Los powtórzony: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
m formatowanie automatyczne, int.
Sercena (dyskusja | edycje)
Nie podano opisu zmian
Linia 3:
 
* Biografie, o których nie da się napisać żadnej interesującej noweli, nie mówiąc o powieści, to przeważnie biografie ludzi najszczęśliwszych. Kto zresztą kupiłby książkę z jednym nużącym wątkiem, opowiadającą w kółko to samo: spokojna, satysfakcjonująca praca, szczęśliwa rodzina, ta sama żona, w której główny bohater jest zakochany od dwudziestu pięciu lat, normalne dzieci. Żadnych afer, żadnych zdrad, żadnych kochanek i kochanków, żadnego pozamałżeńskiego seksu, żadnych przekrętów i zakrętów...
 
* Boga można było uniknąć, gdyby ludzie zawierzyli swojej mądrości.
 
* Bóg to tylko (neuro)peptyd.
 
* Czasami zastanawiał się, czy to, co ich zbliża do siebie najbardziej, nie jest przypadkiem związane z identycznym pojmowaniem życia jako trwania w smutku i przekonania, że to jest normalny stan, z którym trzeba się pogodzić.
 
* Często zastanawiał się, czy naukowcy zawsze muszą tworzyć tylko sobie znane hermetyczne języki pełne tajemniczej terminologii. Czasami miał wrażenie, że robią to z czystej próżności i żeby wszystko skomplikować jak najbardziej.
 
* Często zastanawiał się, jak wygląda Emilia. Ta z jego wyobraźni, wykreowana swoimi własnymi słowami była (...) piękna.
Linia 15 ⟶ 21:
 
* Dla niej miłość (...) jest stanem ducha. Takim samym, jakiego się doświadcza, na przykład po wysłuchaniu Dziewiątej Symfonii Beethovena. Ten stan może przerodzić się w coś permanentnego, ale może się także skończyć.
 
* Gdybym mógł cofnąć czas i zacząć wszystko od nowa to tak pokierowałbym swoim życiem, aby mieć więcej czasu dla ludzi, a nie dla projektów i nauki.
 
* Gdy człowiek zmaga się całe życie ze swoją niezawinioną przecież innością, ze szczelną jak łódź podwodna nietolerancją małego miasteczka, z niepojętą samotnością, którą ta inność powoduje, gdy walczy o każdą oznakę akceptacji tej odrębności i znajduje nagle kogoś, kto czuje dokładnie tak samo i jest na dodatek uosobieniem wszystkich marzeń i fantazji, to ma się przekonanie, że dotknęło się wieczności. A wieczności można dotknąć przecież tylko jeden jedyny raz.
Linia 29 ⟶ 37:
 
* Kara ma tylko wtedy sens, gdy ktoś choć w najmniejszym stopniu okaże, że jest dla niego dolegliwa. Podobnie nagroda ma sens, gdy sprawia radość jest wyróżnieniem, powodem do dumy.
 
* Kiedyś mi się wydawało, że kobieta, aby pójść z kimś, potrzebuje uczucia. Teraz mi się wydaje, że potrzebuje tylko miejsca...
 
* Kłótnia w naturalny sposób przerywa milczenie i w związku dwojga rozczarowanych sobą ludzi jest jak nacięcie ropiejącego wrzodu – likwiduje ból, rozpoczyna proces gojenia.
Linia 39 ⟶ 49:
 
* Ktoś, kto powiedział, że czas goi wszystkie rany, jest kłamcą.[...] Czas pozwala jedynie nauczyć się najpierw przetrwać, a potem żyć z tymi ranami. Ale każdego ranka, natychmiast po otwarciu oczu czuje się te rany. I zawsze, do ostatniej chwili życia będzie się czuło obecną nieobecność. Od niej można uciekać, ale nie można uciec.
 
* (...) lepiej być słynnym pijakiem niż anonimowym alkoholikiem.
 
* (...) ludzie kochają dzięki (neuro)peptydom. (...) Boga, którego wcale nie musi być, ale którego można mimo to kochać, kochają także właśnie dzięki nim.
 
* Ludzie nie chcą w Internecie spotykać zwykłych szarych rozmówców.(...) W Internecie chcą spotkać kogoś pięknego, fascynującego, frapującego, innego, wyjątkowego. Dokładnie takiego samego jak oni.
Linia 57 ⟶ 71:
 
* (...) nawet jeśli pociechy udziela niebo, to pomocy oczekuje się od ludzi.
 
* Niektórzy naukowcy więcej czasu poświęcają na wymyślanie chwytliwej nazwy dla tego, co odkryli, niż spędzili przy samym odkryciu.
 
* Nieraz trzeba zagłuszyć wołanie serca i postąpić według woli rozsądku...
 
* Pan jest mężczyzną... To musi być mężczyzna. Kobieta tylko udawałaby, że rozumie. Kobieta by tego nie rozumiała. Ona by tego nie czuła. Co najwyżej współczuła, skrywając odrazę. A ja nienawidzę współczucia. Ja chcę zrozumienia. Nawet jeśli jestem do bólu inna.
 
* Peptydy nie wykluczają Boga. Może nawet potwierdzają jego istnienie.
 
