Feliks Koneczny: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
lit., sortowanie
Kwantl (dyskusja | edycje)
Nie podano opisu zmian
Linia 1:
'''[[w:Feliks Koneczny|Feliks Karol Koneczny]]''' (1862–1949) – polski historyk i historiozof.
==Dwoistość etyki. Prawo prywatne a publiczne==
* Ponieważ „filozofowie prawa” nauczają, że państwo jest wszechmocne, nieomylne, a wyższe ponad wszelką moralność tak dalece, iż moralnym jest wszystko, cokolwiek ono obmyśli i nakaże – więc też nikomu z urzeczonych tą filozofią nie przejdzie przez myśl, jakoby państwo mogło być złodziejem, oszustem, rabusiem. Jeżeli zarządzi coś takiego, co uchodzi może za przestępstwo (a choćby najcięższą zbrodnię) wobec etyki, to tylko w życiu prywatnym, albowiem moralność może dotyczyć tylko prywatnego. To samo, całkiem to samo, przestaje być niemoralnym, gdy dotyczy życia publicznego, gdy wychodzi od państwa, gdyż wszystko staje się w jednej chwili moralnym, gdy się dzieje pod firmą państwa. Tak cudotwórcze państwo kręci myślą obywateli, posiadając władzę umoralniania wszystkiego. Cokolwiek państwo obmyśli, to wszystko jest dobrym i moralnym. Cóż jest wtedy moralnym w życiu publicznym? To, co państwo każe i tylko to. Chcąc wiedzieć, co jest dobrym, należy zapytać ministra. Jeżeli zaś minister się zmieni, dobro również; mogłoby się nawet zdarzyć, że na wręcz przeciwne. Oto jest nauka o państwie, dziś obowiązująca. Wolno więc państwu dokonywać zmiany waluty w taki sposób, żeby obedrzeć obywateli ze znacznej części majątku; wolno redukować oszczędności, poskładane w rozmaitych kasach publicznych; wkroczyć pomiędzy wierzyciela a dłużnika w taki sposób, żeby dłużnik znalazł w prawie pisanym upoważnienie do okradzenia wierzyciela; wolno by nawet skasować całkiem hipoteki (chętki nie brak); godzi się wydawać ustawy mieszczące w sobie wolne żarty z własności prywatnej; wolno rządowi rzucić hasło do unieważnienia umów, a w pewnych okolicznościach nadawać osobom prawo szafowania cudzą własnością (np. w ustawie lokatorskiej) itd. itd. Słowem: wolno wszystko.
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 25123.
 
* Prawo publiczne doszło w polityce do szczytu niemoralności. Zwyciężył na całej linii pogląd bizantyjski i protestancko-niemiecki, że w sprawach państwowych nie obowiązuje etyka, a monarcha nie czyni nigdy nic złego, gdyż wolno mu wszystko. Prawo publiczne w Europie skłóciło się z prywatnym, które na ogół pozostało przy zasadach moralności. To samo, co wobec prawa prywatnego uchodziło za zbrodnię i było ścigane przez sądownictwo państwowe, to samo uchodziło w polityce nie tylko bezkarnie, ale nawet było wychwalane, jeżeli dawało zysk. Przestępstwo popełniane dla zysku było czymś hańbiącym w życiu prywatnym, a zaszczytem w publicznym. Wytworzyła się dwoistość etyki, uznawana powszechnie za stan normalny. Żadne społeczeństwo ani w ogóle żadne zrzeszenie nie zniesie długo bezkarnie tej dwoistości, ponieważ podgryza ono samo poczucie moralności. Następuje amoralność.
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 3653.
 
