Zdzisław Beksiński

polski malarz, rzeźbiarz, fotografik i grafik komputerowy

Zdzisław Beksiński (1929–2005) – polski rzeźbiarz, fotograf, rysownik i artysta posługujący się grafiką komputerową.

Zdzisław Beksiński (1991)
  • Ależ ja malarstwem prawie że się nie interesuję! Od lat nie byłem na żadnej wystawie nie wyłączając swoich. Z faktu, że sam maluję, nie należy wycią­gać zbyt daleko idących wniosków! Historia sztuki jest czymś, o czym mam pojęcie mniej niż mętne: taka zupa, w której od czasu do czasu błyśnie coś mniej amorficznego, a to Leonardo, a to Picasso, zresztą nie przeceniaj tej identyfikacji – na pewno nie potrafiłbym wymienić i rozpoznać więcej jak trzy obrazy Leonarda i może tyleż obrazów Picassa – w sumie to wszystko pozostawia mnie raczej obojętnym.
  • Badałem się, nie mam przytępionego słuchu, ale odczuwam potrzebę, by muzyka dosłownie miażdżyła lub rozrywała na strzępy. Okazuje się jednak, że po czternastogodzinnym nieprzerwanym słu­chaniu, tylko muzyka pozwala mi równocześnie przez cały ten czas malować i to na stojąco i nie zwracać w ogóle uwagi na zmęczenie – jest to stymulator silniejszy od kawy!
  • Co znaczy słowo „oddalony”? Oddalony od centrum świata. Czyżbym ci jeszcze nie wspominał, iż odkryłem, iż środek powierzchni kuli ziemskiej znajduje się w moim pokoju, a nawet wbiłem tam gwóźdź do podłogi? To Warszawa jest oddalona od tego gwoździa, a nie Sanok.
  • Dla mnie samobójstwo jest nie do przyjęcia – chyba że np. w chińskim więzieniu przed przesłuchaniem.
    • Źródło: Maria Molska, Wańka-wstańka, „Uroda” 2000, nr 11
  • Nie mam nic przeciw Wałęsie, jest to (czy był) charyzmatyczny przywódca robotników, o zdolności wpływania na masy równej Hitlerowi, ale ja nie jestem robotnikiem, w dupie mam walkę o lepsze jutro klasy pracującej, podobnie jak ona w dupie ma to, co ja robię, nie miałem nigdy nic wspólnego tak z Solidarnością, jak i z Partią, stosuje się raczej do mnie wiersz Gałczyńskiego wciąż uciekamy – inteligenci.
  • Oczywiste jest to, że nierobienie niczego jest jeszcze trudniejsze do wytrzymania niż robienie czegokolwiek z wmawianiem sobie, iż to ma jakikolwiek sens. (...) Nasza egzystencja jest wypełniona bezsensownymi, stereotypowymi, na wpół automatycznymi działaniami i całkowicie beznadziejna. 
  • Ogólnie uchodziłem za zakałę miasta. Wiele lat później pokazano mnie kilka razy w telewizji i przeszedłem do lokalnej kadry narodowej i dziś już jestem uważany za chlubę miasta. Ale dawne obciążenia pozostały i ilekroć jestem w Sanoku, przemykam się chyłkiem, by nikt mnie nie rozpoznał.
  • Trust mózgów wygłówkował, że czołowi luminarze kultury poprzebierają się za postacie z ich dzieciństwa i 25 fotografów z całej Polski robić im będzie zdjęcia, które posłużą do celów aukcyjnych. Wyobrażasz sobie mnie jako Myszkę Miki lub Kaczora Donalda? Powiedziałem cymbałowi, że miałem trudne dzieciństwo i nie pozwalano mi czytać książek, i musiałem uciekać z nimi na drzewo. A co pan wtedy czytał? Pamiętam, że były to 120 dni Sodomy i Zbrodnie miłości Markiza de Sade, ale miałem wtedy zaledwie 8 lat, więc już nie pamiętam, jak wyobrażałem sobie bohaterów.
    • Źródło: Moja trzytomowa korespondencja z Beksińskim, korespondencja między Zdzisławem Beksińskim a Piotrem Dmochowskim, list Zdzisława z 14.11.2000.
  • W młodości inspirował mnie Artur Grottger i tego typu malarstwo. Duży wpływ wywarł na mnie także Picasso, ale to nic oryginalnego. (…) Myślę, że o wiele większe znaczenie dla mojego malarstwa miała literatura, zwłaszcza utwory Franza Kafki, do którego nadal mam duży sentyment.
  • W młodości marzyłem o tym, żeby zostać reżyserem filmowym. (…) Mój ojciec, który był pragmatykiem, szybko obliczył, że jako reżyser nie znajdę pracy. Natomiast w kraju zniszczonym przez wojnę na pewno nie grozi mi bezrobocie w zawodzie architekta. Ponieważ byłem posłusznym dzieckiem, posłuchałem ojca i w 1947 roku zdałem egzaminy na Wydział Architektury Politechniki Krakowskiej.

