Zygmunt Freud: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Cszysiek (dyskusja | edycje)
m formatowanie automatyczne
Linia 3:
==''Przyszłość pewnego złudzenia'' (1927)==
(niem. ''Die Zukunft einer Illusion'', tłum. Jerzy Prokopiuk)
* Cóż, nie mamy innego środka, by opanować naszą popędliwość, jak tylko inteligencja.
 
* Cóż, nie mamy innego środka, by opanować naszą popędliwość, jak tylko inteligencja.
 
* (...) człowiek pobożny w znacznym stopniu jest chroniony przed niebezpieczeństwem zapadnięcia na pewne schodzenia neurotyczne; przyjęcie na siebie powszechnej nerwicy odsuwa od człowieka zadanie wykształcenia nerwicy osobistej.
 
* Filozofowie naciągają znaczenie słów, aż te tracą bez mała cały swój pierwotny sens, stworzoną przez siebie mętna abstrakcję określają mianem „Boga” i oto przed całym światem paradują jako deiści, wierzący, chełpiąc się, że pojęli wyższe, bardziej czyste pojęcie Boga, mimo że ich Bóg jest tylko wyzutym z istoty cieniem, a nie potężną osobistością z doktryn religijnych.
 
* (...) im mniej zaś człowiek wie o przeszłości i teraźniejszości, tym bardziej niepewny staje się jego sąd o przyszłości.
Linia 14 ⟶ 13:
* Jakże niewdzięczne, w ogóle jak krótkowzroczne jest dążenie do zniesienia kultury!
 
* Jeśli chodzi o sprawy religii, ludzie są winni wszelkich możliwych nieuczciwości i występków intelektualnych.
** Zobacz też: [[religia]]
 
* Jeśli zadamy pytanie, na czym opiera się ich roszczenie [pewników religijnych], by dawać im wiarę, otrzymamy trzy odpowiedzi, które korespondują ze sobą osobliwie niedobrze. A więc, zasługują one na wiarę, ponieważ po pierwsze wierzyli w nie już nasi praojcowie; po drugie, ponieważ jesteśmy w posiadaniu dowodów na to, że zostały nam one przekazane w praczasach, i – po trzecie – ponieważ w ogóle nie wolno pytać o ich wiarygodność.
 
* (...) oddziaływanie pociech religijnych można porównać z wpływem, jaki wywiera na człowieka narkotyk
 
* Ponieważ rozróżnianie między tym, czego wymaga sam Bóg, a co pochodzi z postanowienia jakiegoś wszechmocnego parlamentu czy magistratu, to zadanie dość kłopotliwe, niewątpliwie byłoby korzystne całkowite wyeliminowanie Boga z tej gry i uczciwe przyznanie się, że wszystkie instytucje i przepisy kulturowe są pochodzenia czysto ludzkiego. W ten sposób wraz z roszczeniami do świętości upadłaby też wiara w niezmienność tych zaskorupiałych praw i zakazów. Ludzie mieliby szansę zrozumieć, że zostały one stworzone nie tyle po to, by ich opanować, ile by służyć ich interesom; tak oto ludzie mogliby się zdobyć na bardziej przyjazny stosunek do nich zamiast dążyć do ich usunięcia, usiłowaliby je ulepszyć. Byłby to ważny postęp na drodze do pogodzenia się z presją kultury.
 
* Sprzeciwiam się dalszym podnoszonym przez Pana argumentom, że człowiekowi w ogóle nie może zabraknąć pociechy płynącej ze złudzenia religijnego, że bez niej nie zniósłby on trudów życia, okrutnej rzeczywistości. Owszem, nie zniesie tego człowiek, któremu Pan już od dzieciństwa sączył tę słodką czy słodko-gorzką truciznę. Cóż jednak z innym – tym, który wzrastał w trzeźwości?
 
* Tak wiec, przekonanie nazywamy złudzeniem, gdy czynnikiem, który w decydujący sposób wpływa na jego treść, jest myślenie życzeniowe. Czyniąc tak, nie zajmujemy się jego związkiem z rzeczywistością, tak jak same złudzenia nie poddają się weryfikacji.
 
* Ten, kto nie cierpi na nerwicę, być może nie potrzebuje środków oszałamiających, by uśmierzyć jej skutki. Owszem, człowiek taki znajdzie się w trudnej sytuacji, będzie musiał wyznać całą swą bezradność, przyznać się, że w krzątaninie tego świata pełni całkiem podrzędną rolę, że oto już nie jest centrum stworzenia, nie stanowi przedmiotu czułej troski dobrotliwej Opatrzności. Taki człowiek znajdzie się w sytuacji dziecka, które opuściło ciepły i przytulny dom ojcowski. Czyż jednak do natury infantylizmu nie należy to, że powinien zostać przezwyciężony? Człowiek nie może być dzieckiem wiecznie, musi się ważyć na wejście we „wrogie życie”. Można to określić mianem „wychowania do rzeczywistości”, co do mnie zaś, to muszę jeszcze wyjaśnić Panu, że jedynym zamiarem mej rozprawy jest zwrócić uwagę na konieczność podjęcia tego kroku.
 