==Kwestia rusińska i ukraińska==
* Chciałem tylko stwierdzić, że naród ruski zawdzięcza Polakom próby stworzenia go, że bez Polski nie byłoby nawet wyrażenia „narodowość ruska”.
Linia 27 ⟶ 34:
** Uwaga: Oryginalne wydanie z 1921 roku; Poznań-Warszawa
 
==O cywilizacjachbiurokracji==
* A zatem rzemiosłu wolno dyszeć o tyle, o ile państwo mu pozwoli (czyniąc zawisłym od siebie nawet przyjmowanie terminatorów!); handel zamienia się na państwowy, przemysł również. Oczywiście zanosi się na coraz gorsze deficyty, aż wyczerpie się do cna zdatność podatkowa społeczeństwa. Wtedy, przy powszechnej pauperyzacji, kilka rządzicieli będzie batogami popędzać stado ludzkie, aż wreszcie przepadnie cała cywilizacja i zapadnie się w grzęzawisko biernego zastoju. Jak w Syrii centralnej, zaginąć może nawet tradycja wolności, oświaty i zamożności.
* Cywilizacja stanowi podmiot Historii, czyli ścisłe zespolenie kultury, praw, moralności, religii wyjątkowy dla danych ludów, ich metoda organizacji życia zbiorowego.
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 3475.
 
* Poprawiły się poglądy na administrację, gdy w łonie cywilizacji łacińskiej społeczności wykształciły się na społeczeństwa. W państwie stanowym administracja była organizmem, a polegała na autonomii. Załamał się rozwój organiczny, administracja poczęła się stawać mechanizmem, gdy dzięki legizmowi wzmagała się warstwa urzędnicza, gdyż centralizacja tego wymagała. Równocześnie ubywało obywatelowi praw wobec państwa. Zeszło się na fatalną drogę, której koniec dobiegał naszych czasów i wydał jakby normę, że administracji względem obywatela wszystko jest dozwolone. Mnożą się bowiem bez ustanku jej uprawnienia w imię totalizmu państwowego. Państwo „myśli” o wszystkim' myśli za obywatela; toteż gdyby administracja mogła, zakazałaby obywatelowi myśleć. Odkąd jednak ideałem administracji państwowej stało się, żeby ona sama zaspokajała wszelkie potrzeby całej ludności, zachodzi obawa, że poddani zmienią się w niedołęgów, a rządziciele będą posiadać coraz mniej rozumu.
* Cywilizacja to nie ziemia i miasta, nie zamki i fabryki, nie armie i populacje milionowe nawet – ale przede wszystkim i najsampierw: zdrowy, spójny związek moralności, wiary, prawa i obyczaju – ziarno Idei.
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 2582.
** Zobacz też: [[cywilizacja]]
 
* Z jako takim wykształceniem historycznym nikt nie byłby zwolennikiem etatyzmu, centralizacji, biurokracji, bo przypomni sobie Bizancjum. Jak tam biurokratyzm wpłynął na państwowość! Moskiewska zaś historia pouczy, jak pod koniec XV w. trzeba było wstrzymać ekspansję państwa, gdyż zabrakło diaków. Ileż nauk mieszą w sobie „reformy” Piotra W.! Dzieje XX w. narzucają znów wniosek, że parlamentaryzm musi się wykoleić, gdzie państwowość podlega biurokracji.
* Cztery zasadnicze cechy cywilizacji turańskiej: lokalizm religijny (w przeciwieństwie do uniwersalności), militaryzm organizacji społecznej, państwowość oparta na prawie prywatnem, brak pojęcia narodowości. Moskwa przyjmowała wszystkie te cztery cechy.
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'', t. 1, Wyd. Antyk, Komorów, b.d.w., s. 348. ISBN 83-86482-23-0
** Uwaga: Reprint wydania z 1921 roku.
** Zobacz też: [[cywilizacja]], [[Rosja]]
 
* Biurokracja jest to system papierów kancelaryjnych, dla którego człowiek jest niczym. Nie dostrzega człowieka, a gdy przypadkowo dostrzeże, uważa go za coś bezwartościowego, gdyż dla biurokracji istnieją tylko papierki międzykancelaryjne. Ruch tych papierów nazywa się administracją, a z człowiekiem niech się dzieje co chce! Byle „być w porządku” względem papierów, można ignorować całkowicie człowieka, którego formalnie dotyczą. W mieście czy powiecie może panować chaos i bigos wszystkiego złego; nic to! Wszystko dobrze, jeżeli administracja papierów kancelaryjnych odpowiada przepisom. Przez porządek w administracji rozumie się porządek w papierach, choćby kraj cały pogrążony był w straszliwym nieporządku.
==O nierównościach społecznych==
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 83.
* Zamożność jednostki nie powstaje wcale z ubóstwa licznych bliźnich, lecz stanowi właśnie niezbędny warunek wstępny do ich dobrobytu (wszyscy nie mogą go osiągnąć naraz). Ktoś musi się wzbogacić pierwszy i udzieli drugim, ze swego dobrobytu, zarobków.
 
