Sławomir Mrożek: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
m Wycofano edycje użytkownika 89.77.107.189 (dyskusja). Autor przywróconej wersji to Oola11.
m ort.. dr zmiana
Linia 2:
'''[[w:Sławomir Mrożek|Sławomir Mrożek]]''' (1930–2013) – polski pisarz.
==''Dzienniki''==
* Powtórzę to, co zawsze powtarzam, kiedy spotkam się z twierdzeniem, że wszędzie jest to samo i tak samo. A mianowicie: proponuję tym, którzy tak twierdzą, aby usiedli gołą dupą na blasze rozgrzanej do temperatury 30 stopni CelcjuszaCelsjusza, a potem na blasze rozpalonej do temperatury 100 stopni CelcjuszaCelsjusza – następnie zaś ocenili różnicę.
** Źródło: ''Dziennik powrotu''
 
Linia 24:
* Jeśli więc „być” to nie znaczy ani kultura, ani duch, to moje szanse są małe. Jeszcze mniejsze, jeśli znakiem tego bycia jest atrakcyjność dla innych. Nie tylko nie czaruję nikogo, ale nawet mam wrażenie, że ludzie w mojej obecności się nudzą.
 
* Kiedy dwie zgrabne idiotki widzę na ulicy, do dzisiaj nie mogę nie snuć od razu pełnego prawie szacunku i tajemniczości mniemania, że są to osoby tajemnicze i wartościowe, wymieniające między sobą tajemnice radosne, podniecające, i będące tylko odblaskiem, względnie konsekwencją ich otchłannych osobowości [...](…). Tymczasem idiotki są tylko idiotkami i ich rozmowa kretyńska jest kompromitująca, w każdym razie nie mająca nic wspólnego z moimi pełnymi szacunku i zgrozy domniemaniami.
 
* Nikt nie może ścierpieć podejrzenia, że o nic nie chodzi i, że nic nie wyniknie. Czy można szukać sensu nie wierząc w jego istnienie?
Linia 35:
* Świat przeszkadza mi w życiu.
 
* Tłumaczyć podwójność czy potrójność, po prostu wielorakość postaci względnością półsnu, zrozumiałą o piątej nad ranem...ranem…
 
* W prostych sytuacjach chciałoby się uciekać. Przeważnie chce się, żeby każda sytuacja skończyła się jak najprędzej, każda, która zwiera jakiekolwiek napięcie. A ponieważ sytuacji bez napięcia u mnie w ogóle nie ma, więc uciekać chce się zawsze, żeby już zawsze było po wszystkim i żeby już nic się nie działo.
Linia 56:
* Istna kwadratura koła. Żeby wykorzystać moją jedyną szansę – utraciłem ją. Uciekłszy, przestałem być niewolnikiem. Rozrzedziłem się, rozpłynąłem w wolności.
 
* XX: (...) Ja lubię mieć. Jak trzymam, to mam. A jak puszczę, to wypuszczę. Nie tak jest?<br />AA: Bardzo słusznie.<br />XX: Jak zrobię, to zarobię. A jak zarobię, to się dorobię. Tak jest, czy nie?<br />AA: Logiczne.<br />XX: Tylko czasami sobie myślę, na co mi to wszystko.
 
* Praca da chleb, a prawo wolność, bo wolność będzie prawem, a prawo wolnością.
Linia 69:
(wyd. Noir sur Blanc, 2000)
 
* (...) artysta nic nie ma i nic mieć nie może ze swojej sztuki. Nic w kategoriach uciech i światowych satysfakcji jako głównej rekompensaty. Nawet jeżeli jego sztuka przynosi mu sławę i pieniądze...pieniądze… Ma się, ale jak by się nie miało. Zazdrośnicy mogą spać spokojnie.
** Źródło: s. 161
 
Linia 75:
** Źródło: s. 301
 
* Dlaczego wymieniliśmy słowa bogate na ubogie? Jeszcze mówimy radość, ale już powinniśmy mówić: euforia...euforia… Smutek i radość są stanami duszy...duszy… Teraz z duszą kiepsko. Pozostała nam tylko fizjologia, więc mamy już tylko depresję.
** Źródło: s. 222
 
Linia 113:
 
==''Metamorfoza''==
* (...) krokodyle są lepiej wychowane od ludzi. One tylko patrzą, nie zadają pytań.
 
* Nie można dojść do czegoś, od czego się nie zaczyna, ani w jedną, ani w drugą stronę. Zawsze na początku jest coś z tego, co i na końcu, obojętne, od której strony się zaczyna i w której się kończy.
Linia 136:
* Czyściutkie ubranko z kołnierzykiem, haftowany kaftanik bezpieczeństwa.
 
* Skrzypek: (...) Jakże byłem naiwny, kiedy mi się wydawało, że można się uwolnić od ciebie przez sztukę. Że wystarczy przeciągnąć smyczkiem po strunach, żeby utracić niewinność.<br />Matka: Czy zmieniłeś zdanie?<br />Skrzypek: Teraz już wiem, że trzeba nożem po gardle.
 
