Na Zachodzie bez zmian: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
lit.
formatowanie, drobne redakcyjne
 
Linia 11:
** Postać: Paweł
 
* Głos jego jest wzburzony, brzmi niemal uroczyście, kiedy mówi: - Powiadam wam, to najgorsze świństwo, że zwierzęta są na wojnie.
** Postać: Detering, o męczarniach rannych koni.
 
* (…) ileż niedoli mogą zawierać takie dwie małe plamki, tak małe, że można je zakryć kciukiem, oczy ludzkie.
** Zobacz też: [[oczy]]
 
* I wiem: wszystko, co teraz, póki jesteśmy na wojnie, tkwi w nas, jak kamień w worku, po wojnie obudzi się i wówczas dopiero nastąpi rozprawa na śmierć i życie. Dni, tygodnie, lata, tu przeżyte, znowu powrócą, i nasi zmarli towarzysze powstaną i pójdą z nami, uświadomimy sobie nasze cele, i tak będziemy maszerować, nasi zmarli towarzysze obok nas, lata frontu za nami - przeciw komu, przeciw komu?
 
* Jakżeż pozbawione sensu jest wszystko, co kiedykolwiek zostało napisane, uczynione, pomyślane, jeśli coś podobnego jest możliwe. Widocznie wszystko było skłamane i puste, jeśli kultura wielu tysięcy lat nie zdołała temu zapobiec, przelaniu tych strumieni krwi, istnieniu setek, tysięcy tych więzień udręki. Dopiero lazaret pokazuje, czym jest wojna.
** Opis: rozważania Pawła w lazarecie.
 
* Jedyną osobą, która mnie o nic nie pyta, jest moja matka. Już z ojcem jest inaczej. Chciałby, abym mu opowiadał o froncie, życzenia jego wydają mi się wzruszająco głupie, nie mam już do niego właściwego stosunku. Chciałby stale słyszeć coś nowego. Rozumiem nie wie, że coś takiego nie może być opowiedziane, rad bym uczynić mu zadość, ale niebezpiecznie jest dla mnie wyrażać te rzeczy w słowach, lękam się, czy nie rozrosną się gigantycznie, czy już można je będzie poskromić. Cóż by się z nami stało, gdybyśmy sobie uświadomili, co się dzieje na froncie.
Linia 31:
** Opis: na początku książki.
 
-* Müller pyta go: – Co właściwie napisał ci Kantorek?<br />Tamten śmieje się. – Że my jesteśmy młodzieżą z żelaza. Wszyscy trzej śmiejemy się podrażnieni. Kropp urąga; jest rad, że może mówić.<br />– Tak, oto tak myślą oni, tak myślą ci stutysięczni Kantorkowie. Młodzież z żelaza! Młodzież! Każdy z nas nie ma wiele więcej ponad dwadzieścia lat. Ale młodzi? Młodość? Dawno to było. Jesteśmy ludzie starzy.
* Müller pyta go: - Co właściwie napisał ci Kantorek?
Tamten śmieje się. - Że my jesteśmy młodzieżą z żelaza. Wszyscy trzej śmiejemy się podrażnieni. Kropp urąga; jest rad, że może mówić.
- Tak, oto tak myślą oni, tak myślą ci stutysięczni Kantorkowie. Młodzież z żelaza! Młodzież! Każdy z nas nie ma wiele więcej ponad dwadzieścia lat. Ale młodzi? Młodość? Dawno to było. Jesteśmy ludzie starzy.
 
* Nasza wiedza o życiu ogranicza się do śmierci.
Linia 40 ⟶ 38:
 
* Padł w październiku 1918 roku, w dniu, który był tak spokojny i cichy na całej linii, iż biuletyn armii ograniczył się do tego jednego zdania, iż – na Zachodzie bez zmian.<br />Był nieco przechylony ku przodowi i leżał, niby uśpiony, na ziemi. Kiedy odwrócono go, ujrzano, iż chyba nie mógł długo się męczyć – twarz jego miała wyraz takiego spokoju, jak gdyby był prawie rad, że wszystko to się wydarzyło.
** Opis: śmierć Pawła.
 
* Przy pierwszym rozhuku granatów jednym uderzeniem zapadamy się częścią naszego istnienia o tysiące lat wstecz. To instynkt zwierzęcia, co się w nas budzi, wiedzie nas i ochrania. Nie jest on świadomy, jest o wiele szybszy, znacznie bardziej nieomylny od świadomości. Niepodobna tego wyjaśnić. Idzie się i nie myśli o niczym – nagle leży się w rowie pośród gleby, a ponad tym pryskają w dal ułamki pocisków, ale niepodobna sobie przypomnieć, iżby słyszało się nadlatujący granat lub, aby myślało się o rzuceniu się na ziemię. Gdyby polegać na tym, byłoby się już masą porozrzucanej miazgi. To było to inne, ta jasnowidząca czujność w nas, która rzuciła nas o ziemię i ratowała nie wiedzieć jak. Gdyby nie istniało to, od Flandrii aż po Wogezy, nie byłoby już od dawna ludzi. Odjeżdżamy jako osowiali lub dobrze usposobieni żołnierze, dostajemy się do strefy, gdzie rozpoczyna się front, i – staliśmy się bestiami ludzkimi.
Linia 50 ⟶ 48:
 
* Wracam jakoś do domu i rzucam z siebie umundurowanie, zresztą i tak miałem to zrobić. Wyjmuję z szafy swój ubiór i przebieram się. Czuję się w nim nieswojo. Garnitur jest za wąski i kusy, zmężniałem w wojsku. Kołnierzyk i krawat sprawiają mi wiele trudności. W końcu siostra zawiązuje węzeł. Jak lekkie jest takie ubranie, ma się wrażenie, że się jest w samych kalesonach i koszuli. Oglądam się w lustrze. Dziwny widok. Opalony, nieco wyrośnięty konfirmant patrzy na mnie ze zdziwieniem. Matka jest zadowolona, że się przebrałem, jestem jej przez to bliższy. Natomiast ojciec wolałby, abym szedł z nim do znajomych w mundurze. Lecz ja nie mam do tego zbytniej ochoty.
** Opis: Podczaspodczas urlopu z frontu.
 
==Zobacz też==