Na glinianych nogach: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Nie podano opisu zmian
Alessia (dyskusja | edycje)
m formatowanie automatyczne
Linia 28:
* Szacunek społeczeństwa, myślała Angua. Tak, to wyrażenie Marchewy. Właściwie to wyrażenie Vimesa, chociaż sir Samuel zwykle spluwał po wymówieniu tych słów. Ale Marchewa w nie wierzył. To on zasugerował Patrycjuszowi, by zatwardziałym przestępcom dać szansę pracy „dla dobra społeczeństwa” przy odnawianiu domów osób starszych. Wprowadziło to dodatkowy element grozy do zwykłych lęków starości, a wobec poziomu przestępczości w Ankh – Morpork spowodowało, że przynajmniej jednej staruszce w ciągu sześciu miesięcy tyle razy wytapetowano pokój, iż teraz mogła do niego wchodzić tylko bokiem
 
* Samuel Vimes śnił o śladach. Miał raczej cyniczny stosunek do śladów. Instynktownie im nie ufał. Pchały się pod nogi. Nie mógłby też zaufać żadnej osobie, która raz tylko zerka na innego człowieka, po czym tonem wyższości zwraca się do towarzysza: „Drogi panie, nic nie mogę o nim powiedzieć z wyjątkiem tego, że jest leworęcznym murarzem, kilka lat służył w marynarce handlowej i ostatnio źle mu się wiedzie”. A potem wygłasza zarozumiałe komentarze o odciskach, postawie i stanie butów tamtego człowieka, podczas gdy dokładnie takie same mogłyby się odnosić do kogoś, kto nosi stare ubranie, bo akurat koło domu chciał wymurować sobie nowy grill, dał się kiedyś wytatuować, bo miał siedemnaście lat i był pijany, a choroby morskiej dostaje już na wilgotnym chodniku. Cóż za arogancja! Cóż za obraza dla przebogatej, chaotycznej rozmaitości ludzkich doświadczeń! To samo dotyczyło wskazówek bardziej statycznych. W rzeczywistym świecie odciski stóp na trawniku pozostawiła najprawdopodobniej sprzątaczka. Krzyk w środku nocy oznaczał pewnie człowieka, który wstawał z łóżka i mocno nadepnął odwróconą szczotkę. Prawdziwy świat był nazbyt prawdziwy, by pozostawiać takie wygodne drobne wskazówki. Był zbyt pełen różnych obiektów. Człowiek dochodził do prawdy nie przez eliminację tego, co niemożliwe, ale drogą o wiele trudniejszego procesu eliminacji tego, co możliwe. Trzeba było pracować konsekwentnie, zadawać pytania i przyglądać się pilnie. Trzeba chodzić i mówić, a w głębi serca mieć nadzieję, że jakiemuś draniowi strzelą nerwy i się przyzna.
 
 
[[Kategoria:Terry Pratchett]]