Mariusz Bonaszewski: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Alessia (dyskusja | edycje)
m notka
Alessia (dyskusja | edycje)
m zob. też, kat., formatowanie automatyczne, int.
Linia 2:
* Aktora łatwo jest rozpoznać w podróży. Znajduje nowych słuchaczy, gra, zabawia ich. Ja też zajmuję się teatrem w pociągu, w Warsie. Siedzę nad nową robotą. Czytam, myślę. To jest jak przemieszczanie się z własnym teatrem, a właściwie z marzeniami o nim. U celu podróży są spotkania z nowymi współpracownikami, nowe podniety. Poczucie, może zresztą ułudne, nieustannej aktywności. Żyję tym i nie mam zamiaru rezygnować. Chyba że ze mnie zrezygnują.
** Źródło: ''Wieczne niespełnienie i niepewność'', „Rzeczpospolita” nr 122, 26 maja 2006.
** Zobacz też: [[aktor]].
 
* Aktorzy sami uwodzą siebie – zarówno klęskami, które pielęgnują w pamięci, jak i sukcesami. Większość wybitnych artystów ma zdolność samooceny. Na pewno pomaga sukces i współpracownicy, którzy mają do nas zaufanie. Mówią, że wierzą w nasz warsztat i chcą skorzystać z naszych możliwości. To na pewno pomaga w otwarciu się na scenie, a także w podejmowaniu nowych wyzwań. Dlatego szukam ludzi, którzy mi ufają.
** Źródło: ''Wieczne niespełnienie i niepewność'', „Rzeczpospolita” nr 122, 26 maja 2006.
** Zobacz też: [[aktor]].
 
* Codziennie otwierają się nowe możliwości interpretacji. W każdym spektaklu można poprowadzić swoją postać w sposób zaskakujący dla partnerów i dla siebie samego, wprowadzić nowy, interesujący element. A to wymaga elastyczności i szczególnego skupienia.
Linia 12 ⟶ 11:
 
* Gustaw Holoubek uczył nas, że tylko dwa spektakle na sto się cudownie udają. Generalnie przeżywam wieczne niespełnienie i niepewność.
** Źródło: ''Wieczne niespełnienie i niepewność'', „Rzeczpospolita” nr 122, 26 maja 2006.
** Zobacz też: [[Gustaw Holoubek]].
 
* Ja, kończąc pracę nad przedstawieniem, myślę o następnym. Inspiracją jest neurotyczne niezadowolenie z dotychczasowych dokonań. Premiera wywołuje wściekłość i pragnienie natychmiastowego rzucenia się w wir następnej pracy. Poczucie końca jest przygnębiające. Choć trzeba się nauczyć z nim żyć. To jest nieuniknione. Mam czterdzieści lat i wiem, że zaczynam drugą część życia. Szaleństwo się skończyło. I boję się tego. Ubolewam z powodu braku młodej, świętej, głupiej radości podczas premier. Pozostał stres i trema, dochodzi strach. Powodem jest powtarzalność. Bankiety już wcale nie są ważne. Największe emocje dają próby.
** Źródło: ''Wieczne niespełnienie i niepewność'', „Rzeczpospolita” nr 122, 26 maja 2006.
 
* Każde spotkanie czegoś uczy, nawet spotkanie kompletnie nieudane, bo to one uczą najbardziej. Kiedy nic nie wychodzi, albo współpraca jest tak trudna, że człowiek zdaje sobie sprawę jakie błędy popełnił i czego robić nie powinien. Na pewno wyjątkiem od tych wszystkich reguł jest Jarocki. On aktorów modeluje, uczy rzemiosła oraz skuteczności. Natomiast spotkanie z Grzegorzewskim to spotkanie z cudem osobowości. Teraz tęsknie za nim, chociaż pod koniec jego życia kontakt z nim miałem słaby. Pracę z nim wtedy bardzo źle znosiłem. Ale jak sobie przypominam te burzliwe spotkania, to tęsknie za jego niezwykłą inteligencją, która pozwalała mu po dniach niemożności skonstruować ogromną, fascynującą scenę.
** Źródło: [http://kultura.trojmiasto.pl/Lubie-wkladac-obca-skore-rozmowa-z-Mariuszem-Bonaszewskim-n34363.html ''Lubię wkładać obcą skórę'']
 
* Lubię wkładać na siebie obcą skórę. Daje to tzw. większe możliwości. Można wtedy reagować w sposób na co dzień niemożliwy, nieprzewidywalny. Nie chodzi o to, że się zamieniam w kogoś innego, bo to bzdury.
** Opis: o aktorstwie.
** Źródło: [http://kultura.trojmiasto.pl/Lubie-wkladac-obca-skore-rozmowa-z-Mariuszem-Bonaszewskim-n34363.html ''Lubię wkładać obcą skórę'']
 
* Ogromną przyjemność sprawia mi konstruowanie postaci, wymyślanie ich – nie tylko podczas spotkania na sali prób, także w knajpie, w pociągu, przed zaśnięciem. To jest męka, ale sprawia mi przyjemność. Tęsknię do tego, żeby nieustannie wymyślać, zmieniać. Żyję tym, a szansę na podobną przygodę daje wyłącznie teatr. Dziesięć lat temu z powodu odpływu widowni mieliśmy poczucie, że teatr tworzą outsiderzy, ludzie wycofani. Teraz jest inaczej. Odnosi wielki sukces, jest gorący, zwariowany, wściekły. Ale nie wszyscy tak myślą. Pewna znana telewizyjna gwiazda powiedziała ostatnio, że teatrem zajmują się dewianci. A prawdziwa Polska jest w jej serialach.
** Źródło: ''Wieczne niespełnienie i niepewność'', „Rzeczpospolita” nr 122, 26 maja 2006.
 
==O Bonaszewskim==
* Mariusz Bonaszewski (mistrzostwo)<br />Pięknie ewoluuje z chmurno-romantycznego amanta w dojrzałego faceta. Żar w jego oczach miesza się z gorzkim niespełnieniem (w „Nie do pary” Bovella gościnnie we wrocławskim Współczesnym), z grymasem złości, ba, z rozkoszną dziecinadą spod maski narcystycznego pana domu – w nieoczekiwanej, antymaskulinistycznej „Norze” w Narodowym. I z błyskiem przenikliwości niezbędnym w Gombrowiczowskich kreacjach Jerzego Jarockiego: na trzecim planie w „Kosmosie”, na pierwszym w skomplikowanych wywodach „Błądzenia” sprzed dwóch lat.
** Autor: Jacek Sieradzki.
** Źródło: ''Subiektywny spis aktorów teatralnych'', „Polityka” nr 32/12.08.
 
* (...) prowadzony ręką mistrza osiąga najwyższe rejony, przekraczając samego siebie (wyciszony i skupiony w ''Kosmosie'', niebezpieczny w telewizyjnym ''Juliuszu Cezarze''), ale pod ręką niewprawną traci instynkt i dyscyplinę (rozfiglowany ponad miarę w ''Norze'').
** Autor: Tomasz Miłkowski.
** Źródło: [http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/29094.html ''W teatrach coraz lepiej'']
 
==Zobacz też==
* ''[[Deszczowy żołnierz]]''
* ''[[M jak miłość]]''
* ''[[Na dobre i na złe]]''
* ''[[Przystań]]''
* [[Jan Sarapata]]
 
Linia 43 ⟶ 46:
{{DEFAULTSORT:Bonaszewski, Mariusz}}
[[Kategoria:Polscy aktorzy]]
[[Kategoria:Polscy ludzie teatru]]