Tonton Macoute: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Nie podano opisu zmian
Nie podano opisu zmian
Linia 2:
'''[[w:Tonton Macoute|Tonton Macoute]]''' – haitańskie oddziały milicji, pozostające pod bezpośrednią kontrolą [[François Duvalier|Françoisa Duvaliera]] podczas jego dyktatorskich rządów, lepiej znane jako Tontonts Macoutes.
* Być może najbardziej ponurym przedsięwzięciem Duvaliera, wskazującym na lekceważenie wszelkich tradycji, było powołanie (...) tajnej policji liczącej według różnych ocen od 9000 do 15 000 funkcjonariuszy. Oficjalnie byli to Ochotnicy Służby Bezpieczeństwa Narodowego (...), ale zazwyczaj nazywano ich Tontons Macoutes (nazwa ta pochodzi od kreolskiego określenia mitycznego złego ducha, który w nocy rzuca się na ludzi, w wyniku czego znikają oni na zawsze). W opinii wielu badaczy w niespełna dwa lata od dojścia Papy Doca do władzy Tontons Macoutes byli już dwukrotnie silniejsi niż armia i wzbudzali postrach w całym kraju nie tylko z powodu swych morderczych metod działania, ale również dlatego, że wielu z nich było wyznawcami voodoo, a zatem mogło liczyć na pomoc ze strony "czarnych mocy". W istocie rzeczy Tontons Macoutes wywodzili się głównie z olbrzymich, stołecznych slumsów, a wyposażeni byli wyłącznie w staroświeckie strzelby. Ponieważ od państwa nie otrzymywali żadnej pensji, by zarobić na życie, uciekali się do wymuszania, łapówkarstwa, korupcji, a to z kolei prowadziło do popełniania niezliczonych aktów przemocy.
** ŹródłoAutor: Shelley Klein, ''Najgroźniejsi dyktatorzy w historii'', wyd. MUZA SA, Warszawa, 2008, ISBN 978-83-7495-323-8, tłum. Jolanta Sawicka, s. 108
 
* Lekarz-morderca i baletmistrz przydługiego tańca śmierci wie, że musi umocnić zdobycze. Zdaje się na ochotników, z których tworzy własną policję znaną jako Tonton Macoute. Żołdaków, zwanych pieszczotliwie "wujaszkami" (''tonton'') łatwo było rozpoznać po ''macoute'' (jutowy worek), maczecie, strzelbie, carnych okularach, arogancji i okrucieństwie. Aby przerazić ludność, często zostawiali po sobie odciętą głowę na stole targowym albo dyndającego na stryczku trupa. "Wujaszkowie" bili, gwałcili, rabowali, żądali haraczu, konfiskowali ziemię.
** ŹródłoAutor: Vincent Hugeux, ''Łagodna śmierć "Papy Doca"'' w: ''Ostatnie dni dyktatorów'', wyd. Znak Horyzont, Kraków 2014, tłum. Anna Maria Nowak, s. 86
 
* Początkowo rekrutacja odbywała się w slumsach w Port-au-Prince a zwerbowanym Wolontariuszom ds. Bezpieczeństwa Narodowego proponowano na wejściu przewrotny system motywacyjny. Nie otrzymywali tradycyjnej wypłaty albo żołdu lecz nieograniczoną "licencję na zabijanie". Wszystkie zabójstwa i pozostałe akty przemocy wykonane w obowiązku ochrony dobrego imienia prezydenta oraz jego władzy z marszu znajdowały usprawiedliwienie. Natomiast to, co adepci śmierci złupili swym ofiarom, zatrzymywali dla siebie. System funkcjonował bez zarzutu. Gdziekolwiek się panoszyli, od razu rozpoznawano ich zakapiorską aparycję po typowych dżinsowych uniformach, czerwonych przepaskach na ramieniu a szczególnie po niosących złą wróżbę, błyszczących maczetach. Poza tym zawsze nosili ciemne okulary, co wśród zaszczutej i uprzedzonej gawiedzi czyniło przeważnie skrajnie mroczne interpretacje. Sprawując swą bandycka profesję z chorym oddaniem, pieczołowicie mordowali i torturowali niepokornych redaktorów, niewygodnych polityków, chytrych biznesmenów oraz każdego dysydenta i wywrotowca, jaki pluł na nowe Haiti. Ogromny popłoch Tontons siali w interiorze. Byli na tyle zorganizowani, że docierali praktycznie wszędzie, do najbardziej zapadłych rejonów kraju. Haitańskich wieśniaków ogarniała odnawiająca się psychoza strachu, gdy po lokalnym marché snuły się parami reżymowe zbiry, szukając zaczepki. I przeważnie znajdowali. Zmaltretowane ciała ofiar mieli w zwyczaju wywieszać na drzewach albo w inny sposób wystawiać na widok publiczny, ku przestrodze. Biedni ludzie, świadkowie zdarzeń, zapewne chcieli wtedy wierzyć, że mają do czynienia jedynie ze zjawami...
** Autor: tres.pimientos, [http://dominicana.blox.pl/2008/07/CZARNY-PIES-TO-STRES.html ''CZARNY PIES TO STRES CZ. II''], 1 lipca 2008, dominicana.blox.pl
 
* „Tontonts Macoutes”, przerwał główny steward ze złośliwym uśmieszkiem. „Ludzie prezydenta, postrach Haiti. Noszą ciemne okulary, a swym ofiarom składają wizyty po zmroku.”