Feliks Koneczny: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Kwantl (dyskusja | edycje)
Nie podano opisu zmian
Kwantl (dyskusja | edycje)
Nie podano opisu zmian
Linia 86:
* Zastanawiając się nad rozmaitością etyk, widzimy tym jaśniej, że nie może być syntez pomiędzy cywilizacjami. Luter zezwalał panującym na bigamię, a Kalwin wymagał od rządów tylko tego, żeby przestrzegać kalwińskiej prawowierności. W turańskiej cywilizacji kwestie etyczne nie istnieją zgoła poza etyką rodową lub obozową; te zaś obie nam obojętne. Żydowska cywilizacja posiada aż cztery etyki, dwie dla współwyznawców, dwie względem „gojów”, po jednej w Palestynie i po jednej w „golusie”. W bizantynizmie i w braminizmie jarzmo obowiązków można zrzucić z siebie w każdej chwili. Na Rusi wieków średnich raz w raz ten i ów kniaź Rurykowicz zrzucał „kraestnoje cjełowanie”, tj. unieważniał i odwoływał swą przysięgę. W Petersburgu powszechnym było, aż do naszych czasów, wśród inteligencji, przekonanie, że „przecież można zrzec się obowiązku”. Różnice pojęć o moralności sięgają jednak jeszcze dalej: czyż przyjęto by u nas do klasztoru człowieka żonatego i ojca rodziny, zgłaszającego się, ponieważ pragnie „poświęcić więzy niższe dla celów wyższych”? W cywilizacji bramińskiej takie porzucenie rodziny uchodzi za cnotę. Tam w ogóle wszelkie obowiązki są czasowe, bo można się od nich uwolnić kiedykolwiek doraźnie. Jakżeż wobec takich odmienności można mówić o jakiejś moralności „powszechnej”?
** Źródło: Państwo i Prawo, Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 105-106.
 
==O demokracji==
* Parlamentaryzm wymaga jednak dwóch warunków: zamożności powszechnej i decentralizacji. W społeczeństwie ubogim system reprezentacyjny zawsze będzie szwankować, albowiem demokracja wymaga zamożności, bo musi być oparta na jak największej ilości osób niezależnych. Parlamentaryzm zaś przy centralizacji, to już incompatibilia.
 
* Nadto, popełniono błąd, że w imię „suwerenności ludu” przyznano parlamentowi władzę absolutną. Zwycięski konstytucjonalizm nie usunął absolutyzmu, lecz tylko zmienił jego podmiot. Z powodu ruchu rewolucyjnego rozszerzano też prawo głosowania zbytnio i zawczasu. Te dwie przyczyny sprowadziły tzw. kryzys parlamentaryzmu. Znów jeden bożek zrzucony. Parlamentaryzm jednak ani zasadniczo nie jest błędny, ani się bynajmniej nie przeżył, lecz trzeba oddzielić w nim spraw społeczne od politycznych, zdjąć mu władzę absolutną. Trzeba urządzić państwowość opartą na samorządach, a w takim razie parlament wejdzie na miejsce sobie właściwe.
 
* Zdaje mi się, że istnieją dwa tylko różne rodzaje państw, jeżeli będziemy je rozróżniać według istoty rzeczy, a nie według pozorów: państwo biurokratyczne i obywatelskie. Zupełnie zaś jest obojętnym, czy monarchia, czy republika to nie ma nic do rzeczy. Może być republika tyrańska, policyjna, biurokratyczna, depcąca społeczeństwo nawet antyspołeczna – i może być monarchia oparta o społeczeństwo; przy ustroju autonomicznym, a zatem decentralizacyjnym i oddającym prawo publiczne pod kierunek społeczeństwa.
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 59-60.
 
==O emeryturach==
* Czcij ojca i matkę swoją, a więc dbaj o nich, gdy staną się starcami i niezdatnymi do zarabiania na życie. Musimy przeto dążyć do renty starczej, lecz niechaj tę pracę załatwia społeczeństwo samo, a nie państwo; żeby każdy należał do swojej ubezpieczalni, do jakiej mu się podoba.
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 116.
 
