Paweł Królikowski

polski aktor

Paweł Królikowski (1961–2020) – polski aktor i prezenter telewizyjny (Truskawkowe studio). Brat Rafała; mąż Małgorzaty Ostrowskiej-Królikowskiej, ojciec Antoniego.

  • Aktor w Polsce jest nikim. Na okrągło spotykamy się z dyletantami, amatorami i hochsztaplerami. W szkołach teatralnych uczy się nas, że reżyser jest dowódcą, przywódcą stada. Tymczasem „dowódca” z reguły nie ma pojęcia, co począć na próbach, nie wie, jak pracować z aktorem. Efekt jest taki, że 90 procent rzeczy, nad którymi pracujemy, nie trzyma się kupy. Reżyserów-artystów, dla których spotkanie z drugim człowiekiem, z aktorem, jest naprawdę ważne, mógłbym policzyć na palcach jednej ręki.
Paweł Królikowski (2007)
  • Bardzo mi się podobała wypowiedź Agnieszki Dygant, która kiedyś powiedziała, że aktor w serialu traci tajemnicę. Bo postaci, które tworzy, dopóty są interesujące, dopóki ich dobrze nie poznamy. A on sam też nie powinien pokazywać się zbyt często, by nie spowszednieć. A ze mną w tej chwili jest tak, że co włączyć telewizor – to jestem.
  • (…) fanem teatru to ja nie jestem. Nie wytrzymuję w nim ani jako widz, ani jako aktor. (…) W teatrze pracuje się tygodniami nad rolą – czego nie cierpię. Nie lubię ani oglądać efektów tego procesu, ani mu się poddawać. Już kiedy zdawałem do szkoły teatralnej, wiedziałem, że nie chcę być tylko aktorem. Najważniejszy był dla mnie wtedy odpowiedni artystyczny klimat i myślałem, że znajdę go pewnie w Krakowie, albo może we Wrocławiu. Raczej nie w Warszawie, a na pewno nie w Łodzi.
  • W moim domu rodzinnym nie było aż tak bardzo tłoczno, byłem rozpuszczonym dzieciakiem przez pierwsze sześć lat, szczęśliwym jedynakiem, gwiazdą w domu, dopóki się nie urodził mój utalentowany, popularny, młodszy brat.
  • Żeby być męskim, trzeba być i niemęskim. Sentymentalnym, wzruszającym, śmiesznym, słabym. Kiedy trzeba. To dziś znaczy być facetem. Częstować sobą innych. By ludzie wiedzieli, że mogą od ciebie wziąć, a ty – byś wiedział, że masz co dać.
  • Żywot aktora w Polsce trwa kilka lat, a potem są tylko wspomnienia i… tantiemy – na żałosnym poziomie. Wiem, co w naszym zawodzie znaczy bezrobocie i głód. W moim zawodzie nie ma nawet minimalnych socjalnych zabezpieczeń, a już zwłaszcza gdy nie jest się na teatralnym etacie. Przez dziesięciolecia w tym kraju artyści zapomnieli, że wykonują artystyczny zawód i nie potrafią się upominać o swoje prawa.

Zobacz też: