Szósta klepka: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Wiki13 (dyskusja | edycje)
m Wycofano edycje użytkownika 83.26.67.84 (dyskusja). Autor przywróconej wersji to Alessia.
Alessia (dyskusja | edycje)
m int.
Linia 36:
 
===Żaczek, ojciec Cesi i Julii===
* Kiedy w dziewiętnastym wieku udowodniono istnienie elektronu, nikt nie przewidywał, że dzięki temu polecimy na Księżyc. (...) elektryfikacja wsi, postęp, rewolucja techniczna, rozwój elektroniki, podróże kosmiczne...kosmiczne…
** Źródło: s. 49
** Zobacz też: [[elektron]], [[postęp]], [[prąd]]
 
* Naprawdę nie mam nic przeciwko emancypacji kobiet (...). Twórz, kochana Irenko, pracuj, ale niech się to nie odbywa kosztem mojego żołądka.
** Źródło: s. 69
** Zobacz też: [[kobieta]]
Linia 48:
 
===Inne postacie===
* (...) im później dowiesz się, jacy podli bywają mężczyźni, tym lepiej dla ciebie.
** Postać: ciocia Wiesia
** Źródło: s. 127
** Zobacz też: [[mężczyzna]]
 
* Kobiety (...) muszą wygadać zmartwienie.
** Postać: dziadek
** Źródło: s. 174
Linia 69:
** Źródło: s. 172
 
* – Chciałem zapytać – rzekł Bobcio znad batalionu żołnierzyków – czy jest taki dom: dłubalnia?<br />– Co? – zdębiała ciocia Wiesia.<br />– Dłubalnia. Jak pływalnia do pływania, tak dłubalnia do dłubania.<br />– Dłubania? – ciocia Wiesia aż upuściła łyżeczkę.<br />– W nosie – wyjaśnił Bobcio. – Bo gdzie wolno? W tramwaju nie wolno, w domu nie wolno, na ulicy nie wolno...wolno… Nigdzie nie wolno. Powinna być dłubalnia.
** Źródło: s. 90
 
* – Dlaczego się nie uczysz? – spytał życzliwie, patrząc na Dankę spod okularów łagodnymi oczami krótkowidza. Danka milczała uparcie.<br />– No, powiedz (...). Nie bądź taka nadęta, bo robi ci się podwójny podbródek.<br />Danka natychmiast uniosła głowę.<br />– O, już lepiej (...). To jak z tą nauką? Nie chce ci się po prostu, co? (...)<br />– Nie chce mi się.<br />– To jak? Rzucamy szkołę? (...) I co? Za mąż czy do pracy fizycznej? Bo jeśli za mąż, to raczej za jakiegoś matołka. Normalni mężczyźni są w dzisiejszych czasach rozbestwieni: wybierają wykształcone dziewczyny.
** Źródło: s. 67
 
* – Dziadziu (...). Tu jest wierszyk o czterech misiach. Dlaczego na obrazku są tylko dwa?<br />Dziadek pyknął z fajki.<br />– Zapewne ze względów oszczędnościowych – odparł.<br />– Zauważyłem to nie po raz pierwszy – rzekł Bobcio tonem starca.<br />– Gdzie są te wszystkie zwierzątka? Jest napisane, że są, a przecież ich nie widać.<br />– Dowiesz się, jak trochę podrośniesz. A może nie dowiesz się nigdy, panie tego. Ja na przykład mogę się tylko domyślać, gdzie się to wszystko podziewa. – Dziadek zachichotał głucho.<br />– No, gdzie? – zainteresował się Bobcio.<br />– Powiem ci, jak skończysz piętnaście lat (...).
** Źródło: s. 160
 
Linia 82:
** Źródło: s. 30
 
* – Ja nie jestem głodny! – zawiadomił świat Bobcio, mrugając oczkami i wydymając różowe usteczka. – Zjem tylko trochę marchewki, w marchewce jest witamina M.<br />– A w kotlecie witamina K – powiedziała przebiegle ciocia Wiesia. Bobcio miał chysia na temat witamin, co należało inteligentnie wykorzystać.<br />– Co za mania jakaś – naigrywał się ojciec Cesi. – Czy kto widział kiedy witaminę?<br />– Ja widziałem! – ofuknął go Bobcio, srogo marszcząc jasne brewki. – Była zielona i łaziła po talerzu.<br />– Duża była, mniej więcej? – dopytywał się Żaczek, zachowując całkowitą powagę.<br />– O, taka – pokazał Bobcio. – Tu miała takie kropki. Wyglądała bardzo zdrowo.<br />– Nie może być.<br />– Powiedziała mi, że jak nie zjem sałaty, to nigdy nie zostanę strażakiem pożarnym.<br />– O Boże – powiedział Żaczek. – To byłoby tragiczne.<br />– Tragiczne – powtórzyło dziecko, lubując się nowym słowem. – Tragiczne, psiakrew.<br />– Syneczku!!!...<br />– Tragiczny krwawy kotlecik – powiedział Bobcio dobitnie.
** Źródło: s. 25
 
