Tomasz Beksiński: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Korwin (dyskusja | edycje)
++
Korwin (dyskusja | edycje)
+ kilka
Linia 4:
* Przed laty najgorsza była małpa. Tak nazwałem mieszkającego w pobliżu jednokomórkowca, który "uszczęśliwiał" mnie dyskotekowym łomotem o każdej porze. Najchętniej z rana. Stwierdziłem, że tylko małpy zdolne są zaczynać dzień od pseudomuzyki, która przenosi się przez ściany pod postacią równomiernego "łup łup łup". Totalny brak wrażliwości, subtelności i poczucia estetyki. Małpa na szczęście chyba się wyprowadziła, albo zdechła na guza mózgu od słuchania tego gówna. W każdym razie od kilku lat dudnienia nie słychać.
**Felieton ''Młotek człowiekowi sąsiadem'', wydrukowany w miesięczniku "Tylko Rock" nr 7 (95) lipiec 1999
 
* Zaczynasz się czuć jak pod lupą. Dookoła czai się krwiożercze stado życzliwych osób. Poznawszy twoją wybrankę, rodzina radośnie gdacze, że "nareszcie się ustabilizujesz". Analizujesz znaczenie tych słów i dochodzisz do wniosku, że chcą z ciebie zrobić taką jak oni kołtuńską glistę z maszynki do mięsa w The Wall. Wiedzą lepiej, czego ci potrzeba do szczęścia. Zaś najbliższa (?) osoba zaczyna ci wytykać, że twój świat to fikcja i że trzeba dołączyć do stada zachłystującego się pełnią życia przy kieliszku w zadymionym pubie. W zamian za miłość oferuje persyflaż (''Do you love me? Like I love you?''). Nie wystarczą sztuczne cycki, tytuł naukowy na uniwersytecie i koszulka z napisem "I'm not a piece of ass, I am a doctor" - trzeba naprawdę być czymś więcej. Ze zgrozą pojmujesz, z kim żyłeś przez ponad rok. Twój zamek marzeń staje w ogniu, a potem tonie w bagnie.
 
* Zamykasz się w krypcie, zasłaniasz okna (żeby ciekawscy z sąsiedniego bloku nie zapuszczali sępiego spojrzenia swoich źrenic w twoje sanktuarium), nie otwierasz drzwi i nie odbierasz telefonów. Mimo to budzisz się któregoś dnia ze smakiem krwi w ustach i w panice odkrywasz, że wyrwano ci ząb (a może serce?). Ząb tkwi teraz w dziurze w ścianie, zaś twoja perła trafiła pod wieprzka. Nim się zorientujesz, już stoisz na parapecie. Is everybody in? The ceremony is about to begin. Jeszcze tylko malutki kroczek... i wpadniesz w mroczną czeluść szeroko rozwartych, wrzeszczących ust Simone Choule.
 
* ''A working class hero is something to be'' (...) ''You're still fucking peasants as far as I can see'' - śpiewał John Lennon w utworze Working Class Hero. Miał rację.
 
* Stare mądre powiedzonko brzmi: jeśli mężczyzna po czterdziestce budzi się rano i nic go nie boli, to znaczy, że umarł.
 
* Nie jestem nacjonalistą i nic nie mam przeciwko różnym mniejszościom narodowym, ale w chwilach ekstremalnych przypomina mi się scena z Chińczykiem ''(z filmu "Upadek")''. Gdy dotknęła nas rodzinna tragedia, akt zgonu sporządzał medyk pochodzenia arabskiego. Nie dość, że był na bakier z polską ortografią (zamiast "aorta zstępująca" napisał "stepująca"), to jeszcze zaczął bezczelnie wciskać nam usługi jakiejś firmy pogrzebowej motywując to tym, że "zaoszczędzimy pieniądze". Każde dziecko wie, że w grę nie wchodziło nasze dobro, lecz jego prywatny interes. Michael Douglas wziąłby do ręki baseballowy kij i powiedziałby: Żyjesz w moim kraju, więc naucz się łaskawie mojego języka, a z racji swojego zawodu miej przyzwoitość nie zarabiać na czyimś nieszczęściu. Następnie wskazałby mu drzwi i grzecznie zasugerował, że gdy kij wejdzie w bezpośrednie spotkanie III stopnia z nabiałem pana doktora, nie tylko zobaczy on Allaha, ale powie Ach! i sam zacznie stepować.
 
* Po namyśle doszedłem jednak do wniosku, że najbezpieczniej jest nie wychodzić z domu. A jeszcze lepiej nie czytać gazet, nie oglądać telewizji (poza filmami) i nie słuchać radia. Głupota otoczenia budzi w człowieku Michaela Douglasa. Zaś oglądając Bonda można jedynie odprężyć się psychicznie i żyć w błogiej - i bezpiecznej - nieświadomości otaczającej nas dżungli, którą kierują małpy uzbrojone w komputery.
 
* Mój przyjaciel z lat licealnych, pan Waja, zacytował mi kiedyś Wielkiego Filozofa Nietzschego: Kto uważa ludzi za stado i ciągle przed nim ucieka, ten musi liczyć się z tym, że to stado dogoni go i weźmie na rogi. Następnie skonstatował: A niech mnie ch... biorą na rogi, ja ich p... . Podpisuję się pod tym.
 
* Najwyższy już czas, żeby pingwin stojący na telewizorze eksplodował.