Zdzisław Maklakiewicz: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Ciekavy (dyskusja | edycje)
Nowe hasło.
 
Rinfanaiel (dyskusja | edycje)
formatowanie automatyczne, grafika
Linia 1:
[[Grafika:Zdzislaw Maklakiewicz monument.JPG|thumb|Nagrobek Zdzisława Maklakiewicza na Cmentarzu Powązkowskim, Warszawa]]
[[Kategoria:Polscy aktorzy]]
'''[[w:Zdzisław Maklakiewicz|Zdzisław Maklakiewicz]]''' (ur. 9 lipca 1927 w [[Warszawa|Warszawie]], zm. 9 października 1977 tamże) -, polski aktor teatralny i filmowy.
* Rozumiesz, jestem na obiedzie. Ciocia jedna - żabocik, druga - surducik, normalnie, srebro, wiesz, jak najbardziej, rozumiesz mnie, o co mnie chodzi. I jedna z cioć uprzejmie mówi: "Zdzisieńku, jak tam u was w teatrze?" Tu rosół, sztuka mięsa, jak najbardziej, nie wiem, czy wiesz, o co mnie chodzi. I jedna z cioć uprzejmie mówi: "Zdzisieńku, jak to tam u was w teatrze?" Tu rosół, ja mam kaca, nie wiem, czy wiesz, o co mnie chodzi. No wie ciocia, jak główna rola - to nie, ale jak mniejsza - to i mniej tekstu się trzeba nauczyć, to człowiek ma więcej czasu, nie wiem, czy ciocia wie, o co mnie chodzi. No to przecież w teatrze są koleżanki i koledzy, garderoba męska i żeńska. Zanim reżyser, zanim tego, to się pójdzie - czy do żeńskiej, czy do męskiej - z kolegą, prawda, czy z koleżanką. Troszeczkę sobie popijemy, no nie za dużo, bo za chwilę próba, prawda? To popróbujemy, potem obiad, no potem, proszę cioci, to idziemy, jest taki klub dla aktorów SPATiF. No tam są koleżanki rozwiedzione, często mają wolne mieszkania. To człowiek sobie popije, jak duża rola - to nie, ale jak mniejsza - to tę seteczkę, pójdzie sobie do koleżanki, rozpusta absolutna. No a potem, proszę cioci, mamy przedstawienie. No jak duża rola - to nie, a jak mniejsza - to jeszcze jeden kieliszeczek, człowiek coś powie ze sceny, potem SPATiF, znów rozpusta, a w poniedziałki to mamy wolne.
** Jedna z anegdot Maklakiewicza, opisującego rozmowę rodzinną.
 
* Myślę, że zaczęło się od tego, że jestem brzydki. Nie przypominam Gregory Pecka ani Mastroianniego. Nie jestem amantem, wcieleniem ideału kobiet. A jak się nie jest ideałem kobiet, nie jest się również ideałem reżyserów. Ktoś mnie kiedyś widział pewnie w takiej roli mało pozytywnej i uznał, że będzie ze mnie dobry typ. I tak zostałem typem. Ale sam siebie uważam za człowieka bardzo pozytywnego.
*Rozumiesz, jestem na obiedzie. Ciocia jedna - żabocik, druga - surducik, normalnie, srebro, wiesz, jak najbardziej, rozumiesz mnie, o co mnie chodzi. I jedna z cioć uprzejmie mówi: "Zdzisieńku, jak tam u was w teatrze?" Tu rosół, sztuka mięsa, jak najbardziej, nie wiem, czy wiesz, o co mnie chodzi. I jedna z cioć uprzejmie mówi: "Zdzisieńku, jak to tam u was w teatrze?" Tu rosół, ja mam kaca, nie wiem, czy wiesz, o co mnie chodzi. No wie ciocia, jak główna rola - to nie, ale jak mniejsza - to i mniej tekstu się trzeba nauczyć, to człowiek ma więcej czasu, nie wiem, czy ciocia wie, o co mnie chodzi. No to przecież w teatrze są koleżanki i koledzy, garderoba męska i żeńska. Zanim reżyser, zanim tego, to się pójdzie - czy do żeńskiej, czy do męskiej - z kolegą, prawda, czy z koleżanką. Troszeczkę sobie popijemy, no nie za dużo, bo za chwilę próba, prawda? To popróbujemy, potem obiad, no potem, proszę cioci, to idziemy, jest taki klub dla aktorów SPATiF. No tam są koleżanki rozwiedzione, często mają wolne mieszkania. To człowiek sobie popije, jak duża rola - to nie, ale jak mniejsza - to tę seteczkę, pójdzie sobie do koleżanki, rozpusta absolutna. No a potem, proszę cioci, mamy przedstawienie. No jak duża rola - to nie, a jak mniejsza - to jeszcze jeden kieliszeczek, człowiek coś powie ze sceny, potem SPATiF, znów rozpusta, a w poniedziałki to mamy wolne.
**Jedna z anegdot Maklakiewicza, opisującego rozmowę rodzinną.
 