Linia 97:
** Zobacz też: [[pieniądze]]
 
* – No, gdyby on chciał ze mną chodzić...chodzić… to miałabym wreszcie kogoś na spacery i do kina...kina…<br />– Na spacery to mogę ci kupić psa – ponuro rzekł ojciec.<br />– A do kina możesz chodzić ze mną – poświęcił się dziadek.
** Opis: Cesia zastanawiała się, czy iść na [[randka|randkę]] z Zygmuntem.
** Źródło: s. 60
Linia 104:
** Źródło: s. 37
 
* – Słuchaj, czy Cesia się przypadkiem nie zakochała?<br />– Nie mam pojęcia – odparła Julia spokojnie. – Jeśli o mnie chodzi, zakochałam się w Toleczku.<br />– O, rety – jęknął Żaczek.<br />– Powiedziałam mu, że go kocham i że powinien się ze mną ożenić.<br />– Powiedziałaś mu, że powinien...powinien… – powtórzył Żaczek w osłupieniu<br />– Się ze mną ożenić. Oczywiście, jak się już z tą myślą oswoi.
** Źródło: s. 173
** Zobacz też: [[miłość]], [[małżeństwo]], [[oświadczyny]], [[ślub]]
 
* – Świat jest taki obcy i nieprzychylny...nieprzychylny…<br />– To prawda – przyznała Cesia. – Jak tylko wyjdę za próg domu, to czuję się, jakbym wskoczyła do lodowatej wody...wody…
** Źródło: s. 28
** Zobacz też: [[świat]]
Linia 115:
** Źródło: s. 153, 154
 
* Wejścia Cesi prawie nie zauważono.<br />–...i–…i moje najlepsze, angielskie kalki! – ojciec Cesi kończył właśnie akt oskarżenia. – Co ty sobie właściwie myślałeś, Bobek?<br />– Myślałem sobie właściwie, że fajnie się palą – odpowiedział chłopczyk prawdomównie.<br />– Ale dlaczego właśnie kalki?<br />– Sam je palisz – wytknął Bobcio wujowi.<br />– Ale zużyte! Rozumiesz?<br />– Rozumiem – zgodził się Bobcio wpijając w wuja wierne i uczciwe spojrzenie.<br />– A firanki, firanki, panie tego?! – wtrącił ochryple dziadek. – Od firanek zazwyczaj zaczyna się...się…<br />– Pożar! – krzyknął Bobcio, który był dzieckiem mądrym i domyślnym.<br />Dziadek irytował się, kiedy mu przerywano lub, co gorsza, pozbawiano jego wypowiedzi puenty.<br />– Cicho bądź, smarkaczu! Czegoś to taki wesoły, hę?<br />– Bobeczku – wtrąciła mama Żakowa swoim ciepłym altem. – Czy ty się wcale nie boisz?<br />– A czego?<br />– Kary. Za ten pożar.<br />Bobcio zastanowił się głęboko, starając się wniknąć w samego siebie.<br />– Nie za bardzo – wyznał wreszcie.<br />– On sobie z nas bimba! – warknął dziadek.<br />– Hi, hi! – wyrwało się Bobciowi.<br />Cesia usiadła ze znużeniem przy wielkim stole.<br />– A co się właściwie stało?<br />– Bobcio usiłował w nocy podpalić dom – rąbnął ojciec.<br />– Aha – mruknęła Celestyna bez zdziwienia.
** Źródło: s. 19, 20
 
Linia 150:
** Źródło: s. 57
 
* (...) wszelkie asekurowanie się było w mniemaniu Cesi czynnością odrażającą i żadną miarą nie mieściło się w jej pojęciu uczciwości.
** Źródło: s. 167
** Zobacz też: [[uczciwość]]
 
* (...) wyjęła lusterko i przyjrzała się sobie z uwagą. No, tak. Bez zmian, niestety.
** Źródło: s. 108
 
* (...) zawiść jest uczuciem poniżającym.
** Źródło: s. 12