* Biurokracja pcha społeczeństwo do rewolucyjności. Im znaczniejsze gdzieś stanowisko biurokracji, tym podatniejszy grunt dla prądów przewrotowych. O rewolucji można by powiedzieć, że jest emanacją biurokracji. Jakoż poucza historia, że rewolucja zwycięska urządza się jeszcze bardziej biurokratycznie. Wszelka biurokracja nosi in petto rewolucję; wszelka rewolucja wzmacnia biurokrację.
* Wszakże demokracja [rynkowa] polega na tym, żeby każdy, kto chce robić, mógł się dorobić – w którejkolwiek z trzech kategorii walki o byt (materialnej, umysłowej i moralnej). Nie usuwa to szczebli, których żadna siła ludzka nigdy nie usunie. Im wyższy rozwój cywilizacyjny, tym większe trafiają się nierówności umysłowe; im zaś niższy, tym bardziej wszyscy są mniej więcej jednakowo... nieoświeceni. Im wyżej, tym widoczniejsza różnica szczytów!
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 25.
 
* Biurokracja jest tworem tak dalece nieszczęsnym, iż nawet zalety stają się w tym systemie klęską społeczną. Mylnym jest mniemanie, jakoby biurokraci odznaczali się lenistwem, brakiem poczucia obowiązku – itp. Nic bardziej fałszywego! Nie zna biurokracji, kto tak o niej sądzi. Ludzie nieobowiązkowi zdarzają się wszędzie, więc i na urzędach, ale to nie ma nic do biurokracji. Ona pełną jest gorliwości i tak pilną, iż ciągle marzy o powiększaniu swych robót, pragnąc pracować zawsze i wszędzie. Ponieważ zaś jest administracją papierową, więc wydatność jej pracy mierzy się papierem. My, Polacy, znamy pewne państwo, w którym zmniejszało się bezustannie zużycie mięsa, cukru i mydła a wzrastała produkcja papieru – dzięki urzędom.
==O Polsce==
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 84.
* Faktyczne znaczenie Polski zależeć będzie od tego, czy zdoła wyzyskać należycie swe dary przyrody i czy w Polsce wytworzy się polski handel i przemysł. Bez spełnienia tego warunku będziemy dla Europy tylko krajem, ale nie społeczeństwem, kolonią dla państw silnych ekonomicznie. A za tem pójdzie iluzoryczność naszej niepodległości
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'' 1921, t. II, Wyd. Księgarnia św. Wojciecha, str. 211
** Uwaga: Oryginalne wydanie z 1921 roku; Poznań-Warszawa
 
* Jest pewien grzech przeciwko siódmemu przykazaniu, z którego Polacy zazwyczaj nie zdają sobie sprawy, chociaż bardzo ciężki. Najgorszą społecznie ze wszystkich kradzieży jest kradzież czasu, gdyż demoralizuje okradzionego. Jest to specjalność biurokracji względem obywateli, wybujała oczywiście najbardziej tam, gdzie biurokracja najbardziej się rozrosła, tj. w Polsce. Im więcej urzędów, tym więcej czasu się marnuje; im liczniejsi są w jakimś urzędzie urzędnicy, tym wymyślniejsze formy przybiera rabunek czasu.
* Geneza społeczeństw bywa rozmaita. Geneza społeczeństwa polskiego jest szlachecka. W Polsce szlachcic stanowi warstwę najstarszą, pierwotną, bezwarunkowo starszą od ludu wiejskiego.<br />Niemieccy osadnicy nazwali staroniemieckim wyrazem „slahta” ludność rodzimą polską, której cechą była organizacja rodowa; wyraz „slahta” znaczy bowiem dosłownie to samo, co „rodowcy”. Przybysze, zorganizowanie li tylko na podstawie sąsiedztwa w „gminy”, dostrzegli w organizacji rodowej zasadniczą różnicę tuziemców od siebie samych. Ponieważ organizacja rodowa sięga czasów przedhistorycznych, ród zaś uzupełniał się tylko przez urodzenie (adopcja herbowa lub familijna, to sprawy znacznie późniejsze), należy przyjąć, że wszyscy rodowcy okresu piastowskiego są potomkami autochtonów z czasów przedhistorycznych. A czyż autochtonowie mogą popaść gromadnie we własnym kraju w stan ograniczenia wolności osobistej lub rzeczowej? Musiałby wydarzyć się jakiś szczególny fakt historyczny, któryby można było wskazać wyraźnie, jako przyczynę takiego dziwu, a którego w polskich dziejach nie było.
** Źródło: ''PolskiePaństwo Logosi a EthosPrawo'', t.Wydawnictwo 1WAM, Wyd.Kraków Antyk, Komorów, b.d.w.1997, s. 50-5185. ISBN 83-86482-23-0
** Uwaga: Reprint wydania z 1921 roku.
** Zobacz też: [[Niemcy]], [[Polska]], [[Polacy]], [[społeczeństwo]], [[szlachta]]
 
