John Maxwell Coetzee: Różnice pomiędzy wersjami
Usunięta treść Dodana treść
m robot dodaje: pt:John Maxwell Coetzee |
Nie podano opisu zmian |
||
Linia 1:
[[Grafika:J.M. Coetzee.JPG|thumb|John Maxwell Coetzee]]
'''[[w:John Maxwell Coetzee|John Maxwell Coetzee]]''' (ur. 1940), pisarz południowoafrykański; laureat Nagrody Nobla w 2003 roku.
==''Chłopięce lata''==
* Rozsądek polega między innymi na tym, żeby zawsze mówić raczej mniej niż więcej.
==''Czekając na barbarzyńców''==
* (...) w przytłaczającym milczeniu, które jest głównym elementem naszego wspólnego obcowania, niepodobna, by nie czuła, jak mój uporczywy wzrok kładzie się na niej ciężarem całego mojego ciała.
* Zdaje sobie sprawę z brzydkiego wyrazu mojej twarzy, wyrazu drapieżnego, który mają ludzie przyłapani w momencie spółkowania.▼
* Źródło - rozdział czwarty▼
**Tłum. Anna Mysłowska▼
==''Foe''==
Linia 24 ⟶ 21:
* Może to dobrze robi człowiekowi jeśli od czasu do czasu upadnie. Byle tylko nie potłukł się na kawałki.
==''Młodość''==
(tłum: Michał Kłobukowski)▼
* Niektórzy ludzie nie są stworzeni do zabawy▼
** Źródło: rozdział dziewiąty▼
* (...) Co gorsza, jego ponure nastroje i dąsy coraz bardziej jej ciążą: sam to czuje. Gdyby miał choć trochę rozumu natychmiast zakończyłby ten układ i by się ulotnił. Ale nie kończy. Caroline może i nie jest tą tajemniczą, ciemnooką ukochaną, dla której przyjechał do Europy; może sobie być zwyczajną dziewczyną z Kapsztadu o przeszłości równie pospolitej, jak jego własna, ale on chwilowo nie ma nikogo prócz niej...▼
** Źródło: rozdział ósmy▼
* W sumie Londyn ciężko go doświadcza. John ma juz skromniejsze ambicje niż przedtem - znacznie skromniejsze. Londyńczycy początkowo rozczarowali go ubóstwem swoich ambicji. A teraz bliski jest tego, żeby do nich dołączyć. Dzień w dzień miasto doświadcza go i karze, a on, jak bity pies, stopniowo się uczy..▼
** Źródło: rozdział czternasty▼
==''W sercu kraju''==
Linia 39 ⟶ 47:
* To świat słów stwarza świat rzeczy.
==''
▲* Zdaje sobie sprawę z brzydkiego wyrazu mojej twarzy, wyrazu drapieżnego, który mają ludzie przyłapani w momencie spółkowania.
▲* Źródło - rozdział czwarty
▲tłum: Michał Kłobukowski
▲** Tłum. Anna Mysłowska
▲* Niektórzy ludzie nie są stworzeni do zabawy
▲** Źródło: rozdział dziewiąty
▲* (...) Co gorsza, jego ponure nastroje i dąsy coraz bardziej jej ciążą: sam to czuje. Gdyby miał choć trochę rozumu natychmiast zakończyłby ten układ i by się ulotnił. Ale nie kończy. Caroline może i nie jest tą tajemniczą, ciemnooką ukochaną, dla której przyjechał do Europy; może sobie być zwyczajną dziewczyną z Kapsztadu o przeszłości równie pospolitej, jak jego własna, ale on chwilowo nie ma nikogo prócz niej...
▲** Źródło: rozdział ósmy
▲* W sumie Londyn ciężko go doświadcza. John ma juz skromniejsze ambicje niż przedtem - znacznie skromniejsze. Londyńczycy początkowo rozczarowali go ubóstwem swoich ambicji. A teraz bliski jest tego, żeby do nich dołączyć. Dzień w dzień miasto doświadcza go i karze, a on, jak bity pies, stopniowo się uczy..
▲** Źródło: rozdział czternasty
|