==O marnotrawstwie==
* Każdy z nas ma swoje wydatki zbędne. Wszyscy, ale to wszyscy, od wyrobnika do jaśnie pana, wydajemy część dochodów na rzeczy, bez których moglibyśmy się obejść; a co najciekawsze, że wszyscy robimy to procentowo jednakowo (podobno 18%). Dopiero te „zbędności” nadają życiu cechę bytu cywilizowanego na wyższym poziomie; są to więc wydatki chwalebne. One umożliwiają rozwój rzemiosł szlachetniejszych i dostarczają środków kultury duchowej; są to tzw. wydatki kulturalne, które w miarę powiększania się dobrobytu przestają być zbędnymi, przechodzą w budżecie prywatnym do rzędu niezbędnych, a w owe 18% wchodzą wydatki nowe, coraz nowsze, o jakich przedtem nie śmiano by nawet pomyśleć w rządnym gospodarstwie. Na dorobku twardym z początku nawet gazeta może być wydatkiem zbędnym, a gdy się dorobią, staną się niezbędnymi teatr i kupno książki; w dalszej zaś perspektywie coraz obszerniejsze mieszkanie itd., jak kto chce i co kto woli. Takimi wydatkami mierzy się zasobność materialną społeczeństwa. Marnotrawstwo prywatne zaczyna się dopiero powyżej owej cząstki budżetowej. Inaczej w budżecie państwowym.
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 125.
 
==O nierównościach społecznych==
* Zamożność jednostki nie powstaje wcale z ubóstwa licznych bliźnich, lecz stanowi właśnie niezbędny warunek wstępny do ich dobrobytu (wszyscy nie mogą go osiągnąć naraz). Ktoś musi się wzbogacić pierwszy i udzieli drugim, ze swego dobrobytu, zarobków.
 
* Wszakże demokracja [rynkowa] polega na tym, żeby każdy, kto chce robić, mógł się dorobić – w którejkolwiek z trzech kategorii walki o byt (materialnej, umysłowej i moralnej). Nie usuwa to szczebli, których żadna siła ludzka nigdy nie usunie. Im wyższy rozwój cywilizacyjny, tym większe trafiają się nierówności umysłowe; im zaś niższy, tym bardziej wszyscy są mniej więcej jednakowo... nieoświeceni. Im wyżej, tym widoczniejsza różnica szczytów!
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 25.
 
==O podatkach==
* Wspólnikiem wszelkiej nieprawości jest przesadny fiskalizm, z podatkami opartymi na systemie nie bierczym, lecz zdzierczym. Po niedługim czasie następuje pognębienie ludzi prawych; ci idą w dół, a powodzi się coraz lepiej ludziom mniej czułym na moralność. A co za blumizm za kulisami spraw podatkowych!
 
* Zamożność społeczeństwa rezerwą skarbu publicznego, a nie przeciwnie. System podatków, obmyślony przez nieuków, wyradza się łatwo w antyspołeczny. Utrudniając dochodzenie do zamożności, staje się narzędziem złodziejskim. Któż kogo okrada? Państwo samo siebie! W gospodarce antyspołecznej trzeba podatków coraz nowszych, a coraz uciążliwszych; z coraz większymi zaległościami, a więc i ze skarbem coraz pustszym. Zdzierstwo podatkowe osłabia siłę podatkową; stanowi przeto nonsens. Stanowi wskazówkę niewątpliwą, że rządy znalazły się w ręku osób niewłaściwych i dla państwa niebezpiecznych.
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 124.
 
==O policji==
* Policja jest od tego, by chronić społeczeństwo, by chronić społeczeństwo od zbrodniarzy; bezpieczeństwo życia i mienia stanowi jej jedyny obowiązek, a nie jakiś dodatek do służby polityczno-policyjnej. (…) Państwowość, w której zbrodniarze mogą obywatela okraść, obrabować, nawet zabijać, a z urzędowego komunikatu policji dowiadujemy się tyle tylko, że „zbiegli w niewiadomym kierunku” - państwowość taka traci rację bytu i najlepiej by było unicestwić ją od razu, zanim ona sama mocą swej głupoty, niezdarności i lekkomyślności nie zaprowadzi państwa do zguby. Tacy rządziciele są niezdatni do rządów; na stolicach rządowych są uzurpatorami i trzeba ich przegonić, póki nie jest za późno!
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 116-117.
 