* Kruche jesteście, więc dotknę was siekierą. Pięknie śpiewacie, więc wam poderżnę gardło. Drogocenne jesteście, więc was zniszczę.
Linia 169:
* Żelazna kurtyna była wówczas o wiele bardziej żelazna niż jest teraz, kiedy metal zastąpiło gówno.
 
==''Wyspa Różróż''==
* MĘŻCZYZNA: Chciałbym w to uwierzyć.<br />KOBIETA: Do tego właśnie cię namawiam. Ale ty nie jesteś w stanie wznieść się ponad twoją głupią, męską próżność. Musisz mieć absolutną pewność, że przyszłam tylko dla ciebie, tylko dla ciebie i dla niczego więcej. Musisz być przekonany, że jesteś wyłącznym ośrodkiem mojego życia. Centrum, słoneczkiem, dookoła którego ja się kręcę, ja, twoja niewolnica. Poza swoją osobą nie dopuszczasz żadnego innego motywu mojego postępowania, choćby wcale nie przeczył temu, że cię kocham.
 
Linia 180:
* I pamiętaj, żebyś już nie robił głupstw. Śmierć to nie jest zabawa dla chłopców w twoim wieku.
 
* MĘŻCZYZNA: (...) Od pięciu lat nie widziałem kobiety.<br />KOBIETA: Bardzo interesujące. (...)<br />MĘŻCZYZNA: (...) Przyzwyczaiłem się.<br />KOBIETA: To znaczy odzwyczaiłeś się.<br />MĘŻCZYZNA: Przyzwyczaiłem się do odzwyczajenia.<br />KOBIETA: Czy to możliwe?<br />MĘŻCZYZNA: Na początku jest ciężko, kiedy was nie ma. Ale potem już nie. Najważniejsze, żeby was nie widzieć. Wtedy się o was zapomina. Co z oczu, to z myśli. To wszystko bierze się raczej z oczu niż...niż…<br />KOBIETA: Nie kończ.<br />MĘŻCZYZNA: Nie widzieć was. To najważniejsze.
 
* CHŁOPIEC: To jestem ja?<br />KOBIETA: Oczywiście. Ty, wyłącznie ty.<br />CHŁOPIEC: Co to znaczy „ja”?<br />KOBIETA: To znaczy, że ani nie ja, ani nikt inny.<br />CHŁOPIEC: I jakby mnie nie było, toby nie było mnie?<br />KOBIETA: Ani trochę.<br />CHŁOPIEC: To znaczy, że ja muszę być, żebym był?<br />KOBIETA: Tak, nikt inny nie może być tobą zamiast ciebie.<br />CHŁOPIEC: Tylko ja sam?<br />KOBIETA: Tylko ty sam.<br />Chłopiec wzdycha ciężko.<br />KOBIETA: Czy cię to martwi?<br />CHŁOPIEC: Nie, ale co ja teraz zrobię.
Linia 235:
** Źródło: [http://www.culture.pl/baza-sztuki-pelna-tresc/-/eo_event_asset_publisher/eAN5/content/slawomir-mrozek culture.pl]
 
* Wszyscy 'bohaterowie'„bohaterowie” procesu korzystali z praw obywatelskich, byli osobami i instytucjami w Polsce, wewnątrz narodu. I wszystkie swoje wysiłki skierowali przeciw Polsce, przeciw narodowi.<br />Z tej zasadniczej, najgłębszej przestępczości, odgałęziają się wszystkie przestępstwa.<br />Z tego wynikła postawa oskarżonych w czasie procesu, stąd zbutwiałe 'idee'„idee” i śmierdzące motywy, stąd rozpaczliwa bezradność, ilekroć usiłowali oni uzasadnić swoje działanie.<br />Występowali zawsze – i musieli to stwierdzać – w imieniu amerykańskiego wywiadu, w imieniu interesów politycznych Watykanu, w imieniu interesów rządu Adenauera. Występowali – jeżeli mówić o motywach osobistych – w imieniu osobistego zarobku na zdradzie, a jeśli można mówić o jakiejś sprawie ogólnej, to ich sprawa, sprawa, za którą odpowiadali przed sądem, była sprawą rewizjonistów hitlerowskich, sprawą kardynałów robiących interesy na obrotach bankowych, sprawą militarystów amerykańskich, sprawą imperialistów, sprawą byłych obszarników polskich...polskich… Te sprawy określiły postawę swoich popleczników.<br />Czy można wobec tego się dziwić, że ich postawa, postawa oskarżonych i niektórych świadków w procesie krakowskim – nie budziła innego uczucia poza uczuciem głębokiej pogardy? Przecież nie można stać z podniesionym czołem, kiedy działa się w imieniu i interesie ludobójców.
** Opis: na temat procesu biskupa Czesława Kaczmarka, w którym oskarżano go o szpiegostwo na rzecz wywiadu amerykańskiego.
** Źródło: „Dziennik Polski”