* Twierdzenie, że w epoce nieograniczonego panowania doktryn religijnych wszyscy ludzie byli szczęśliwsi niż dzisiaj, wydaje się wątpliwe – z pewnością nie prowadzili się bardziej moralnie. Zawsze natomiast umieli sprowadzać przepisy religijne do form czysto zewnętrznych, a w ten sposób niweczyli zamiary, jakie owym przepisom przyświecały.
 
* We wszystkich epokach niemoralność znajdowała w religii nie mniejsze wsparcie niż moralność.
 
* (...) wróćmy do doktryn religijnych, możemy powtórzyć: wszystkie one są nie dającymi się dowieść złudzeniami, i nie wolno zmuszać nikogo, by w nie uwierzył. Niektóre z nich są tak nieprawdopodobne, pozostają w tak jaskrawej sprzeczności ze wszystkim, czego z wielkim mozołem dowiedzieliśmy się o rzeczywistości świata, że – przy odpowiednim uwzględnieniu różnic psychologicznych – można je porównać do urojeń.
 
* (...) wyobrażenia religijne zrodziły się z tej samej potrzeby, co inne zdobycze kultury – z konieczności obrony przed przygniatającą przewagą natury. Do tego doszedł jeszcze jeden motyw: pęd do skorygowania odczuwanych jako przykre niedociągnięć kultury.
 
* Wysuwając zarzuty wobec nauki, zapomina się jednak o tym, jak jest ona młoda, jak trudne były jej początki i jak znikomo mało czasu upłynęło od chwili, gdy intelekt ludzki stał się dostatecznie silny, by rozwiązywać stawiane przed nim zadania.
 
* Z zaskoczeniem i troską zauważamy, że większość ludzi daje posłuch odpowiednim zakazom kultury, jedynie pod presją przymusu zewnętrznego, zatem jedynie wtedy, gdy może on być skuteczny, jeśli trzeba się go obawiać. Dotyczy to również tak zwanych moralnych wymagań kultury, jednakowych dla wszystkich. W związku z tym możemy wytłumaczyć większą część tego, czego doświadczamy jako niemożność polegania na człowieku w aspekcie moralnym. Nieskończenie wielu cywilizowanych ludzi, którzy wzbranialiby się przed zabójstwem czy kazirodztwem, nie odmawia sobie zaspokojenia żądzy posiadania, agresji i żądzy seksualnej, nie wzdraga się szkodzić innym kłamstwem, oszustwem, zniesławieniem, o ile może to ujść bezkarnie, i stan ten utrzymuje się zaiste od wielu wieków istnienia kultury.
 
==''Kultura jako źródło cierpień'' (1930)==
(niem. ''Das Unbehagen in der Kultur'', tłum. Jerzy Prokopiuk)
* Ciężko jest znieść jarzmo życia – przynosi nam ono zbyt wiele bólów, rozczarowań, zadań, których nie sposób rozwiązać. Nie możemy tego znieść, nie sięgając po środki odurzające (...) Istnieją chyba trzy rodzaje takich środków; silne środki odwracające uwagę, dzięki którym możemy bagatelizować naszą niedolę, zaspokojenia zastępcze, które ją zmniejszają, i środki oszałamiające, dzięki którym jesteśmy na nie niewrażliwi.
 
* Ciężko jest znieść jarzmo życia – przynosi nam ono zbyt wiele bólów, rozczarowań, zadań, których nie sposób rozwiązać. Nie możemy tego znieść, nie sięgając po środki odurzające (...) Istnieją chyba trzy rodzaje takich środków; silne środki odwracające uwagę, dzięki którym możemy bagatelizować naszą niedolę, zaspokojenia zastępcze, które ją zmniejszają, i środki oszałamiające, dzięki którym jesteśmy na nie niewrażliwi.
* Co do mnie, uważam, że dopóki cnota nie opłaca się już na tej ziemi, dopóty etyka daremnie będzie ją sławić.
 
* (...) daleko nam do umiejętności obrazowego przedstawiania osobliwości życia psychicznego.
 