* Pensja urzędnika powinna być dość wysoka, żeby nie tylko mógł żyć z rodziną wygodnie, stosownie do swego stanu, lecz nadto odkładać coś na czarną godzinę i na przyszłość, na wyposażenie dzieci. Wymaga tego najprostsza słuszność i … przyzwoitość. (…) Chcąc urzędników opłacać dobrze, nie można ich mieć wielu. Jedyna rada, którą znamy wszyscy od dawna i wszyscy godzą się na to. Nikt wszakże nie chce wysnuwać z tego pewnego wniosku, a który jest nieodzowny; jeżeli urzędnicy będą nieliczni, skończyć się musi m samym ten stan rzeczy, w którym warstwa urzędnicza stanowi więź państwowa, gdyż nastanie zarazem koniec tej warstwy społecznej. Jednym słowem: albo coraz gorsza nędza urzędnicza, albo koniec biurokracji. Trzeciego wyjścia nie ma.
* (...) nie szlachta zgubiła Polskę, lecz monopol polityczny jako taki. Byłby jednako zgubnym, gdyby go zamiast szlachcie przyznać „chłopstwu”.
** Źródło: ''PolskiePaństwo Logosi a EthosPrawo'', t.Wydawnictwo 1WAM, Wyd.Kraków Antyk, Komorów, b.d.w.1997, s. 29186. ISBN 83-86482-23-0
** Uwaga: Reprint wydania z 1921 roku.
** Zobacz też: [[Polska]], [[szlachta]], [[demokracja szlachecka]]
 
* Najlepsi urzędnicy nie zdołają utworzyć dobrej biurokracji, gdyż ona jest złą zasadniczo i nieuleczalnie. System biurokratyczny marnuje niepotrzebnie tysiące porządnych ludzi (oto cały jego dorobek) a milionom zawadza. Nie o rodzaj tu chodzi, lecz o sam system. Na biurokrację jest jedna tylko rada: usunąć ją; postarać się, żeby przestała istnieć.
* Obydwa państwa nie znały nigdy biurokracji. Anglji niesposób sobie wyobrazić z administracją biurokratyczną. Polsce została ona narzucona dopiero przez państwa zaborcze, a wznowione państwo polskie dopóty nie odnajdzie samo siebie, dopóty będzie się błąkało po manowcach, póki nie wytnie ze siebie tego pasorzytnego nowotworu; jeżeli zaś nie zdobędziemy się na powrót do ustroju samorządnego, niepodległość sama będzie ciągle wystawiona na sztych, gdyż Polska biurokratyczna nie zdobędzie się na właściwą ewolucję społeczno-państwową.
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'', t. 1, Wyd. Antyk, Komorów, b.d.w., s. 296. ISBN 83-86482-23-0
** Uwaga: Reprint wydania z 1921 roku.
** Zobacz też: [[Anglia]], [[biurokracja]], [[Polska]], [[demokracja szlachecka]]
 
