Tadeusz Komorowski: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
MGmn200 (dyskusja | edycje)
+1
MGmn200 (dyskusja | edycje)
+1
Linia 39:
** Opis: 4 sierpnia 1945 r.
** Źródło: [http://wyborcza.pl/56,75402,10046201,mjr_Stanislaw_Zochowski__czlonek_Sztabu_Naczelnego_Wodza__4,,11.html wyborcza.pl, 1 sierpnia 2011]
 
* Przyjazd do Londynu Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych gen. dywizji Tadeusza Bora-Komorowskiego, sławnego dowódcy Armii Krajowej, odświeża w naszej pamięci jeden z najbardziej bohaterskich epizodów tej wojny – Bitwę Warszawską z roku 1944. Już wtedy, gdy w Warszawie huczały jeszcze strzały walki „aż do kresu wytrzymałości”, wiedzieliśmy, że naród nasz przeżywa chwile, których chwałą żyć będą przyszłe pokolenia. Po świeżych doświadczeniach wojennych zdajemy sobie tym dokładniej sprawę z ogromu ponadludzkiej woli i ponadludzkiej mocy wytrwania, która pozwoliła samotnej stolicy stawić czoła przez dwa miesiące przytłaczającej przewadze technicznej brutalnego wroga. Berlin, przygotowywany od dawna do obrony, z załogą, złożoną z doborowych, fanatycznych oddziałów, wyposażonych w najlepszą broń – bił się dni jedenaście czy dwanaście. Warszawa, pozbawiona zupełnie broni ciężkiej i zaopatrzona niedostatecznie nawet w broń ręczną, Warszawa, której obrona z konieczności musiała być improwizowana w ogniu samego boju - potrafiła walczyć przez dni sześćdziesiąt trzy. Cóż może być wymowniejszego nad to zestawienie?
** Autor: [[Andrzej Pomian]], Londyn, 19 maja 1945.
** Źródło: ''Tadeusz Bór-Komorowski w relacjach i dokumentach'', opracował Andrzej Kunert, Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa 2000, s. 398.
 
* Przyznam się, że z żadnym dowódcą tak przyjemnie nie było pracować, jak z Komorowskim. (…) Przyjmował zawsze mój referat, słuchał, razem omawialiśmy możności decyzji, wydawał decyzję i potem nic nie wtrącał się w to, co ja robiłem. Spokojnie opracowywałem cały rozkaz operacyjny, rozsyłałem, a on był jak najbardziej spokojny, że wszystko będzie załatwione i do niczego się nie wtrącał. To właśnie było bardzo przyjemne. (…) Z wielkim spokojem, opanowany i zawsze grzeczny, nigdy sobie nie pozwolił na żadne jakieś takie nieprzyjemne odezwanie się do kogokolwiek. Absolutnie nie. Był bardzo lubiany.