* Fakt, że marzenie o germańskiej władzy nad światem wzięło sobie na sojusznika antysemityzm, to nie jest bynajmniej niezrozumiały przypadek, łatwo też pojąć, że próba zbudowana nowej kultury komunistycznej w Rosji znajduje psychologiczne wsparcie w prześladowaniu mieszczaństwa. Można jedynie zadać sobie pełne troski pytanie, za co wezmą się Sowieci, gdy już wytępią ze szczętem burżuazję.
 
* (...) idea celu życia wiąże się z systemem religijnym i wraz z nim upada.
 
* Jeśli więc zniesie się osobiste prawo do posiadania dóbr rzeczowych, to przecież zostanie jeszcze przywilej wynikający ze związków seksualnych, który musi pozostać źródłem najsilniejszej zawiści i najzacieklejszej wrogości wśród ludzi we wszystkim innym równych sobie.
 
* „Nad-ja” to instancja, do istnienia której doszliśmy na drodze dedukcji, sumienie to funkcja przypisywana jej oprócz innych, nadzorujących i osądzających czynności i zamiarów „ja” polegających na działalności cenzorskiej.
 
* Nie mam nic wspólnego z krytyką systemu komunistycznego przypuszczaną z ekonomicznego punktu widzenia, nie mogę tu badać, czy zniesienie własności jest celowe i korzystne, ale psychologiczną przesłankę, jaka legła u podstaw tego systemu, mogę uznać za nie dające się utrzymać złudzenie.
 
* (...) nerwicy natręctw, poczucie winy natarczywie narzuca się świadomości, opanowuje obraz choroby i życie chorego, prawie nie dopuszcza nic innego do głosu.
Linia 63 ⟶ 62:
* (...) postępy techniczne, nie mają żadnej wartości dla naszej ekonomii szczęścia.
 
* Póki co, zajmuję więc stanowisko, zgodnie z którym skłonność do agresji to pierwotna, samodzielna dyspozycja popędowa człowieka i powtarzam, że dla kultury stanowi ona najsilniejszą przeszkodę.
 
* Skoro kultura nakłada konieczność ponoszenia tak wielkich ofiar nie tylko na seksualność, lecz i na ludzką skłonność do agresji, to lepiej rozumiemy, że ludziom trudniej znaleźć w niej szczęście. W tym względzie zaiste lepiej wiodło się człowiekowi pierwotnemu, nie znał on bowiem żadnych ograniczeń popędów, za to miał bardzo małą pewność, że długo nacieszy się swym szczęściem.
 
* Szczególnej zaś uwagi wymaga sytuacja, gdy większa liczba ludzi wspólnie podejmuje próbę zapewnienia sobie szczęścia i ochrony przed cierpieniem tak przetwarzając rzeczywistość, że nosi to wszelkie cechy obłędu. Mianem takiego masowego obłędu musimy określić także religie ludzkości, choć rzecz jasna nigdy nie rozpozna tego obłędu ten, kto sam go podziela.
 
* Wbrew wszelkim świadectwom zmysłów człowiek zakochany twierdzi, że „ja” i „ty” stanowią jedno i gotów jest zachowywać się w taki sposób, jakby naprawdę tak było.
 
* Wiadomo przecież, że dzięki temu „łamaczowi zmartwień” w każdej chwili można uciec od presji rzeczywistości i znaleźć azyl we własnym świecie, w którym człowiek dysponuje lepszymi warunkami doznaniowymi. Wiadomo, że właśnie ta właściwość środków odurzających stanowi także o ich szkodliwości i niebezpiecznym charakterze. W pewnych okolicznościach są one winne temu, że wielkie potencjały energii, które dałoby się wykorzystać do poprawienia losu ludzkiego, bezużytecznie się marnują.
 
* Wolność indywidualna nie jest dobrem kultury. Największa wolność panowała przed powstaniem wszelkiej kultury, w owym jednak czasie nie miała ona najczęściej żadnej wartości.
 
* Współżycie ludzkie dopiero wtedy jest możliwe, gdy wyłoni się większość silniejsza od każdej jednostki z osobna i razem występująca przeciwko każdemu indywiduum. Siła tej społeczności, uznana za „prawo”, przeciwstawia się teraz sile indywiduum napiętnowanej jako „brutalna przemoc”. Zastąpienie siły indywiduum przez siłę społeczności to decydujący krok na drodze do kultury.
 
* (...) za postęp kultury płacimy utratą szczęścia w wyniku podwyższenia poczucia winy.
Linia 181 ⟶ 180:
[[Kategoria:Laureaci nagrody Goethego]]
[[Kategoria:Myśliciele ateistyczni]]
[[Kategoria:Neurolodzy]]
[[Kategoria:Psychiatrzy]]
[[Kategoria:Psychoanalitycy]]
[[Kategoria:Neurolodzy]]
 
[[az:Ziqmund Freyd]]