* Biurokracja jest mechanizmem, a więc jest zabójczą dla kultury czynu. A gdzie wszystko musi być jednakowe, jakież tam pole do użytku z władz umysłowych? Tylko pośród rozmaitości wymaga namysłu sam wybór, a z wyborem łączy się odpowiedzialność. Biurokracja zadusza wszelką zdolność twórczą, będąc wroga personalizmowi. Niełatwo o twórczość na gruncie gromadności.
* Również przyjętem jest dziś powszechnie do wiadomości, co od lat kilkunastu głoszę, a co z początku narażało nawet na przykrości: przekonanie, jako unja brzeska nie tylko nie wyszła na dobre Kościołowi, lecz powstrzymała rozwój katolicyzmu na Wschodzie. Gdyby nie to chybione dzieło brzeskie, byłoby się stawiało we wschodnich prowincjach Rzpltej nadal kościoły, a wszystko, co z pośród wschodnich żywiołów etnograficznych wzniosłoby się cywilizacyjnie ponad przeciętność nieuctwa schizmy, lgnęłoby do Kościoła. Unja brzeska ocuciła prawosławie z senności, podniosła je pod każdym względem, a rozbudziwszy świadomość orjentalnego pierwiastka w cerkwi, rozdmuchała na nowo nienawiść do „łaciństwa” w pożar nieugaszony... Gdyby nie unja brzeska. gdyby nie owo niefortunne dążenie do syntezy Zachodu i Wschodu w Kościele, hierarchja rzymsko-katolicka sięgałaby była już od XVIII wieku po Ural i cywilizacja zachodnia byłaby w Rosji zwyciężyła.
** Źródło: ''PolskiePaństwo Logosi a EthosPrawo'', t.Wydawnictwo 2WAM, Wyd.Kraków Antyk, Komorów, b.d.w.1997, s. 34188. ISBN 83-86482-23-0
** Uwaga: Reprint wydania z 1921 roku.
** Zobacz też: [[katolicyzm]], [[Polska]], [[prawosławie]], [[Rosja]], [[Unia brzeska]]
 
* Biurokracja żyje i żywi się fikcjami. Na swych stołkach urzędowych jest jak głuszec po gałęziach, i podobnież „jako głuszec, gdy tokuje nic nie widzi, nic nie czuje”; traci wprost zdatność dostrzegania rzeczywistości. Urzędnik pochodzi z wydziału prawniczego, z tego wydziału prawdziwie fikcyjnego; na uniwersytet nie uczęszczał, egzaminy pozdawał ze skryptów, a potem poprzestawać musi na bezlitosnej fikcji życia, jaką jest żywot urzędnika. Załatwia sprawy, jakich nigdy nie obserwował w życiu; nie znając się na niczym, rozstrzyga o wszystkim. Zamkną go w kancelarii i każą mu rządzić.
* Są Polacy, gotowi każdej chwili krzywdzić Polskę, z obawy, żeby nie skrzywdzić kogo innego
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'' 1921, t. II, Wyd. Księgarnia św. Wojciecha, str. 142
** Uwaga: Oryginalne wydanie z 1921 roku; Poznań-Warszawa
 
* Gdyby znalazł się rząd, który zechciał zebrać na jednym miejscu wszystkie dzienniki ustaw, zbiory nowych rozporządzeń, przepisów, instrukcji itd. tyczących całego państwa, tudzież każdego ministerstwa – musiałby wystawić całą ulicę nie lada gmachów na pomieszczenie tej manny biurokratycznej. Nikt tego należycie nie zna, a najmniej przełożeni ministerialni; ci bowiem do reszty nie mają czasu na studiowanie ustaw, obowiązujących do wczoraj, gdyż są zajęci bezustannie przygotowaniem ustaw na jutro. Państwo wścibskie, zajęte ogromnie wszystkim, co do niego nie należy, „rozbudowuje się” coraz nowymi działami prawodawstwa.
* Tak tedy przyczyną upadku Polski było dążenie do syntezy Wschodu i Zachodu, skutek był taki, że Polska uległa wpływom wschodnim, zorjentalizowała się, czego zasadniczym objawem było, iż popadła w ciemnotę iście orjentalną, z czego wypłynęły owe dalsze objawy, uważane mylnie za przyczyny upadku Polski.
** Źródło: ''PolskiePaństwo Logosi a EthosPrawo'', t.Wydawnictwo 2WAM, Wyd.Kraków Antyk, Komorów, b.d.w.1997, s. 34689-90. ISBN 83-86482-23-0
** Uwaga: Reprint wydania z 1921 roku.
** Zobacz też: [[Polska]], [[rozbiory Polski]]
 
