Mordechaj Canin: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
+3
+2
Linia 6:
* Chcę zwrócić uwagę na charakterystyczny rys: Polacy nie lubią, kiedy o zagładzie Żydów i prześladowaniu Polaków mówi się jednym tchem. Czują się ofiarami prześladowań politycznych, Żydów zaś – ich zdaniem – Niemcy mordowali zwyczajnie, tak jak się tępi myszy. Były przypadki – opowiem o nich później – że Polacy nie pozwalali przyjmować Żydów kacetników do stowarzyszeń byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Uzasadniano to właśnie tym, że Polaków prześladowano z powodów politycznych, podczas gdy Żydów niszczono biologicznie, jako niższą rasę.
** Źródło: rozdz. ''W drodze do Białegostoku'', s. 244.
 
* Chociaż to duże miasto, Żydzi Białegostoku posługiwali się wyłącznie językiem jidysz. Obca im była snobistyczna asymilacja i każda inna. Dla tutejszych Żydów nie istniała kwestia języka. To jidysz był językiem żydowskich tkaczy i żydowskiej inteligencji. Językiem ulicy i salonu, kawiarni i szkoły. Białostocki Żyd nie mógł się nadziwić, słysząc, że w innych dużych miastach w Polsce w pewnych żydowskich kręgach rozmawia się po polsku, a żydowski jest rzeczą wstydliwą. W Białymstoku nawet słońce świeciło po żydowsku…
** Źródło: rozdz. ''Białystok'', s. 250.
** Zobacz też: [[asymilacja]], [[Białystok]]
 
* Jeździłem po ruinach i zgliszczach stu zgładzonych gmin żydowskich w Polsce. Byłem pierwszym i jedynym pisarzem żydowskim, który odbył taką podróż, ale nie podróżowałem jako Żyd. Mój brytyjski paszport, który miałem wówczas w kieszeni, pozwolił mi udawać angielskiego dziennikarza.<br />W warunkach powojennej Polski, kiedy rząd jest komunistyczny, a naród wciąż odurzony nienawiścią do Żydów i zajęty rabowaniem żydowskiej własności, ten kamuflaż sprawił, że otworzyły się dla mnie serca setek Polaków ze wszystkich warstw społecznych – chłopów, mieszczan, inteligencji, artystów. Gdy tylko wzbudziłem ich zaufanie – a pod tym względem szczęście mi dopisywało – otwierali przed mną serca jak ludzie, którzy chcą się uwolnić od grzechu, a ja zobaczyłem żydowską tragedię także z ich strony, jak odbija się w sumieniach tych, którzy mają swój udział w zagładzie polskich Żydów.
Linia 24 ⟶ 28:
* Podróż do Białegostoku nie jest rzeczą łatwą. To raczej wyprawa, ekspedycja, do której należy się przygotować, jakby jechało się na biegun północny, a może jeszcze dalej.
** Źródło: rozdz. ''W drodze do Białegostoku'', s. 241.
** Zobacz też: [[Białystok]], [[biegun]]
 
* Przetrwała jedna jedyna synagoga – besmedresz Szmuela Mohylewera – teraz urządzono tam polityczny klub. Spod dachu płaczą żydowskie litery. Spoglądają dziś na zupełnie obcy świat, na pusty świat, w którym każda żydowska litera jest sierotą po wielu tysiącach istnień.
** Źródło: rozdz. ''Białystok'', s. 251.
** Zobacz też: [[litera]], [[sierota]]
 
* Słyszałem kiedyś w Zarębach, jak chłopak z Czyżewa tłumaczył w dyskusji, co znaczy teza, antyteza i synteza. Wyjaśnił to tak: teza to chłopak, antyteza to dziewczyna, a synteza to posag.