Kategoria:Dzieła literackie: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
m robot dodaje: ko
Podróże do Włoch
Linia 2:
 
[[Kategoria:Źródła]] [[Kategoria:Literatura]]
"My żyjemy życiem Europy, ale Europa naszego życia nie wchłania. I Rosja też nie. Na razie nie."
 
"Chodzenie po Wenecji jest zawsze wzdychaniem, wznoszeniem się i opadaniem po niezliczonych mostkach. Ale kiedy się staje nad brzegiem obszaru morskiego, nie wzdycha się wtedy, lecz oddycha pełną piersią. I czy mam to wyznać? Chciałoby się czasami wyzwolić. Domy Wenecji biegną za nami jak goniące nas kościotrupy- i chcielibyśmy uciec od śmierci do życia, od miasta do morza. Naprawdę to miasto nie żyje."
 
"A woda kanałów przed tymi wspaniałościami też jest nie do opisania, ma szerokie, wachlarzowate fale i wygląda już jak gdyby była malowana. Po co więc ją jeszcze na nowo malować? Wszystko tu jest obrazem- i nie potrzeba tego uzupełniać ani pędzlem, ani słowem. Canaletto to tylko fotografował. Ja nie mam potrzebnego aparatu."
 
"Cóż to jest wielkość malarstwa? Absolutnie nie wiadomo."
 
"Uderzył mnie coraz większy rozziew między pięknem i wygodą, gromadzonymi tak starannie przez naszą cywilizację, a takimi zjawiskami, jak straszliwy brud kanałów, smród i to rozbieganie wszystkich, dosłownie wszystkich, którzy spieszą dokądś i nie zatrzymują się ani na chwilę, ani przed kościołem Frari, ani przed hyclem ciągnącym psa na miejsce kaźni."
 
"Zawsze było zło, ale zawsze był jakiś ogróg Epikura, w którym się można było schronić. Co więcej, z którego można było rozpocząć ofensywę. Nasze muzea na pewno nie są ogrodami Epikura. Teraz tego miejsca, z którego można rozpocząć ofensywę, tego przyczółka nie ma. Nie istnieje. Sytuacja jest straszna, dla nas straszna. Kultura europejska tonie jak Wenecja."
 
"...jeszcze niedostatecznie przeniknęła idea europejskości, jeszcze nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, czym jest kultura europejska, i że wszyscy jesteśmy Europejczykami. Że dla kultury europejskiej pracuje dziś wielka mysl francuska, tak samo jak mysl i sztuka polska, jak myśl i nauka rosyjska, jak sztuka włoska. Cały ten splot, który niewątpliwie oddziałuje w sposób wyraźny na rozwój kultury, wart jest poznania, wart jest zastanowienia. I może właśnie z Rzymu te sprawy jedności kultury europejskiej widać wyraźniej, lepiej, naoczniej. Może dlatego tak kocham Rzym, że tutaj czuję się prawdziwym Europejczykiem."
 
"Współczesna forma życia towarzyskiego, coctail party, zadomowiła się również tu: mnóstwo gości, krzesła się wynosi nie tylko z braku miejsca, ale dlatego, że nie należy siadać- co za kłopotliwa sytuacja dla gospodarzy domu, gdyby powstało coś w postaci prawidłowej, poważnej rozmowy!...Normy życia towarzyskiego, gdzie najpierw zniknęła skórka od chleba, a nastepnie sam chleb, który zastąpiły rozpływające się w ustach kąski nadziane na wykałaczki, obowiązują również w rozmowie, nie ma już co ugryźć, są tylko pytania, na które nikt nie spodziewa się odpowiedzi, przelotne przywitania, stwierdzenia samego faktu istnienia."
 
"Brak czasu, nadmierna ilość ludzi oraz instytucji, które oni reprezentują, składa się na las, w którym sie błądzi bez nadziei znalezienia tam czegoś trwałego, w końcu, spotkania człowieka."
"Rzym cały jest pełny tych wspomnień, tych ech o spotkaniach i rozmowach, po których potem 'szły dymy po literaturze'. Szczególnie po polskiej literaturze. Jeżeli sie pomysli, ze tu chadzali Mickiewicz i Ewa Ankwiczówna, pani Kalergis i Norwid, Delfina i Krasiński, równie piękne siostry Delfiny, Nata i Ludmiła, że tu wśród róż nie istniejącej, ale pamiętanej willi Mills na Palatynie rozmawiali długimi godzinami Słowacki i Krasiński- to się trudno nawet dziwić, że Rzym wydawał mi się czasami polskim miastem i że łatwo mi było pisać tutaj tak polskie utwory (...)"
 
"Muzyka jest dla mnie najwyższą ze sztuk. Nie żałuję, że nie zostałem muzykiem. Nie czułbym się godnym być kompozytorem, pianistą czy dyrygentem, byc interpretatorem wielkiej sztuki. Jako pisarz interpretuję tylko siebie. I napełnia mnie zawsze podziwem ta odwaga interpretowania muzyki. Dlatego mam dla muzyków zawsze miłość i szacunek. Bo to jest szuka zarazem pełna tajemnicy. Jak architektura oparta na liczbach. I mogąca trwać wiecznie, bo przecież liczby nie są kategoriami naszego myślenia, są wiecznotrwałymi bytami. Mazurek Chopina tkwi w wiecznym bycie jako jedna z nieskończonych kombinacji matematycznych. Taką samą wieczność ma i ''Pasja'' Pendereckiego. A Jurek, mój przyjaciel, obchodzi się z nią bez strachu. Obcuje z nią i pochłania jak lasagne verdi w hotelu 'Christoforo Colombo'. Jest to zjawisko zadziwijące. Ale napełniające jednocześnie optymizmem, odczuwaniem nieskończoności i wieczności, niby dwóch skrzydeł Zygmunta Krasińskiego."