==O Polsce==
* Faktyczne znaczenie Polski zależeć będzie od tego, czy zdoła wyzyskać należycie swe dary przyrody i czy w Polsce wytworzy się polski handel i przemysł. Bez spełnienia tego warunku będziemy dla Europy tylko krajem, ale nie społeczeństwem, kolonią dla państw silnych ekonomicznie. A za tem pójdzie iluzoryczność naszej niepodległości
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'' 1921, t. II, Wyd. Księgarnia św. Wojciecha, str. 211
** Uwaga: Oryginalne wydanie z 1921 roku; Poznań-Warszawa
 
* Geneza społeczeństw bywa rozmaita. Geneza społeczeństwa polskiego jest szlachecka. W Polsce szlachcic stanowi warstwę najstarszą, pierwotną, bezwarunkowo starszą od ludu wiejskiego.<br />Niemieccy osadnicy nazwali staroniemieckim wyrazem „slahta” ludność rodzimą polską, której cechą była organizacja rodowa; wyraz „slahta” znaczy bowiem dosłownie to samo, co „rodowcy”. Przybysze, zorganizowanie li tylko na podstawie sąsiedztwa w „gminy”, dostrzegli w organizacji rodowej zasadniczą różnicę tuziemców od siebie samych. Ponieważ organizacja rodowa sięga czasów przedhistorycznych, ród zaś uzupełniał się tylko przez urodzenie (adopcja herbowa lub familijna, to sprawy znacznie późniejsze), należy przyjąć, że wszyscy rodowcy okresu piastowskiego są potomkami autochtonów z czasów przedhistorycznych. A czyż autochtonowie mogą popaść gromadnie we własnym kraju w stan ograniczenia wolności osobistej lub rzeczowej? Musiałby wydarzyć się jakiś szczególny fakt historyczny, któryby można było wskazać wyraźnie, jako przyczynę takiego dziwu, a którego w polskich dziejach nie było.
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'', t. 1, Wyd. Antyk, Komorów, b.d.w., s. 50-51. ISBN 83-86482-23-0
** Uwaga: Reprint wydania z 1921 roku.
** Zobacz też: [[Niemcy]], [[Polska]], [[Polacy]], [[społeczeństwo]], [[szlachta]]
 
* (...) nie szlachta zgubiła Polskę, lecz monopol polityczny jako taki. Byłby jednako zgubnym, gdyby go zamiast szlachcie przyznać „chłopstwu”.
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'', t. 1, Wyd. Antyk, Komorów, b.d.w., s. 291. ISBN 83-86482-23-0
** Uwaga: Reprint wydania z 1921 roku.
** Zobacz też: [[Polska]], [[szlachta]], [[demokracja szlachecka]]
 
* Obydwa państwa nie znały nigdy biurokracji. Anglji niesposób sobie wyobrazić z administracją biurokratyczną. Polsce została ona narzucona dopiero przez państwa zaborcze, a wznowione państwo polskie dopóty nie odnajdzie samo siebie, dopóty będzie się błąkało po manowcach, póki nie wytnie ze siebie tego pasorzytnego nowotworu; jeżeli zaś nie zdobędziemy się na powrót do ustroju samorządnego, niepodległość sama będzie ciągle wystawiona na sztych, gdyż Polska biurokratyczna nie zdobędzie się na właściwą ewolucję społeczno-państwową.
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'', t. 1, Wyd. Antyk, Komorów, b.d.w., s. 296. ISBN 83-86482-23-0
** Uwaga: Reprint wydania z 1921 roku.
** Zobacz też: [[Anglia]], [[biurokracja]], [[Polska]], [[demokracja szlachecka]]
 
