Mitsuo Fuchida: Różnice pomiędzy wersjami
Usunięta treść Dodana treść
Nie podano opisu zmian |
-"oryginały" cytatów (tlumaczone z translatora), sprzątanie kodu |
||
Linia 1:
[[
'''''[[w:Mitsuo Fuchida|Mitsuo Fuchida]]''''' (1902–1976) - pilot japoński.
* Tenkai!
* Przygotować się!
** Opis: Pierwsze z trzech haseł informujących dowództwo na lotniskowcu Akagi o zaawansowaniu ataku na Pearl Harbor.
* To! To! To!
* Atakować!
** Opis: Drugie z trzech haseł informujących dowództwo na lotniskowcu Akagi o zaawansowaniu ataku na Pearl Harbor.
* Tora! Tora! Tora!
** Akronim słów '''''to'''tsugeki'' (''nagły atak'') i '''''ra'''igeki'' (''atak torpedowy'').
** Opis: Ostatnie z trzech haseł informujących dowództwo na lotniskowcu Akagi o zaawansowaniu ataku na Pearl Harbor.
* Jako ostatni wspiąłem się na stanowisko dowodzenia na pokładzie. Komandor Genda położył mi rękę na ramieniu. Uśmiechnęliśmy się bez słów, znając swoje myśli. Podszedł do mnie kierownik lotów Masuda i powiedział: "Okręty ciężko pracuję na fali, co pan sądzi o starcie nocnym?". Morze istotnie było wzburzone i wiał silny wiatr. Niebo ciemniało za nami i jak dotychczas horyzont nie był widoczny.<br />– Kołysanie wzdłużone jest silniejsze od bocznego – odpowiedziałem – Gdyby chodziło o ćwiczenia, odłożyłbym start do światu. Ale skoro skoordynujemy starty z podnoszeniem
▲** Opis: powojenne wspomnienia Mitsuo na temat jego udziału w nalocie na Pearl Harbor.
** Źródło: Z. Flisowski, ''Burza nad Pacyfikiem cz. 1'' , str. 96–97.
* Pod moim bezpośrednim dowództwem było 49 bombowców horyzontalnych. Mniej więcej 500 metrów z prawej i trochę poniżej mojego samolotu leciało 40 samolotów torpedowych. W tej samej odległości z lewej, ale o 200 metrów nade mnę leciało 51 bombowców nurkujących. 43 myśliwce osłaniały formację. Trzy pierwsze grupy dowodzone były przez kapitanów Muratę, Takahashi i Itaya. Lecieliśmy przez gęste chmury rozciągające się na wysokości 2000 metrów, czasem ponad nimi. Dzień wstawał i obłoki pod nami poczęły stopniowo rozjaśniać się, gdy na wschodzie pojawiło się błyszczące słońce. Otworzyłem owiewkę kokpitu i popatrzyłem na wielki szyk samolotów. Ich skrzydła lśniły w jasnym, porannym świetle słonecznym. Szybkościomierz wskazywał 125 węzłów - pomagał nam wiatr popychający nas z tyłu. O 7.00 wyliczyłem, że powinniśmy osiągnąć Oahu w niespełna godzinę, jednak lecąc ponad chmurami nie widzieliśmy powierzchni morza, nie mieliśmy też możliwości sprawdzenia, na ile wiatr zniósł nas z kursu. Włączyłem antenę kierunkową, nastawiając ją na radiostację Honolulu i wkrótce złapałem jakąś lekką muzykę. Obracając antenę odnalazłem dokładny kierunek, z którego nadchodziła emisja i skorygowałem nasz kurs o pięć stopni. Nastawiając precyzerem radioodbiornik usłyszałem razem z muzyką coś, co wydawało mi się komunikatem meteo. Wstrzymując oddech pokręciłem gałką i wsłuchiwałem się w głos. I wtedy usłyszałem po raz drugi: "Przeciętne częściowe zachmurzenie, z chmurami przeważnie nad górami. Podstawa chmur 3500 stóp. Widzialność dobra. Wiatr północny, 10 węzłów". To była pierwsza i nie ostatnia chwila mej nieopisywalnej radości tego dnia. Warunki były wymarzone do ataku powietrznego, a zwłaszcza naszego.
** Opis: ciąg dalszy powojennych wspomnień
▲** Opis: ciąg dalszy powojennych wspomnień Mitsuo na temat jego udziału w nalocie na Pearl Harbor.
** Źródło: Z. Flisowski, ''Burza nad Pacyfikiem cz. 1'', str. 97-98
|