Jadwiga Kaczyńska: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
+1
+1
Linia 75:
* Wielu zapomniało, że istnieje coś takiego jak patriotyzm, miłość do Ojczyzny, która każe robić rzeczy nawet niebezpieczne, takie, które się nie podobają. Zapomnieli o tym, że można działać z takich pobudek, wyłącznie z takich pobudek. Tak jak na pewno Leszek i Jarek działali. Myślę, że tak byli wychowani, tak byłam wychowana i ja. Od dziecka pamiętam nastrój, dyskusje w domu – ten zginął, tamten zginął. To było normalne. Dlatego już w czasie wojny wiedziałam jedno – żeby od tchórzy trzymać się z daleka.
** Źródło: [http://www.gazetapolska.pl/2540-przeraza-mnie-mysl-ze-nie-byla-zwykla-katastrofa ''Przeraża mnie myśl, że to nie była zwykła katastrofa'', gazetapolska.pl, 6 kwietnia 2011]
 
* Więc oczywiście trzymałam w pogotowi imię dla chłopca – Jarosław. Sama je wybrałam, chociaż było wtedy rzadkie. Wszyscy uważali, że się wygłupiam, ale uparłam się, bo mi się podobało. Przedtem miałam na polonistyce egzamin z językoznawstwa i zupełnie przypadkowo dostałam pytanie o genezę imienia Jarosław. Zdałam bardzo dobrze i pomyślałam, że to szczęśliwy znak. Gdy okazało się, że mam bliźniaki, starszy o 45 minut chłopiec został właśnie tym Jarosławem. Drugi był kompletną niespodzianką, więc czekał na imię dwa czy trzy dni. Tyle trwały rodzinne narady. W końcu stanęło na Lechu. Trochę podpowiedział mi mąż, trochę siostra. Słyszałam też, że to imię przynoszące szczęście.
** Źródło: Jerzy Kubrak, ''Jadwiga Kaczyńska. Moja prawdziwa historia'', wyd. Axel Springer Polska, Warszawa, ISBN 8389371294. s. 5–6.
 
* Większość nie zdała egzaminu. Wyjątkiem jest tu „Gazeta Polska”. Mój syn Jarek powiedział, że „Gazeta Polska” pokazuje, iż można być przyzwoitym i mimo wszystko dać sobie radę. Ale muszę też wspomnieć o „Naszym Dzienniku”, który zaczęłam regularnie czytać, o pięknej postawie Radia Maryja. Są też inne odważne pisma, szczególnie katolickie, np. „Niedziela”. Interesujące i pisane bez bojaźni artykuły ukazywały się też w „Rzeczpospolitej”. Większości tego, co się pisze i mówi w mediach, nie biorę pod uwagę. Ciągle można wyczytać o gen. Błasiku, o moim synu, że jakoby wydawali jakieś polecenia. Nie bardzo sobie wyobrażam, by Leszek wydawał tego rodzaju rozkazy.