Stanisław Mackiewicz: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
→‎Stanisław August: drobne techniczne
Linia 156:
** Źródło: s. 109
 
== ''Stanisław August'' ==
<small>Universitas, Kraków 2012</small>
 
* I oto obok państwo sąsiednie, nie tak olbrzymio rozległe, ale za to złożone z obywateli bogatszych, oświeceńszych, o wysokim poczuciu humoru. I w tym drugim państwie widzimy wręcz odwrotną skrajność. Tu nikt nikogo nie słucha, ani króla, ani sejmu, ani trybunału. Tutaj w ogóle nie ma żadnej władzy, panuje najcałkowitsza anarchia.
** Źródło: s. 22
Linia 163 ⟶ 164:
* Sam Poniatowski był młodzieńcem wyjątkowo oczytanym, inteligentnym, rozumnym. Był tylko bardzo daleki o typu przeciętnego Polaka. Był tym, co wówczas określano pogardliwym mianem „paniczyk” lub „piesek z francuskiej mąki”. Podczas gdy u nas panowało powszechne pijaństwo, on dał słowo matce, że nie będzie pił. Podczas gdy u nas szlachcic co chwila obnażał szablę – trzeba czy nie trzeba – w obronie swego honoru, ciągle w czyjś łeb walił i sam łba nadstawiał, on, gdy mu raz w Dreźnie książę Liechtenstein powiedział: „nudzisz mnie, waćpan”, nie zareagował na tę niegrzeczność, dlatego że tego wieczoru obawiał się ataku febry. Dopiero na drugi dzień spotkał się z księciem Liechtensteinem i wyzwał go w słowach godnych, ale bardzo grzecznych, potem zaś zaraz się zgodził na zaniechanie pojedynku. Nie potrzeba tu chyba wyjaśniać, że przeciętnego szlachcica polskiego spodziewany atak febry popychałby do awantury, a nie działał na niego powściągliwie.
** Źródło: s. 23
 
* Polska jest jak zawsze sparaliżowana przez anarchię, przez systematyczne zrywanie sejmów, przez obawy, czy aby król nie naruszy swobód szlacheckich. Obecnie powiedziałoby się jeszcze bardziej idiotycznie: czy prezydent nie naruszy zasad demokracji.
** Źródło: s. 25
 
* Ostatecznie człowiek tkwi zawsze w tej epoce swego życia, w której najlepiej mu się działo. Polska w wieku XVII była jeszcze mocarstwem, w wieku XVIII dość raptownie staje się państwem drugorzędnym, mniej znaczącym od swoich mniejszych sąsiadów, jak Prusy czy nawet Saksonia.
** Źródło: s. 39
 
* Wyobraźnię podnieca niesłychanie tajemniczość. Kiedyś, kiedy ciągle objeżdżałem Europę, wjeżdżając do jakiegoś miasta, zaraz kupowałem plan tego miasta i już nikogo nie pytając, obchodziłem główne ulice i zwiedzałem interesujące gmachy. Potem zrozumiałem, że w ten sposób pozbawiałem siebie głównego uroku podróży, którym jest nieznaność, niespodziewaność. Zrozumiałem, że podróż jest rozkoszna taka właśnie, jaką pamiętam z dzieciństwa, kiedy rozbudzono mnie w wagonie i rozespanego wsadzono do karety; była to noc czy późny wieczór i przez okna tej karety widziałem tylko wielkie ulice, niespodziewane ich skręty w ciemne zaułki, cienie kościołów czy pomników, policjanta na koniu, który czegoś stał przy oknie naszej karety, gdy stanęła. Zdaje się, że to był Wiedeń. Nie darmo światłocień Caravaggia zachwyca nas w wieku XVII. Najciekawiej jest, jak czegoś nie wiemy.
** Źródło: s. 42
 
* Najgorsi są ci, którzy uszczęśliwiają ludzkość. Hitler dla oswobodzenia świata od wyzysku Żydów mordował gazami miliony ludzi, bolszewicy dla uszczęśliwienia ludzkości zamęczają miliony ludzi w koszmarnych obozach pracy, wtedy dla uwolnienia ludności od czarów znęcano się tak nad kobietami.
** Źródło: s. 47
 
* Ale nawiązanie do budowniczych średniowiecznych i do katedry w Strasburgu, co naukowo uzasadniał Grandidier jeszcze w 1782 roku, nie wystarczało wolnomularzom, zwłaszcza gdy powodzenie i powszechne zainteresowanie zaczęło ich podniecać. Autor pierwszej konstytucji masońskiej, Anderson, zaczyna ich wywodzić od Adama, inni od Mojżesza i Jozuego, od budowy świątyni Salomona, od Esseńczyków, z Chaldei, z Memfis. Legenda masońska staje się melodią, w której odzywają się wszystkie „echa prawieków”. Coraz więcej fantazji, coraz mniej rzeczywistości.<br>Masoneria staje się jedną z największych organizacji mistyfikacyjnych czy też automistyfikacyjnych, jakie znamy w historii.
** Źródło: s. 60
 