* Również przyjętem jest dziś powszechnie do wiadomości, co od lat kilkunastu głoszę, a co z początku narażało nawet na przykrości: przekonanie, jako unja brzeska nie tylko nie wyszła na dobre Kościołowi, lecz powstrzymała rozwój katolicyzmu na Wschodzie. Gdyby nie to chybione dzieło brzeskie, byłoby się stawiało we wschodnich prowincjach Rzpltej nadal kościoły, a wszystko, co z pośród wschodnich żywiołów etnograficznych wzniosłoby się cywilizacyjnie ponad przeciętność nieuctwa schizmy, lgnęłoby do Kościoła. Unja brzeska ocuciła prawosławie z senności, podniosła je pod każdym względem, a rozbudziwszy świadomość orjentalnego pierwiastka w cerkwi, rozdmuchała na nowo nienawiść do „łaciństwa” w pożar nieugaszony... Gdyby nie unja brzeska. gdyby nie owo niefortunne dążenie do syntezy Zachodu i Wschodu w Kościele, hierarchja rzymsko-katolicka sięgałaby była już od XVIII wieku po Ural i cywilizacja zachodnia byłaby w Rosji zwyciężyła.
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'', t. 2, Wyd. Antyk, Komorów, b.d.w., s. 341. ISBN 83-86482-23-0
** Uwaga: Reprint wydania z 1921 roku.
** Zobacz też: [[katolicyzm]], [[Polska]], [[prawosławie]], [[Rosja]], [[Unia brzeska]]
 
* Są Polacy, gotowi każdej chwili krzywdzić Polskę, z obawy, żeby nie skrzywdzić kogo innego
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'' 1921, t. II, Wyd. Księgarnia św. Wojciecha, str. 142
** Uwaga: Oryginalne wydanie z 1921 roku; Poznań-Warszawa
 
* Tak tedy przyczyną upadku Polski było dążenie do syntezy Wschodu i Zachodu, skutek był taki, że Polska uległa wpływom wschodnim, zorjentalizowała się, czego zasadniczym objawem było, iż popadła w ciemnotę iście orjentalną, z czego wypłynęły owe dalsze objawy, uważane mylnie za przyczyny upadku Polski.
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'', t. 2, Wyd. Antyk, Komorów, b.d.w., s. 346. ISBN 83-86482-23-0
** Uwaga: Reprint wydania z 1921 roku.
** Zobacz też: [[Polska]], [[rozbiory Polski]]
 
* Zajmujemy obszar duży, chodźbmy uwzględnić tylko ziemie etnograficzne, tj. Polskę piastowską, województwo ruskie, zachodni Wołyń, Podlasie i Wileńską ziemie
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'' 1921, t. II, Wyd. Księgarnia św. Wojciecha, str. 178
** Uwaga: Oryginalne wydanie z 1921 roku; Poznań-Warszawa
 
==O postępie==
* O tem, co jest krokiem naprzód, a co wstecz, nie rozstrzyga żadna a żadna „zasada” społeczna ni polityczna, ale wyłącznie skutki i zastosowania danej zmiany w praktyce. To też polityka i wszelka w ogóle działalność publiczna polega nie na talencie snucia projektów, talencie nader pospolitym, lecz na niełatwej sztuce przewidywania skutków.
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'', t. 2, Wyd. Antyk, Komorów, b.d.w., s. 374. ISBN 83-86482-23-0
** Uwaga: Reprint wydania z 1921 roku.
** Zobacz też: [[polityka]], [[postęp]]
 
