Richard Morgan: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Rinfanaiel (dyskusja | edycje)
m formatowanie automatyczne
m dodanie cytatow
Linia 1:
'''[[w:Richard Morgan|Richard Morgan]]''' (ur. 1965 w Norwich) brytyjski pisarz fantastyki.
* ''Jeśli chcą cię dopaść,'' napisała kiedyś młoda Quell o harlanickiej elicie, ''prędzej czy później zgarną cię z planety, jak kłębki kurzu z marsjańskiego artefaktu. Przekrocz otchłań gwiazd, a pójdą za tobą. Skryj się w stulecia przechowalni, a bedąbędą czekać na ciebie w świeżych klonach kiedy się upowłokowisz. Są niczym ci, o których śniliśmy kiedyś jako o bogach, mityczni słudzy przeznaczenia, równie nieuchronni jak Śmierć, ta biedna wyrobnica, przygięta nad swą kosą. Biedna Śmierć, nie jest równym przeciwnikiem dla potężnych technologii przechowywania i odtwarzania danych w modyfikowanym węglu, a wszystko sprzysięgło się przeciwko niej. Kiedyś zyliśmyżyliśmy w strachu przed jej przbyciemprzybyciem. Teraz flirtujemy z jej mroczną godnością, a istoty takie jak te nie dopuszczają jej nawet do wejścia dla służby.''
** "Modyfikowany węgiel", s. 346
 
* – Całe to gówno z voodoo – powtórzyłem, wcale nie tak pod wrażeniem jak udawałem. Ja by tego nie zamaskować religia pozostaje religią, a jak mawiała Quell, zaabsorbowanie sprawami innego świata jasno sygnalizuje nieumiejętność radzenia sobie z tym.
** "Upadłe anioły", s. 104
 
* - Voodoo?
* - Można to tak określić - Bolesny wyraz jego twarzy powiedział mi, że on nie ująłby tego tak nawet za milion lat.
* - Choć właściwie tej nazwy nie używano od już od kilku stuleci. Ani nie nazywano tak tego u źródeł. Upraszczasz zresztą jak większość ludzi, którym brakuje wiedzy.
* - Wydawało mi się, że tym właśnie jest religia. Uproszczeniem dla tych, którym trudno się myśli.
* Uśmiechnął się.
* - W takim razie chyba ci, którzy mają problem z myśleniem stanowią większość, nieprawdaż?
* - Zawsze tak jest.
* - Cóż, być może. - Hand wypił jeszcze kawy i przyjrzał mi się znad filiżanki. - Naprawdę nie uznajesz żadnego boga? Żadnej siły wyższej? Harlanici są w większości szintoistami, prawda? Albo należą do jakiegoś odgałęzienia chrześcijaństwa?
* - Nie jestem żadnym z nich - powiedziałem bezbarwnie
* - Więc nie masz schronienia przed nadchodzącą nocą? Żadnego sojusznika, gdy ogrom stworzenia przygniata kręgosłup twej marnej egzystencji jak tysiącmetrowa kolumna z kamienia?
* - Hand, byłem na Innenin - Strzepnąłem popiół z papierosa i oddałem mu jego uśmiech prawie nieużywany - Na Innenin słyszałem żołnierzy z mniej więcej tak - rozłożyłem szeroko ramiona - wysokimi kolumnami na plecach, krzyczących do całego spektrum wyższych mocy. I nie zauważyłem, żeby któraś się pokazała. Mogę żyć bez takich sojuszników.
* - Nie nam kierować bogiem.
* - Najwyraźniej nie. [...]
** "Upadłe anioły", s. 157-158
 
* - To dziwne, Kovacs. Masz wiarę równie głęboką jak moja. Dziwi mnie tylko, czemu tak mocno zależy ci na tym, żeby nie wierzyć.
* Coś zawisło między nami prawie na minutę, zanim to wreszcie dotknąłem. Gwar dobiegający z okolicznych stołów przycichł i nawet wiatr z północy zdawał się wstrzymywać oddech. Nachyliłem się nad stołem, odzywając się bardziej, żeby odegnać laserowe światło wspomnień niż z potrzeby komunikacji.
* - Mylisz się Hand. - Powiedziałem cicho - Bardzo bym chciał mieć dostęp do tych wszystkich bzdur, w które wierzysz. Cudownie byłoby móc przywołać kogoś, kto jest odpowiedzialny za tę popieprzoną kreację. Ponieważ mógłbym go wtedy zabić. Powoli.
** "Upadłe anioły", s. 159
 
* - Prawdę mówiąc, Kartel nie jest całkiem pewien, ile pocisków Kempa wciąż krąży poza planetą...
* - Coś takiego - burknął Hansen.
* - ... ale próba umieszczenia na wysokiej orbicie każdej większej platformy nie byłaby na tym etapie dostatecznie...
* - Dochodowa? - zapytała Wardani.
* Hand uśmiechnął się do niej nieprzyjemnie.
* - Mało ryzykowna.
* - Za chwilę opuścimy zasięg parasola WPG Landfall - przez interkom rozległ się głos Ameli Vongsavath, mówiącej tonem przewodnika wycieczki. - Może trochę trząść.
* Poczułem lekkie zwiększenie ciśnienia na skroniach, gdy odciągnięto moc z pokładowych kondensatorów. Vongsavath przygotowywała się do akrobacji wokół krzywizny planety i ponownego zejścia na jej powierzchnię. Kiedy WPG zostanie w tyle, nie będzie już ojcowskiej opieki korporacyjnej, która osłaniałaby lądowanie w strefie wojny. Od tej chwili będziemy zdani na własne siły.
* Wykorzystują, handlują i nieustannie zmieniają warunki, ale mimo wszystko można się do nich przyzwyczaić. Można się przyzwyczaić do ich błyszczących wież i nanokopterowej ochrony, ich karteli i WPG, rozciągniętego na stulecia nieludzkiej cierpliwości i odziedziczonego statusu ojców chrzestnych rasy ludzkiej. Tak bardzo się przyzwyczaja, że zaczyna się być wdzięcznym za ich równą boskiej łaskawość z jaką pozwalają człowiekowi na nędzną egzystencję na ich korporacyjnej platformie.
* Przyzwyczaja się tak bardzo, że uważa się to za wiele lepsze od wywracającego wnętrzności spadku w ludzki chaos czekający na dole.
* Przyzwyczaja się tak bardzo, że zaczyna się być wdzięcznym.
* Lepiej na to uważać.
** "Upadłe anioły", s. 212
 
* ''Spójrz w oczy faktom. Potem działaj zgodnie z nimi. To jedyna znana mi mantra, jedyna doktryna, jaką mogę wam zaoferować, a to jest trudniejsze niż myślicie, ponieważ przysięgam, że ludzie wydają się sprzętowo niezdolni do spojrzenia w oczy faktom. Nie módlcie się, nie marzcie, nie wkupujcie się w tysiącletnie dogmaty i martwą retorykę. Nie poddawajcie się uwarunkowaniu albo wizjom czy popapranemu zmysłowi... wszystko jedno. SPÓJRZCIE W OCZY FAKTOM. POTEM działajcie.''
* QUELLCRISTA FALCONER
* ''Mowa przed szturmem na Millsport''
** "Upadłe anioły", s. 413
 
{{DEFAULTSORT:Morgan, Richard}}