swojej garderoby. Co właściwie mam włożyć na swój Wielki Powrót? Przez ostatnie pół roku chodziłam wyłącznie w powyciąganych legginsach i olbrzymich T-shirtach. Moje kostiumy do pracy wydały mi się podejrzanie małe. Czy naprawdę nosiłam kiedyś taki rozmiar? Zaatakowałam jedną ze spódnic, biorąc ją przez zaskoczenie i wciskając przez biodra, ale zrewanżowała mi się, oplatając mnie w pasie żelazną obręczą. Przypominałam nie tyle cienką w talii osę, ile przepołowionego bąka. Będę musiała iść do pracy zgięta wpół i cały dzień nic nie jeść.
 
===Ż===
* Żadne Pytanie Nie Jest Nigdy Zadane Całkiem Niewinnie.
 
==Inne postacie==
* Nie kochałem się z nią (...). – To był tylko seks. Miłość to jest to, co łączy nas.
** Postać: Mike
 
* Rozmawiałam w szkole z Katie o tym, że jesteś smutna, i ona powiedziała, że jej mamusia też dużo płakała, zanim rodzice się rozeszli. Teraz Katie ma dwa łóżka w dwóch domach i cztery koty, ale nie lubi przyjaciółki taty. Pachnie perfumami i za mocno całuje. A jej mama nadal ciągle płacze.
** Postać: Rebeka
 
===Jill===
* Dopóki jesteś z siebie dumna (...) – to wszystko inne możesz mieć gdzieś.
 
* Uwielbiam trzymać cudze dzieci, bo to mi przypomina, dlaczego już nie chcę mieć własnych.
 
* W piątek miałam zastępstwo w klasie dzieci specjalnej troski. Jedno przebiło się ołówkiem, a dwoje innych zjadło gumki. Jedno, to rozumiem, ale dwoje?