* Postęp dokonywa się nietyle przez wymyślanie rzeczy nowych, ile przez coraz lepsze zastosowanie starych. Biada społeczeństwu, które goni za „nowinkami”, nie wyzyskawszy jeszcze należycie postępowo starych swych sposobów. Wszelka przerwa w rozwoju wytwarza niebezpieczną wyrwę, w którą można się stoczyć. Tyczy się to nie tylko ogólnych zasad, ale także szczegółów. Każdy pierwiastek ustroju, każdy moment kulturowy musi być wyzyskany wszechstronnie i w zupełności; inaczej następuje w pewnem miejscu mechanizmu życia zbiorowego przerwa, wyrwa lokalna. Coś gdzieś zepsuje się, a gdy takich usterek nazbiera się więcej, mechanizm cały przestanie działać sprawnie.
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'', t. 2, Wyd. Antyk, Komorów, b.d.w., s. 373. ISBN 83-86482-23-0
** Uwaga: Reprint wydania z 1921 roku.
** Zobacz też: [[postęp]]
 
* Opanowywanie czasu (tj. celowe nim rozporządzanie) stanowi w cywilizacji czynnik ważniejszy, niż opanowywanie przyrody i przestrzeni. Czym w przestrzeni meta, tym w czasie jest termin. Wyznaczaniem terminów na swoje czynności ogranicza człowiek swoją swobodę, a zatem opanowuje samego siebie; wyrabia wolę i wytwarza duchową siłę twórczą. Tędy droga, by stać się panem życia. Wraz z opanowywaniem czasu rozwija się etyka. Rodzi się pilność w imię oszczędzania czasu, zapobiegliwość, oszczędność, myśl o dalszej przyszłości, wreszcie poczucie obowiązku względem następnego pokolenia. Postęp zawisł od takich, którzy patrzą poza własny zgon, poza grób, na przyszłość dzieci i wnuków.
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 85.
 
==O socjalizmie==
* (…) socjalizm stał się taranem przeciwko samorządom społecznym. Socjalistom nie chodzi o to, żeby przemysł rządził się prawem swoim, przyznając w tym uczestnictwo robotnikom, lecz żeby przemysł poddać państwu. O ile socjaliści dorwą się do rządów, nastaje nie tylko monizm prawa publicznego, lecz koniec społeczeństwa, oddanego w niewolę państwu, tj. biurokracji socjalistycznej. Nie ma bowiem państwa bardziej biurokratycznego, jak socjalistyczne.
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 59-60.
 
==Państwo a społeczeństwo==
* Czyż państwo jest od urządzania uroczystości i zabaw publicznych? Państwo nie powinno się poniżać do roli wesołka. Nikt nie ma prawa bawić się na koszt skarbu, bo nie na uroczystości płacimy podatki. Państwo obejdzie się doskonale bez święta państwowego, i naród bez uroczystości, niechaj je swoim kosztem urządzają. Niechaj je urządza społeczeństwo samo, ze składek, a komitet może zaprosić, kogo zechce, a więc i urzędy także. Ale żeby władze państwowe same miały się tym zajmować, to przeciwne rozsądkowi. Żeby zaś władze miały zmuszać obywatela do uroczystości – to już pachnie albo Azją, albo obłąkaniem gdzieś u góry.
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 110.
 
* Podnosi się często kwestię, która kłóci się ze zdrowym rozsądkiem: co ważniejsze, społeczeństwo czy państwo. Wymyślono też zabawną w tym przypadku argumentację, że pierwszeństwo należy się temu, co starsze. Najpierw musieli być ludzie, którzy musieli utworzyć państwo, a ci ludzie trzymali się widocznie razem, a zatem społeczeństwo starsze jest od państwa. To rozumowanie, racjonalistycznie logiczne, jest jednak całkiem błędne wobec historii. Błąd pochodzi stąd, że nie odróżnia się społeczeństwa od społeczności. Społeczność istnieje, odkąd ludzie żyli gromadnie, a więc jest starszą od państwa. Państwo wywodzi się z księstw plemiennych, a zatem powstało przy wyższym szczeblu społeczności, lecz jeszcze przed powstaniem społeczeństwa. Nie każda społeczność rozwinie się w społeczeństwo, ale każda posiada jakąś państwowość, choćby na wzór kacyka z centralnej Afryki. Państwo jest starsze od społeczeństwa. Nie wynika z tego bynajmniej, żeby społeczeństwo miało być przez państwo gnębione!
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 77.
 
