Wolny rynek – rodzaj rynku, na którym wymiana dóbr dokonuje się w wyniku dobrowolnie zawieranych transakcji pomiędzy kupującymi, a sprzedającymi przy dobrowolnie ustalonej przez nich cenie.

  • Brak wiary w wolny rynek jest brakiem wiary w wolność.
  • Nie ma czegoś takiego jak wolny rynek. Bo co to znaczy wolny rynek? Na pewno nie oznacza on wolnej konkurencji, dlatego że tworzy ściśle hierarchiczną strukturę gospodarczą, w której większy zjada mniejszego, mniejszy mniejszego, a na dole są polscy przedsiębiorcy i polscy pracownicy, którzy są eksploatowani.
    • Autorka: Anna Grodzka
    • Źródło: Polityka przy kawie, TVP 1, 26 lutego 2015
  • Problem polega na tym, że „oficjalny” opis tego, czym jest kapitalizm, jest od samego początku błędny. Zakłada on, że kapitalizm opiera się na wolnym rynku, gdzie wszystkie środki produkcji są wolne – ziemia, praca, towary i kapitał. Nigdy tak naprawdę nie były one wolne – ruch kapitału był wolny najdłużej, towary tylko w bardzo ograniczonych okresach (i nigdy w całości), praca właściwie nigdy, tak samo ziemia… To jest fantazja.
  • Przecież to nie lewicowa ideologia otwarła granice dla masowej imigracji „Arabów”, „czarnych” i „Pakis”, ale najbardziej nieregulowany, najbardziej dziki, najbardziej autentyczny, a zatem szukający najwyższego i najbardziej krótkoterminowego zysku globalny wolnorynkowy kapitalizm. To on potrzebuje taniej, prawie darmowej w porównaniu z uzwiązkowionymi robotnikami angielskimi, siły roboczej zza morza. Apogeum imigracji do wysokorozwiniętych krajów zachodnich przypada na przełom lat 60. i 70., kiedy większością tych krajów rządzi prawica (czyżby generał de Gaulle sprowadzał wówczas Arabów do Francji z fascynacji multikulturalizmem?). To przy pomocy tanich, wygłodzonych i przerażonych świeżych imigrantów wolnorynkowi konserwatyści złamali związki zawodowe na Wyspach Brytyjskich (i w paru innych krajach). To sprowadzeni świadomie przez wielki biznes i obsługujące go rządy imigranci za pół darmo (choć w porównaniu z ówczesną „pensją minimalną” w Pakistanie, Indiach czy Bangladeszu było to dla nich bogactwo) budowali industrialną potęgę Zjednoczonego Królestwa. Potem jednak kolejna fala wolnorynkowej globalizacji zlikwidowała przemysł na wysokorozwiniętym Zachodzie (postindustrialne społeczeństwo, postindustrialne społeczeństwo…). W konsekwencji tych zapomnianych wydarzeń w takiej samej społeczno-ekonomicznej dupie znaleźli się na wyspach sprowadzeni tu wcześniej masowo imigranci i niesprowadzani przez nikogo „etnicznie czyści” Angole. Teraz, kiedy mleko się rozlało, wolnorynkowi neokoni rządzący dziś Zjednoczonym Królestwem proponują jeszcze więcej egoizmu, deregulacji, niepłacenia podatków. Słowem, demontaż mechanizmów, które trochę przynajmniej łagodzą napięcia społeczne wywołane przez wolnorynkową globalizację.
  • Świadectwo historii potwierdza jednoznacznie zależność między wolnością polityczną a wolnym rynkiem. Nie znam żadnego przykładu „wolnego społeczeństwa”, żyjącego w jakimkolwiek czasie i miejscu, które nie charakteryzowałoby się czymś porównywalnym do wolnego rynku jako formy organizacji przeważającej części gospodarki.
  • Wolny rynek to iluzja, która bierze się z tego, że pewne ograniczenia – zakaz zatrudniania dzieci w kopalniach, zakaz sprzedaży trujących samochodów – uważamy za naturalne i przestajemy je zauważać.
    • Autor: Ha-Joon Chang
    • Źródło: rozmowa Wojciecha Orlińskiego, Wolny rynek? Nie ma czegoś takiego, „Gazeta Wyborcza”, 31 grudnia 2011–1 stycznia 2012.
  • Z kilkoma ledwie wyjątkami wszystkie obecnie bogate kraje, łącznie z Wielką Brytanią i USA – rzekomymi ojczyznami wolnego handlu i rynku – wzbogaciły się dzięki kombinacji protekcjonizmu, subsydiów oraz innych polityk, których stosowanie jest dzisiaj odradzane krajom rozwijającym się.
  • Żeby istniał wolny rynek to muszą być bardzo surowe regulacje żeby politycy nie wykorzystywali swoich wpływów dla działalności w biznesie.
    • Autor: Piotr Szumlewicz
    • Źródło: Kto ma rację?, Telewizja Polsat Biznes, 31 października 2013