O Zdzisławie Beksińskim edytuj

  • A sprzedawał większość swych prac dla pieniędzy, bo z tego żył. Gdyby jednak miał inne źródło dochodu, to prawdopodobnie nie sprzedałby niczego, bo lubił swoje obrazy i najlepiej czuł się w ich otoczeniu.
  • Beksiński był zawsze samotnikiem, który ani z ludźmi ani z trendami kulturalnym się nie łączył. Miał małą grupę przyjaciół, z którymi lubił rozmawiać, ale nie mieszał się ani do życia politycznego ani do życia kulturalnego. Jego własna żona wystarczała mu zupełnie jako cały świat. Toteż prawie wcale nie wychodził ze swego maleńkiego mieszkania i choć narzekał stale na ciasnotę to tam czul się najlepiej i najbezpieczniej. Ironia chciała, że właśnie w tym bezpiecznym gnieździe, które nareszcie poszerzył, tak, iż można się było w nim swobodnie poruszać i które obwarował domofonem, kamerą przed wejściem i opancerzonymi drzwiami wejściowymi zginął tragicznie.
  • Dlatego też do końca życia nie wierzył, że mi cokolwiek, z moich stale ponawianych prób wyjdzie i to do tego stopnia, że cały swój dorobek zostawił swej małej mieścinie, Sanokowi, gdzie się urodził 24 lutego 1929 roku, a nie mnie, ani żadnemu większemu muzeum. Do końca był sceptyczny i nie wierzył, że komukolwiek uda się go uczynić WIELKIM MALARZEM znanym na cały świat. Wolał małe, ale pewne i to właśnie zapewniał mu Sanok.
  • Dorobek fotograficzny Zdzisława Beksińskiego ukazuje artystę niezwykle dynamicznego, poszukującego własnego sposobu wypowiedzi i silnej ekspresji. Przechodził od kpiny z socrealizmu, poprzez quasi-reportaże, różnego rodzaju eksperymenty formalne, szukanie ciekawych i zróżnicowanych faktur, aż do dzieł bliskich surrealizmowi czy ekspresjonizmowi.
    • Autor: Wiesław Banach
    • Źródło: Beksińskiego świat wizyjny, w: Zdzisław Beksiński, Bosz, Olszanica, s. 5.
  • Urodziłem się w Warszawie, na Pradze, ale gdybym wiedział, że spotkam się z tak wielką sztuką, chciałbym urodzić się w Sanoku.
    • Autor: Wiesław Ochman
    • Opis: o twórczości Zdzisława Beksińskiego
    • Zobacz też: Sanok, Praga
    • Źródło: Beksiński jak stare wino, w: „Tygodnik Sanocki”, Nr 24 (553), z 14 czerwca 2002.
  • Za młodu pasjonował się ciemną magią, szamanami, tarotem, naukami dalekiego wschodu również i psychoanalizą, psychiatrią oraz psychologią. Był w tych dziedzinach nie do pobicia i potrafił o nich mówić nie tylko w szalenie interesujący sposób, ale i z wielkim znawstwem.