* Połykam tabletki, aby się nie bać. A jednocześnie boję się, co te tabletki ze mnie zrobią. Chcę wiedzieć, czego się lękam i chcę zrozumieć, dlaczego po tych tabletkach jest mi na krótki czas lepiej.
Linia 77 ⟶ 95:
 
* Skłamałabym twierdząc, że o niej nie myślę. Myślę. Czasami są takie dni, gdy jest w każdej godzinie, i takie godziny, gdy jest w każdej minucie.
 
* (...) starał się dowiedzieć i zrozumieć, dlaczego jakaś magiczna substancja w małej, zielonej, różowej lub białej tabletce czyni to, czego on nie potrafił wywołać swoimi myślami.
 
* Starzenie się jest jak choroba. Taka sama jak reumatyzm albo skleroza.
 
* Szczęście to tylko garść pełna wody – wiem jak szybko przecieka przez palce i jak trudno je zatrzymać na dłużej...
Linia 84 ⟶ 106:
 
* To, co się tutaj i teraz działo, było takie... takie wzruszające. I ważne. A ważnych rzeczy nie wolno przyjmować na siedząco.
 
* Uczciwość wymaga, aby zwątpienie, a tym bardziej pokorę dzielić wobec wszystkich i wszystkiego po równo. I jeśli już, to dopiero wtedy, gdy wobec pokory nie ma się żadnych innych alternatyw.
 
* Uważał, że jeśli nie wierzy w coś, co "doprowadza do zbiorowych halucynacji" całe cywilizacje, trzeba to przede wszystkim dogłębnie poznać, aby móc przeciwstawić wiedzę wierze.
 
* W Boga trzeba wierzyć, ale Bogu niekoniecznie. On ma tyle spraw do załatwienia, że często zapomina.
Linia 92 ⟶ 118:
 
* (...) wielu ludzi nie potrafi przeżywać, a tym bardziej wyrażać swoich emocji i (...) jest to w pewnym sensie choroba, która ma nazwę aleksytymia. Chorują na nią biedni i bogaci, starzy i młodzi. Mężczyźni o wiele częściej niż kobiety. Typowy aleksytymik to mężczyzna, który nie widzi żadnej różnicy w tym, czy przyniesie swojej kobiecie kwiaty, czy da jej pieniądze, aby kupiła je sobie sama. Aleksytymik nie wyznaje miłości, podobnie jak Pigmej nie opowiada o dokuczliwości zasp śnieżnych.
 
* Wierzysz, że Bóg może być sprawiedliwy, miłosierny i nieskończenie mądry, a jednocześnie niewidzialny, niedostępny i milczący jak głaz? Wierzysz w to i nie widzisz w tym podstawowej sprzeczności? A nawet jeśli, z niezrozumiałych mi powodów, tak jest, to czy nie uważasz, że każdy Bóg gardziłby myślą, że jest idolem? Że buduje Mu się pomniki, świątynie, które swoim doprowadzonym do granic kiczu bogactwem dają świadectwo pychy, pada się przed Nim na twarz, całuje obrazy, składa krwawe ofiary i jako dowód uwielbienia dla Niego przebija dłonie gwoździami w ekstatycznym amoku? Czy nie uważasz, że absurdem jest nasze przekonanie, że wszechmogący i nieskończenie doskonały, bezgranicznie dobry Bóg ma jedną z najnędzniejszych ludzkich słabości, jaką jest próżność i nigdy nienasycone pragnienie poklasku? Ja nie mogę uwierzyć w takiego Boga... Wielu ludzi nie wierzy w Boga, bo to dla nich zbyt obciążające. Ja nie wierzę w Boga, bo to zbyt wygodne.
 
* Własną śmierć, jeśli się o niej w ogóle rozmyśla, traktuje się z największym szacunkiem. Jak coś jedyne i wyjątkowe. Tak jak jedyne i wyjątkowe jest dla każdego własne życie. Każdy jest przekonany, że jego śmierć będzie końcem świata. Nie wierzy, że będzie to koniec tylko i wyłącznie jego świata.
Linia 98 ⟶ 126:
 
* (...) wzorzec matki u niektórych mężczyzn jest tak silny i dominujący, iż prowadzi do przekonania, że porządna, przyzwoita kobieta jest aseksualna i że żywiąc wobec niej pragnienia natury seksualnej, by ją poniżył. Dlatego też miłość do takiej kobiety, choć głęboka, nie może się dopełnić w sferze cielesnej.
 
* (...) zastanawiał się, jak jednym prostym zdaniem można podsumować czyjeś całe życie.
 
* Zdradzanej przez mężczyznę kobiecie najczęściej się współczuje, często bagatelizuje jej cierpienie. Doradza cierpliwość, powołuje się na tysiące podobnych sytuacji, minimalizuje lub trywializuje skutki takiej zdrady, poklepuje po ramieniu i mówi: „Nie on jeden i nie ty jedna”.
 
* Złamana dusza musi się zrosnąć, tak samo jak zrastają się połamane kości...
 
* Żeby być sobą, trzeba najpierw być kimś.
 
* Żeby przeżywać życie, trzeba widzieć w nim sens. Żeby chcieć rano wstać z łóżka, trzeba widzieć w tym jakiś cel.