* Możemy się wreszcie zająć pytaniem: co byłoby bez biurokracji? Przestałoby państwu grozić bankructwo. Utrzymanie biurokracji przekracza od dawna siły finansowe wszystkich państw kontynentu europejskiego. Obcina się pensje urzędnikom, a za to przybywa ich całymi hufcami. Z nieuchronnego bankructwa państw wyłania się widmo anarchii na kilka pokoleń. Wspomnijmy tylko o tzw. „klasie średniej”, wieszającej się klamki państwowej. Jednocześnie mniej więcej bankructwo kilku państw europejskich toć bankructwo urzędników, oficerów, nauczycieli wszelkich rodzajów i stopni, sędziów policji, dostawców przemysłowych i handlowych, tudzież upadek mnóstwa drobnych „kapitalistów” i znacznej większości towarzystw akcyjnych. Nie zapobiegnie się temu inaczej, jak obcięciem radykalnym wszystkich budżetów w ogóle i zmniejszeniem podatków. Bez biurokracji żyłoby się w atmosferze wzajemnej życzliwości państwa wobec społeczeństwa. Zniknęłyby powody do starć, gdyby urzędy państwowe ograniczyły się do spraw państwowych, a przestały mieszać się w sprawy społeczne. Zniknęłoby schorzenie organizmu polskiego, pochodzące stąd, że niemal cała inteligencja nasza siedzi na publicznych urzędach. Wszyscy są niewolnikami „pierwszego”, zawiśli materialnie od władzy urzędowej. Jakżeż wobec tego ma ta inteligencja tworzyć „opinie publiczne”, skoro nie może wypowiadać swej myśli? Inaczej byłoby, gdyby się rzucili do handlu i przemysłu. Gdyby młodzież nie mogła liczyć na posady urzędowe, zmieniłaby się struktura społeczna w Polsce na korzyść narodu polskiego. Przestalibyśmy być najuboższym w Europie narodem. A my nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, żeśmy tacy ubodzy! My zatraciliśmy wszelki miernik bytu materialnego i nie wiemy nawet, jak wygląda zamożność. Ubóstwo nasze stanowi ciężką kulę u nogi dla wszystkich kategorii naszego bytu, od polityki do literatury.
* Zajmujemy obszar duży, chodźbmy uwzględnić tylko ziemie etnograficzne, tj. Polskę piastowską, województwo ruskie, zachodni Wołyń, Podlasie i Wileńską ziemie
** Źródło: ''PolskiePaństwo Logosi a EthosPrawo'' 1921, t.Wydawnictwo IIWAM, Wyd.Kraków Księgarnia1997, śws. Wojciecha, str92-93. 178
** Uwaga: Oryginalne wydanie z 1921 roku; Poznań-Warszawa
 
==PrawoO a etykacywilizacjach==
* Cywilizacja stanowi podmiot Historii, czyli ścisłe zespolenie kultury, praw, moralności, religii wyjątkowy dla danych ludów, ich metoda organizacji życia zbiorowego.
* Etyka i prawo są w dziejach cywilizacji sprzężone ściśle, bo powinny tworzyć jedną całość, zgodną w motywach i w przejawach. Niezgodność ich stanowi zawsze klęskę publiczną. Nie ma poczucia tożsamości zrzeszeniowej bez jedności etycznej; harmider etyk podważa ściany budowli społecznych i państwowych. Poczucie zrzeszeniowe wymaga również jednakowych pojęć o prawie; stanowi to zresztą prostą konsekwencję jedności etycznej. Może wszakże zachodzić wypadek, że w pewnym zrzeszeniu obowiązują różne prawa, a nie wszystkie zgodne z właściwymi temu zrzeszeniu pojęciami o prawie, narzucone mu przemocą. Nie ma cięższego nieszczęścia, jak gdy wróg znosi prawo krajowe, a narzuca obce; nie ma nic gorszego, jak nie móc rządzić się „prawem własnym”. Ale też nie ma większej nikczemności i zbrodni, jak pozbawiać ludność prawa rodzimego.
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 36.
 