==Polityka a etyka==
* Bezetyczna państwowość doprowadziła do tego charakterystycznego pojmowania polityki, jako sztuki dochodzenia do władzy. Tłumaczą nam to, że to dla dobra publicznego, żeby wykonać pewien program; a potem dodają, że ze względu na dobro publiczne muszą pilnować, żeby władzy nie utracić. W praktyce wychodzi na to, że celem rządu jest utrzymać się przy władzy – i nic więcej. (…) Ze „sztuki dochodzenia do władzy” robią się sobkowskie łowy na władzę, nie przebierające w środkach. Głównym zajęciem rządu staje się tępienie wszelkiej opozycji, co po niedługim czasie zamienia się w prześladowanie wszystkich porządnych ludzi, nie chcących się poniżać służalstwem. Rząd taki skupia około siebie zwolenników coraz wątpliwszej wartości, aż w końcu polityka bezetyczna wyradza się w sztukę robienia brudnych interesów. Nieunikniona „ewolucja”!
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 103-104.
 
==Prawo a etyka==
* Etyka i prawo są w dziejach cywilizacji sprzężone ściśle, bo powinny tworzyć jedną całość, zgodną w motywach i w przejawach. Niezgodność ich stanowi zawsze klęskę publiczną. Nie ma poczucia tożsamości zrzeszeniowej bez jedności etycznej; harmider etyk podważa ściany budowli społecznych i państwowych. Poczucie zrzeszeniowe wymaga również jednakowych pojęć o prawie; stanowi to zresztą prostą konsekwencję jedności etycznej. Może wszakże zachodzić wypadek, że w pewnym zrzeszeniu obowiązują różne prawa, a nie wszystkie zgodne z właściwymi temu zrzeszeniu pojęciami o prawie, narzucone mu przemocą. Nie ma cięższego nieszczęścia, jak gdy wróg znosi prawo krajowe, a narzuca obce; nie ma nic gorszego, jak nie móc rządzić się „prawem własnym”. Ale też nie ma większej nikczemności i zbrodni, jak pozbawiać ludność prawa rodzimego.
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 36.
 
* Im więcej prawa, tym mniej prawości. Wstawiamy coraz więcej prawa na miejsce etyki i tym bardziej trzeba nam coraz więcej praw, żeby wiedzieć, co robić. Lecz etyka nie może być zawisłą od prawa, a skutki rozłamu tych kategorii są przeraźliwe i niechybne.
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 90-91.
 
* Nikczemność pozostająca w zgodzie z paragrafiarstwem, nie przestaje być nikczemnością.
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 34.
 
* Z drugiej strony etyka czasem nie dopuszcza, żeby korzystać ze swego prawa. Porządny człowiek bowiem zrobi to natenczas tylko, gdy prawo, przyznawane mu przez ustawę, zgodne jest ze słusznością. Ten zaś stosunek zawisł mocno od okoliczności i nikt tego nie zdoła skodyfikować. Faktem pozostanie, że nie zawsze to uczciwie, żeby korzystać ze swoich praw.
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 33.
 
* Zrobiono z sędziego maszynkę do stosowania paragrafów bez względu na sprawiedliwość. Sądy są od tego, żeby przestrzegać prawa obowiązującego, a czy to prawo jest słuszne, czy też bezprawiem odzianym w formy prawne, to sędziego nic nie obchodzi; gdyby się tym zajmował, przekraczałby swą kompetencję, a biada mu, gdyby chciał w wyrokach uwzględniać słuszność wbrew paragrafiarstwu. (…) Całe sądownictwo, cały tzw., wymiar sprawiedliwości, oparte są na fanatycznym kulcie paragrafiarstwa. Kodeks nie jest doradcą sędziego i zbiorem przypuszczalnych wskazówek, które sędzie winien stosować, modyfikując według sumienia, lecz paragraf musi być stosowany literalnie. Sądownictwo zmechanizowano. (…) Trzeba nareszcie wystąpić przeciwko mechanizowaniu wymiaru sprawiedliwości, bo inaczej zamienimy się w bandy wynalazców kruczków prawnych. Całemu społeczeństwu grozi z tego powodu zupełna demoralizacja.
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 76.
 