* Rozumiesz mnie, źle mieszkam. Z jednej strony Kameralna, z drugiej Delikatesy. I budzę się rano, nie wiem, czy wiesz, o co mnie chodzi, strasznie mi się pić chce. Kameralna jeszcze nieczynna, idę, patrzę: Delikatesy. Ludzie stoją, myślę tak: stanę na chybił trafił, stoję, stoję. Kupują pomarańcze, ja też kupiłem. Pić mi się chce jak cholera. Wracam do domu i mówię do żony: "Żono, uważaj. Mam trzy pomarańcze. Nie wiem, czy wiesz, o co mnie chodzi. Jedna dla Ciebie, jedna dla mnie, jedna dla dzidziusia." A żona do mnie: "Nie wiem, jak ty, Zdziesieńku, ale swoją pomarańczę sceduję na dziecko." Potworne, ale co było robić, ja też sceduję. Pić mi się chce do stu diabłów. Wracam do sklepu. Kupuję sześć pomarańczy. Wracam i mówię do żony: "Uważaj, żono, mam sześć pomarańczy, dwie dla Ciebie, dwie dla dzidziusia i dwie dla mnie." A żona na to: "No wiesz, Zdzisiu, ja swoje sceduję na dziecko." To się rozwiodłem. Co ja, kurwa, w sraczu będę pomarańcze wchrzaniał?
*Myślę, że zaczęło się od tego, że jestem brzydki. Nie przypominam Gregory Pecka ani Mastroianniego. Nie jestem amantem, wcieleniem ideału kobiet. A jak się nie jest ideałem kobiet, nie jest się również ideałem reżyserów. Ktoś mnie kiedyś widział pewnie w takiej roli mało pozytywnej i uznał, że będzie ze mnie dobry typ. I tak zostałem typem. Ale sam siebie uważam za człowieka bardzo pozytywnego.
** Maklakiewicz w rozmowie z matką na temat przyczyny rozwodu.
 
* '''Kelner:''' Co to jest!? (''wskazuje na psa'')<br />'''Zdzisław Maklakiewicz:''' Też nie mamy pojęcia. Siedział tu, jak weszliśmy. Zapytaliśmy się, czy możemy się przysiąść. Pozwolił. A teraz pan poda trzy wódeczki.
*Rozumiesz mnie, źle mieszkam. Z jednej strony Kameralna, z drugiej Delikatesy. I budzę się rano, nie wiem, czy wiesz, o co mnie chodzi, strasznie mi się pić chce. Kameralna jeszcze nieczynna, idę, patrzę: Delikatesy. Ludzie stoją, myślę tak: stanę na chybił trafił, stoję, stoję. Kupują pomarańcze, ja też kupiłem. Pić mi się chce jak cholera. Wracam do domu i mówię do żony: "Żono, uważaj. Mam trzy pomarańcze. Nie wiem, czy wiesz, o co mnie chodzi. Jedna dla Ciebie, jedna dla mnie, jedna dla dzidziusia." A żona do mnie: "Nie wiem, jak ty, Zdziesieńku, ale swoją pomarańczę sceduję na dziecko." Potworne, ale co było robić, ja też sceduję. Pić mi się chce do stu diabłów. Wracam do sklepu. Kupuję sześć pomarańczy. Wracam i mówię do żony: "Uważaj, żono, mam sześć pomarańczy, dwie dla Ciebie, dwie dla dzidziusia i dwie dla mnie." A żona na to: "No wiesz, Zdzisiu, ja swoje sceduję na dziecko." To się rozwiodłem. Co ja, kurwa, w sraczu będę pomarańcze wchrzaniał?
** Maklakiewicz wdo rozmowiekelnera, po wejściu z matkąHimilsbachem nai tematjego przyczynypsem rozwodu.do Kameralnej.
 
*'''Kelner:''' Co to jest!? (''wskazuje na psa'')<br/>'''Zdzisław Maklakiewicz:''' Też nie mamy pojęcia. Siedział tu, jak weszliśmy. Zapytaliśmy się, czy możemy się przysiąść. Pozwolił. A teraz pan poda trzy wódeczki.
**Maklakiewicz do kelnera, po wejściu z Himilsbachem i jego psem do Kameralnej.
 
==Inni==
* Czy normalny człowiek może zakochać się w dziwce? Może. Dlatego Zdzisiek wybrał aktorstwo.
** Tomasz Lengren
 
* '''Jan Himilsbach:''' Jest Zdzisiek?<br />'''Czesława Maklakiewicz:''' Ależ panie Janku, przecież umarł! Był pan przecież na pogrzebie...<br />'''Jan Himilsbach:''' Wiem, kurwa... ale nie mogę się z tym pogodzić.
** Rozmowa telefoniczna między Himilsbachem, a matką Maklakiewicza, kilka dni po pogrzebie.
 
 
[[Kategoria:Polscy aktorzy]]