* Cywilizacja to nie ziemia i miasta, nie zamki i fabryki, nie armie i populacje milionowe nawet – ale przede wszystkim i najsampierw: zdrowy, spójny związek moralności, wiary, prawa i obyczaju – ziarno Idei.
* Nikczemność pozostająca w zgodzie z paragrafiarstwem, nie przestaje być nikczemnością.
** Zobacz też: [[cywilizacja]]
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 34.
 
* Cztery zasadnicze cechy cywilizacji turańskiej: lokalizm religijny (w przeciwieństwie do uniwersalności), militaryzm organizacji społecznej, państwowość oparta na prawie prywatnem, brak pojęcia narodowości. Moskwa przyjmowała wszystkie te cztery cechy.
* Z drugiej strony etyka czasem nie dopuszcza, żeby korzystać ze swego prawa. Porządny człowiek bowiem zrobi to natenczas tylko, gdy prawo, przyznawane mu przez ustawę, zgodne jest ze słusznością. Ten zaś stosunek zawisł mocno od okoliczności i nikt tego nie zdoła skodyfikować. Faktem pozostanie, że nie zawsze to uczciwie, żeby korzystać ze swoich praw.
** Źródło: ''PaństwoPolskie iLogos Prawoa Ethos'', Wydawnictwot. WAM1, KrakówWyd. 1997Antyk, Komorów, b.d.w., s. 33348. ISBN 83-86482-23-0
 
==Różne==
* O tem, co jest krokiem naprzód, a co wstecz, nie rozstrzyga żadna a żadna „zasada” społeczna ni polityczna, ale wyłącznie skutki i zastosowania danej zmiany w praktyce. To też polityka i wszelka w ogóle działalność publiczna polega nie na talencie snucia projektów, talencie nader pospolitym, lecz na niełatwej sztuce przewidywania skutków.
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'', t. 2, Wyd. Antyk, Komorów, b.d.w., s. 374. ISBN 83-86482-23-0
** Uwaga: Reprint wydania z 1921 roku.
** Zobacz też: [[politykacywilizacja]], [[postępRosja]]
 
* W cywilizacji turańskiej państwa znaczniejsze trwają tylko dopóty, póki rozszerzają swe granice; giną, gdy ich nie stać na dalsze zabory, a rozkwitnąć na nowo zdołają tylko wznowieniem zaborczości. Tak było z Mongołami, Tatarami, i z Turkami i okazało się to na dziejach Rosji. Ponieważ zabory muszą się wyczerpać, państwa takie nie mogą kwitnąć długo, lecz tylko epizodami. Metoda opryszkowska mieści w sobie zarodki upadku.
* Postęp dokonywa się nietyle przez wymyślanie rzeczy nowych, ile przez coraz lepsze zastosowanie starych. Biada społeczeństwu, które goni za „nowinkami”, nie wyzyskawszy jeszcze należycie postępowo starych swych sposobów. Wszelka przerwa w rozwoju wytwarza niebezpieczną wyrwę, w którą można się stoczyć. Tyczy się to nie tylko ogólnych zasad, ale także szczegółów. Każdy pierwiastek ustroju, każdy moment kulturowy musi być wyzyskany wszechstronnie i w zupełności; inaczej następuje w pewnem miejscu mechanizmu życia zbiorowego przerwa, wyrwa lokalna. Coś gdzieś zepsuje się, a gdy takich usterek nazbiera się więcej, mechanizm cały przestanie działać sprawnie.
** Źródło: ''PolskiePaństwo Logosi a Ethos''Prawo, t.Wydawnictwo 2WAM, Wyd.Kraków Antyk, Komorów, b.d.w.1997, s. 37352. ISBN 83-86482-23-0
** Uwaga: Reprint wydania z 1921 roku.
** Zobacz też: [[postęp]]
 
* Praca w społeczeństwie zdrowym musi być na wyrost; chodzi bowiem o to, żeby każdemu pracowitemu i rządnemu zapewnić nie tylko „minimum potrzebne do egzystencji”, lecz nadmiar żywności, odzieży i mieszkania; wszystkiego koniecznie więcej, niż wymaga niezbędna potrzeba. Dopiero ten nadmiar czyni życie godnym człowieka cywilizowanego. Czy można zbliżać się do tego celu, pożerając się wzajemnie?
** Źródło: ''Państwo i Prawo'', Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 25.
 
* Rewolucja wybucha wtedy, gdy państwem zbyt długo rządzą miernoty umysłowe. Niemniej przeto rewolucja bywa często nieuniknioną, jako jedyny sposób wyjścia z błędnego koła, w jakie społeczeństwo popadło z powodu nieuctwa rządzących
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'' 1921, t. II, Wyd. Księgarnia św. Wojciecha, str. 166
** Uwaga: Oryginalne wydanie z 1921 roku; Poznań-Warszawa
** Zobacz też: [[rewolucja]]
 
* Wszelka jednostka nie przyczyniająca się niczem do dobra pospolitego, jest zawadą i szkodnikiem w organizmie społecznym, zmusza bowiem społeczeństwo, żeby się z nią liczyć jako z konsumentem, podczas gdy jednostka taka nie liczy się wcale ze społeczeństwem, a częstokroć działa na jego szkodę. To nieprawda, jakoby sam fakt czyjegoś istnienia pomnażał zasoby ogółu! […]. Obok przeludnienia fizycznego, liczbowego istnieje przeludnienie moralne, tj. zbyt wielka mnogość obojętnych na dobro ogółu; ilość większa, niż organizm społeczny strawić zdoła. Fizyczne przeludnienie bywa nieraz pobudką do szukania dróg nowych i staje się fundamentem ekspansji narodowej, ale tylko natenczas, jeżeli społeczeństwo jest zdrowe. Przeludnienie moralne sprowadza zawsze upadek sprawy publicznej i to tem dotkliwszy, głębszy, cięższy, im liczebniejszym jest ten naród.
** Źródło: ''Polskie Logos a Ethos'' 1921, t. II, Wyd. Księgarnia św. Wojciecha, str. 169
** Uwaga: Oryginalne wydanie z 1921 roku; Poznań-Warszawa
** Zobacz też: [[społeczeństwo]], [[naród]]
 
* Zastanawiając się nad rozmaitością etyk, widzimy tym jaśniej, że nie może być syntez pomiędzy cywilizacjami. Luter zezwalał panującym na bigamię, a Kalwin wymagał od rządów tylko tego, żeby przestrzegać kalwińskiej prawowierności. W turańskiej cywilizacji kwestie etyczne nie istnieją zgoła poza etyką rodową lub obozową; te zaś obie nam obojętne. Żydowska cywilizacja posiada aż cztery etyki, dwie dla współwyznawców, dwie względem „gojów”, po jednej w Palestynie i po jednej w „golusie”. W bizantynizmie i w braminizmie jarzmo obowiązków można zrzucić z siebie w każdej chwili. Na Rusi wieków średnich raz w raz ten i ów kniaź Rurykowicz zrzucał „kraestnoje cjełowanie”, tj. unieważniał i odwoływał swą przysięgę. W Petersburgu powszechnym było, aż do naszych czasów, wśród inteligencji, przekonanie, że „przecież można zrzec się obowiązku”. Różnice pojęć o moralności sięgają jednak jeszcze dalej: czyż przyjęto by u nas do klasztoru człowieka żonatego i ojca rodziny, zgłaszającego się, ponieważ pragnie „poświęcić więzy niższe dla celów wyższych”? W cywilizacji bramińskiej takie porzucenie rodziny uchodzi za cnotę. Tam w ogóle wszelkie obowiązki są czasowe, bo można się od nich uwolnić kiedykolwiek doraźnie. Jakżeż wobec takich odmienności można mówić o jakiejś moralności „powszechnej”?
** Źródło: Państwo i Prawo, Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 105-106.
 
{{DEFAULTSORT:Koneczny, Feliks Karol}}