Carl von Clausewitz: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Anulowanie wersji 501997 autorstwa 2A01:115F:784:5C00:5484:3D91:7FF9:D08 (dyskusja)
Znacznik: Anulowanie edycji
Anulowanie wersji 502035 autorstwa Mrnr84201 (dyskusja) (per argumentacja w Dyskusji)
Znacznik: Anulowanie edycji
Linia 41:
* Wojna to nic innego jak tylko pojedynek na ogromną skalę.
** Źródło: s. 16.
 
* Zupełnie zbyteczne byłoby przebiegać całą masę wypadków, w których inne państwa hamowały lub cofały bardziej lub mniej jawnym przeciwdziałaniem zmiany, które zanadto naruszały równowagę. Wskaże je najbardziej pobieżny rzut oka na historię. O jednym wypadku tylko powiemy, gdyż jest on stale na ustach tych, którzy wyśmiewają myśl równowagi politycznej, i ponieważ pozornie nadaje się on tu szczególnie jako wypadek, kiedy niewinny obrońca zginął, nie uzyskawszy wsparcia od obcej pomocy. Mówimy o Polsce. Fakt, że całe państwo o ośmiu milionach mieszkańców mogło zniknąć, ulec rozbiorowi przez trzy inne, bez obnażenia miecza przez którekolwiek z pozostałych państw, wydaje się na pierwszy rzut oka wypadkiem, który albo dowodzi dostatecznie ogólnej bezradności zasady równowagi politycznej, albo co najmniej wykazuje, jak daleko może ona zajść w poszczególnych wypadkach. Możliwość zniszczenia państwa tak wielkiego i uczynienia zeń łupu dla innych, należących i tak już do najpotężniejszych (Rosja i Austria), wydawała się wypadkiem najjaskrawszym i jeśli podobne zdarzenie nie mogło zupełnie poruszyć interesów ogólnych całej rzeczypospolitej państw, to powiedziałby ktoś, że cały wpływ, jaki te interesy ogólne mogą mieć na podtrzymanie poszczególnych spośród nich, można by uważać za urojony. My jednak trwamy przy zdaniu, że poszczególny wypadek, nawet najjaskrawszy, nie dowodzi niczego wobec ogółu faktów, a poza tym twierdzimy że zagłada Polski wcale nie jest tak niepojęta, jak sie wydaje. Czyż istotnie można było Polskę uważać za państwo europejskie, za jednolitą cząstkę europejskiej rzeczypospolitej państw? Nie! To było państwo tatarskie, które zamiast leżeć, jak Krymskie, nad Morzem Czarnym, na granicy świata państw europejskich, leżało między nimi nad Wisłą. Nie chcemy tu ani mówić z pogardą o narodzie polskim, ani usprawiedliwiać rozbioru kraju, lecz jedynie rozważać rzeczy tak, jak są. Od stu lat nie odgrywało to państwo w gruncie rzeczy żadnej już roli politycznej, lecz było tylko jabłkiem niezgody dla innych. W tym stanie i z tym ustrojem nie mogło się ono dłużej utrzymać wśród innych państw. Istotna zmiana tego stanu tatarskiego mogłaby być dziełem połowy czy też całego stulecia, gdyby przywódcy tego narodu chcieli tego. Sami oni jednak byli nazbyt Tatarami, aby życzyć sobie takiej zmiany. Ich rozwiązłe życie państwowe i niezmierzona lekkomyślność szły ręka w rękę i w ten sposób pędzili w przepaść. Na długo przed podziałem Polski Rosjanie czuli sie tam jak u siebie w domu. Pojęcie niepodległego, odgraniczonego od zewnątrz państwa już nie istniało i było rzeczą najpewniejszą, że Polska, gdyby nie uległa rozbiorom, stałaby sie prowincją rosyjską. Gdyby tego wszystkiego nie było i gdyby Polska była państwem zdolnym do obrony, to trzy mocarstwa nie przystąpiłyby tak łatwo do jego rozbioru, te zaś mocarstwa, które najbardziej były zainteresowane w utrzymaniu Polski, jak Francja, Szwecja i Turcja, mogłyby współdziałać zupełnie inaczej celem jej utrzymania. Żądać jednak, aby utrzymanie jakiegoś państwa było troską tylko sił zewnętrznych, to doprawdy zbyt wiele. Rozbiór Polski już przeszło sto lat przedtem był wielokrotnie omawiany, a kraju tego od tego czasu nie można było traktować jako zamkniętego domu, lecz tylko jako drogę publiczną, po której stale grasowały obce wojska. Czy inne państwa miały temu przeszkadzać, czy miały one stale warować z dobytym mieczem, aby strzec politycznej świętości granicy polskiej? Byłoby to żądaniem moralnie niemożliwym. Polska w owym czasie była pod względem politycznym niewiele więcej niż nie zamieszkanym stepem; i podobnie jak mało było możliwości stałego uchronienia tego bezbronnego stepu położonego między innymi państwami od ich napaści, tak równie trudno było zapewnić nienaruszalność tego tzw. państwa. Z tych wszystkich powodów nie należałoby się bardziej dziwić upadkowi Polski bez rozgłosu niż cichemu zlikwidowaniu Ordy Krymskiej. Turcy w tym wypadku byli bezwzględnie bardziej zainteresowani niż jakiekolwiek państwo europejskie w utrzymaniu Polski, ale też widzieli że obrona niezdolnego do oporu stepu byłaby próżnym wysiłkiem.
** Źródło: "O Wojnie", Księga VI "Obrona", Rozdział 6 "Zakres środków obrony", tłumaczenie Augustyn Cichowicz, Leon Koc, Wydawnictwo Mireki, s. 284-285
 
==O Carlu von Clausewitzu==
Linia 47 ⟶ 50:
** Źródło: Tony Judt, ''Brzemię odpowiedzialności. Blum, Camus, Aron i francuski wiek dwudziesty'', tłum. Michał Filipczuk, Wyd. Krytyki Politycznej, Warszawa 2013.
 
* Choć występują pewne istotne różnice pomiędzy młodym i dojrzałym Clausewitzem, (...) to można powiedzieć, że był to autor ogólnie Polsce i Polakom niechętny, mimo iż sam posiadał polskich znajomych i nie odczuwał wobec nich większej awersji. (...) Niemniej jednak, autor mimo dosadnego języka starał się być wobec Polski obiektywny. Nie przejawiał wobec ludzi ją zamieszkujących etnicznych bądź rasowych uprzedzeń. Jego stosunek do sprawy polskiej był oparty na ściśle historycznej analizie, z której wynikało w jego mniemaniu, że Polacy w pewnym momencie przestali panować nad sytuacji w swoim kraju i nie potrafili nim rządzić. Potrafił jednocześnie uznać i zauważyć bitność polskiego wojska, szczególnie pod wodzą Sobieskiego, któremu poświęcił nawet odrębne studium. (...) Mimo to, nigdy nie przyznać starając się przedstawić posunięcia Prus wobec Polski jako decyzje na wskroś defensywne, co jest rzecz jasna zrozumiałe z punktu widzenia jego realizmu politycznego, co nie zmienia faktu, że również temu myślicielowi nieobca była hipokryzja.
** Autor: Damian Winczewski
** Źródło: Winczewski Damian (2017). Realizm polityczny Carla von Clausewitza a sprawa polska. „Studia Krytyczne” Nr 4: 151–165.
 
{{DEFAULTSORT:Clausewitz, Carl von}}