==Rodzaje państw==
* Państwa dzielić należy na rodzaje według rodzaju owej organizacji, czynnej stale, a mającej jednoczyć rządzących i rządzonych, pośredniczącej między nimi – czyli według metody administracji. Według tego są dwa główne rodzaje państw: obywatelskie i biurokratyczne, stosownie do tego, czy administracja poruczona jest obywatelom samym (samorząd), czy też biurokracji. Tamte państwa są organizmami, te zaś mechanizmami; biurokracja jest bowiem zawsze i wszędzie mechanizmem. Samorządu są rozmaite poddziały i tak samo biurokracji. Średniowieczne państwo stanowe było autonomicznym, obywatelskim, podczas gdy biurokratyczna jest dzisiejsza republika francuska, w której parlament dostosowany jest do biurokratycznego ustroju. Ale biurokracja opierała się na systemie policyjnym i wszędzie ale to wszędzie, nie wyjmując administracji szkolnictwa, obracała się w kole pojęć policyjno-politycznych. Pruska administracja była rzadziej społeczno-policyjna; stąd doktryna wszechwładzy państwa i dozór państwowy, wykonywany przez administrację nad wszystkimi dziedzinami życia ekonomicznego i społecznego. Obchodzą się zaś całkiem bez biurokracji społeczeństwa anglosaskie i, obok wysokiego poziomu cywilizacyjnego, tej właśnie okoliczności zawdzięczają, że są panami świata.
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 80.
 
==Różne==
* Praca w społeczeństwie zdrowym musi być na wyrost; chodzi bowiem o to, żeby każdemu pracowitemu i rządnemu zapewnić nie tylko „minimum potrzebne do egzystencji”, lecz nadmiar żywności, odzieży i mieszkania; wszystkiego koniecznie więcej, niż wymaga niezbędna potrzeba. Dopiero ten nadmiar czyni życie godnym człowieka cywilizowanego. Czy można zbliżać się do tego celu, pożerając się wzajemnie?
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 25.
 
* Rewolucja wybucha wtedy, gdy państwem zbyt długo rządzą miernoty umysłowe. Niemniej przeto rewolucja bywa często nieuniknioną, jako jedyny sposób wyjścia z błędnego koła, w jakie społeczeństwo popadło z powodu nieuctwa rządzących
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'' 1921, t. II, Wyd. Księgarnia św. Wojciecha, str. 166
** Uwaga: Oryginalne wydanie z 1921 roku; Poznań-Warszawa
** Zobacz też: [[rewolucja]]
 
* Wszelka jednostka nie przyczyniająca się niczem do dobra pospolitego, jest zawadą i szkodnikiem w organizmie społecznym, zmusza bowiem społeczeństwo, żeby się z nią liczyć jako z konsumentem, podczas gdy jednostka taka nie liczy się wcale ze społeczeństwem, a częstokroć działa na jego szkodę. To nieprawda, jakoby sam fakt czyjegoś istnienia pomnażał zasoby ogółu! […]. Obok przeludnienia fizycznego, liczbowego istnieje przeludnienie moralne, tj. zbyt wielka mnogość obojętnych na dobro ogółu; ilość większa, niż organizm społeczny strawić zdoła. Fizyczne przeludnienie bywa nieraz pobudką do szukania dróg nowych i staje się fundamentem ekspansji narodowej, ale tylko natenczas, jeżeli społeczeństwo jest zdrowe. Przeludnienie moralne sprowadza zawsze upadek sprawy publicznej i to tem dotkliwszy, głębszy, cięższy, im liczebniejszym jest ten naród.
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'' 1921, t. II, Wyd. Księgarnia św. Wojciecha, str. 169
** Uwaga: Oryginalne wydanie z 1921 roku; Poznań-Warszawa
** Zobacz też: [[społeczeństwo]], [[naród]]
 
{{DEFAULTSORT:Koneczny, Feliks Karol}}