* Przed chwilą pisałem, że czasami nie potrafimy zrozumieć człowieka XVIII wieku. Ale są jednak rzeczy, które zrozumieć powinniśmy łatwo. Przecież my, Polacy, nie znosimy właściwych ludzi na właściwych miejscach. My nie lubimy naczelników, szefów, wodzów inteligentnych. Nawet na prezesów naszych stowarzyszeń, stronnictw, organizacji z radością wybieramy ludzi niebojowych, to znaczy pozbawionych indywidualności. Kult poczciwego durnia jest jedynym powszechnie uznanym kultem w Polsce. Jeśli kiedyś przez omyłkę lub niedopatrzenie dopuścimy do tego nieszczęścia, aby rządził nami człowiek z głową, charakterem, z planem politycznym, to zaraz staniemy się my życie całkowicie zatruć albo go wysiudać.
** Źródło: s. 84–85
 
* August III był istotnie głupi jak stołowe nogi, ale miał dobre serce i tłuste swe ręce wszystkim podawał do pocałowania. Polska go ubóstwiała. Powtarzam: ubóstwiała.
** Źródło: s. 85
 
* Liberum veto było tylko potworną formą prawną tego, co się działo wewnątrz Polski. A treścią wewnętrzną Polski ówczesnej był zanik czynnika państwowego na rzecz czynnika partyjnego. Partyjność – oto co zgubiło Polskę w XVIII wieku! Polska była krajem ludniejszym i bogatszym od wielu innych krajów w Europie. Ale – to takie proste – siła państwowa Polski była rozparcelowana przez partie, które prowadziły niezależnie od władzy państwowej pertraktacje z państwami obcymi. A więc zamiast jednej Polski było ich kilka małych: Polska Potockich, Polska Familii, Polska Branickiego, Polska radziwiłłowska. Sama Polska Potockich była może silniejsza od niejednego państwa. Ale cóż z tego, kiedy polityka Potockich była zaraz anulowana przez politykę Czartoryskich ze względu na zasadę konkurencji partyjnej. W ten sposób całe to wielkie państwo stawało się zerem siły politycznej.
** Źródło: s. 87
 
* W epoce, w której jesteśmy, król Brühl i tak zwany dwór, czynnik legalno-państwowy, miał znacznie zaledwie takie samo, jak inne partie polskie, i to bynajmniej nie najsilniejsze. W ten sposób państwo polskie było zupełnie zdegradowane w życiu międzynarodowym. Polityką międzynarodową państwa polskiego rządziła jakaś wypadkowa pomiędzy waśniami międzypartyjnymi a intrygami posłów cudzoziemskich w Warszawie.
** Źródło: s. 88
 
* Od dnia 9 marca, kiedy po raz pierwszy Siciński, poseł upicki, zerwał sejm, a obłędny doktryner, marszałek Izby, Andrzej Maksymilian Fredro, uznał to zerwanie za obowiązujące, zasada liberum veto stała się podstawą ustroju Polski, a raczej podstawą polskiego bezrządu i polskiej anarchii.
** Źródło: s. 89
 
* Prawo to, którego stosowanie Polacy potępiali, lecz z którego zasady byli dumni (bo tak to trzeba określić), stało się słusznie powodem szyderstwa dla cudzoziemców. Według świadectwa współczesnego w Niderlandach można było widzieć holenderskiego kuglarza, który „wór wróblów świergocących wysypał, a gdy te z niezmiernym hałasem porozlatywały się po izbie i każdy w swoje strony uleciały przez okna, spektatorowi powiedział, że to jest sejmu polskiego obraz, że taki sejm widział w Warszawie”.
** Źródło: s. 90–91
 
* Co było jednak specjalnie upokarzające i przykre, to brak odwagi cywilnej u tych, którzy potworność liberum veto rozumieli. W Polsce ludzie boją się wypowiadać prawdę najbardziej oczywistą, jeżeli ta prawda sprzeciwia się powszechnie uwielbionym bzdurstwom, którym hołduje solidarnie całe społeczeństwo. Tak jak dzisiaj mało Polaków zdecyduje się na wypowiedzenie tej oczywistości, że Polska nie jest w stanie prowadzić wojny na dwa fronty, tak samo wtedy było bardzo mało ludzi na tyle odważnych, którzy by dali świadectwo prawdzie, że liberum veto jest oczywistym nonsensem.
** Źródło: s. 92
 
* Polska jest krajem odważnych żołnierzy i tchórzów cywilnych.
** Źródło: s. 93
 
* Lepiej jest raz w życiu człowieka widzieć, niż przeczytać o nim sto książek. Piłsudskiego wielkość znam z jego dzieł, rozumiem ją dlatego, żem miał z nim zaszczyt rozmawiać kilka razy w życiu.
** Źródło: s. 102
 
* Biegu (…) historii (…) nie można zmienić, można co najwyżej obserwować, dokąd on zmierza.
** Źródło: s. 124
 
* Toteż dnia 11 listopada 1766 Repnin żąda, aby ten sejm zniósł uchwałę sejmu konwokacyjnego, która postanawiała, że sprawy dotyczące wojska i podatków będą decydowane większością głosów, a nie jednomyślnie. Jak pamiętamy, Czartoryscy tę zbawienną uchwałę przeprowadzili na sejmie konwokacyjnym 1764 roku w oparciu o postój wojsk rosyjskich w Warszawie. Myśleli, że działają w myśl zasady: „cel uświęca środki”. Tymczasem tak się zawsze dzieje, że złe środki zaduszają dobry cel. Tak się stało i w tym wypadku.
** Źródło: s. 143
 
* (…) w tradycjach polskich leży jak najgorsza selekcja ludzi i odsuwanie od kierownictwa ludzi najodpowiedniejszych.