Kazimierz Leski: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Nowe cytaty.
m drobne redakcyjne
Linia 8:
** Źródło: ''Życie niewłaściwie urozmaicone. Wspomnienia oficera wywiadu i kontrwywiadu AK'', wyd. II, Warszawa 1995, s. 292.
 
* Jaki to dziwny kalejdoskop możliwości i rzeczywistości. Jestem w San Sebastian, w Hiszpanii, w kraju nie będącym teatrem wojny. Przy odrobinie wysiłku mogę się znaleźć bezpiecznie na terenie bliskiej placówki alianckiej. Tymczasem to, co będę robił w najbliższej przyszłości, to powrót przez Pireneje w charakterze zwierzyny łownej. Potem parę godzin podróży pociągiem, obiad itp. jako dobry, spokojny obywatel wracający z wyprawy handlowej. Dalsze kilkadziesiąt godzin jako nietykalny generał, przed którym wszyscy stają na baczność i któremu każdy Niemiec chce się przysłużyć. Potem Warszawa - i znowu jako kandydat na zaszczute zwierzę, któremu pierwszy lepszy Niemiec może bezkarnie strzelić w łeb.
** Źródło: ''Życie niewłaściwie urozmaicone. Wspomnienia oficera wywiadu i kontrwywiadu AK'', Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1989, s. 233. ISBN 83-01-08351-4
 
* Ludzie byli zmęczeni okupacją, niesłychanie trudnymi warunkami życia, jego zagrożeniem w każdym miejscu i chwili. Nawet najbardziej „niewinny” człowiek, nie obciążony żadnymi „trefnymi” materiałami ani powiązaniami konspiracyjnymi, nie był nigdy, wychodząc z domu, pewien, że do niego wróci lub że łapanka nie wyciągnie go z mieszkania. Że nie zostanie zastrzelony na ulicy, że nie będzie rozstrzelany czy powieszony jako „zakładnik”, czy zabity po cichu w ruinach getta, w Palmirach, Magdalence lub innym miejscu. Teraz – w ostatnich dniach lipca 1944 r. – ludzie po prostu odżyli.
Linia 19:
 
* Spora część żyjących obecnie pamięta jeszcze okupację i istniejący wtedy terror i ograniczenia, m.in. w zaopatrzeniu w żywność. Inni wiedzą o nich z opowieści, literatury czy nauki. Nie tak było we Francji. Tam wszystko było inaczej. Niemcy nie występowali jako dumni zdobywcy. Do Francuzów odnosili się chyba z pewnym kompleksem niższości. Nie było mowy o wykorzystywaniu w codziennym życiu stanowiska zwycięzców. Gdy Niemiec czegoś potrzebował, stawał grzecznie na końcu kolejki i nie pomstował, gdy zabrakło dla niego, np. miejsca w wagonie sypialnym, biletu do teatru czy na koncert. Gdy Niemiec chciał się o czymś poinformować w sklepie czy na ulicy, kłaniał się grzecznie upatrzonemu Francuzowi i starał się, choćby najbardziej łamaną francuszczyzną, wyjaśnić mu swoje życzenie. Nawet gdy Francuz odpowiedział mu po niemiecku, Niemiec nie porzucał wysiłków mówienia po francusku.
** Źródło: ''Życie niewłaściwie urozmaicone. Wspomnienia oficera wywiadu i kontrwywiadu AK'', Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1989, s. 240-241240–241. ISBN 83-01-08351-4
 
* Ulice Warszawy były jakby odmienione. Młodzież polska zachowywała się swobodnie. Patrole niemieckie jakby nie zwracały uwagi i nie widziały grup Polaków, które w poprzednich okresach na pewno by zatrzymały. Nie honorowano już napisów „Nur für Deutsche” (Tylko dla Niemców). W ostatnich dniach lipca 1944 r. jechałem tramwajem z Pragi aleją 3 Maja, a więc przez dzielnicę zamieszkaną przez Niemców. Czekali na przystankach, zamierzając zająć miejsce w przeznaczonej dla nich części tramwaju. Motorniczy jednak nie zatrzymywał się, wołając do czekających, wspólnie zresztą z pasażerami, że tramwaj jest tylko dla Polaków.