Anne Rice: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Alessia (dyskusja | edycje)
formatowanie automatyczne, łamanie wierszy, poprawa linków, szablon, sortowanie
Linia 1:
{{dopracować|Brak danych o tłumaczach}}
[[Plik:Anne Rice.jpg|mały|<center>Anne Rice</center>]]
'''[[w:Anne Rice|Anne Rice]]''' (pierw. '''Howard Allen O'Brian'''; ur. 1941) – [[USA|amerykańska]] autorka literatury grozy.
Linia 96 ⟶ 97:
* Bóg może istnieć albo i nie, ale cierpienie istnieje z całą pewnością. Jest absolutnie rzeczywiste i niezaprzeczalne. I z tej realności wynika właśnie moje zaangażowanie, jądro mojej wiary.
** Zobacz też: [[realność]], [[wiara]]
 
* Emanowała ze mnie potężna chciwość wampira, dawne zło, przyczajone teraz, lecz nadal straszliwe.
 
* I nigdy, nigdy nie próbuj poznać ich sekretów ani wierzyć nawet przez moment, że okazywane emocje są prawdziwe, bowiem te istoty symulują z wyjątkową łatwością, z nieznanych przyczyn doprowadzają śmiertelników do szaleństwa.
 
* Jesteśmy śmiercią, ma cherie. Śmierć to ostateczna odpowiedź.(...) Nie zadawaj już żadnych pytań.
Linia 101 ⟶ 106:
 
* Jeśli prawda mnie nie zbawi, nic tego nie dokona.
 
-* – Louisie, ten człowiek może dać mi ludzkie ciało. Czy słyszałeś, co mówiłem?<br />– Ludzkie ciało?! Lestacie, nie staniesz się zwykłym śmiertelnikiem, wskakując w ludzkie ciało! Nie byłeś nim nawet za życia! Urodziłeś się potworem i doskonale o tym wiesz. Jak możesz się tak łudzić?
 
* Może po prostu łatwiej mi całą winę zrzucić na ciebie. Widzisz, tak naprawdę nigdy nie potrafiłam odróżnić dobra od zła.
Linia 113 ⟶ 120:
** Zobacz też: [[ciało]], [[człowiek]]
 
* Nigdy nie udało mi się uwolnić od własnego sumienia. Lecz przez całe życie - nawet kiedy byłem jeszcze śmiertelnym młodzieńcem - czułem nieodparte pragnienie, by wbrew sumieniu dążyć do osiągnięcia doznań o wielkiej intensywności.
* Religia jest prymitywna w swoich logicznych konkluzjach. Wyobraź sobie doskonałego Boga pozwalającego na egzystencję diabła. Nie, to po prostu nie miałoby sensu.
** Zobacz też: [[sumienie]]
 
* Religia jest prymitywna w swoich logicznych konkluzjach. Wyobraź sobie doskonałego Boga pozwalającego na egzystencję diabła. Nie, to po prostu nie miałoby sensu.
** Zobacz też: [[diabeł]], [[religia]]
 
Linia 123 ⟶ 132:
 
* Żyłeś w iluzjach, które umożliwiały ci odwiedzanie mnie, rozmawianie ze mną, nawet ukrywanie mnie i pomaganie mi. Nie zrobiłbyś tego, gdybyś naprawdę wiedział, jaki byłem.
 
* I nigdy, nigdy nie próbuj poznać ich sekretów ani wierzyć nawet przez moment, że okazywane emocje są prawdziwe, bowiem te istoty symulują z wyjątkową łatwością, z nieznanych przyczyn doprowadzają śmiertelników do szaleństwa.
 
* - Louisie, ten człowiek może dać mi ludzkie ciało. Czy słyszałeś, co mówiłem?
- Ludzkie ciało?! Lestacie, nie staniesz się zwykłym śmiertelnikiem, wskakując w ludzkie ciało! Nie byłeś nim nawet za życia! Urodziłeś się potworem i doskonale o tym wiesz. Jak możesz się tak łudzić?
 
* Nigdy nie udało mi się uwolnić od własnego sumienia. Lecz przez całe życie - nawet kiedy byłem jeszcze śmiertelnym młodzieńcem - czułem nieodparte pragnienie, by wbrew sumieniu dążyć do osiągnięcia doznań o wielkiej intensywności.
** Zobacz też: [[sumienie]]
 
* Emanowała ze mnie potężna chciwość wampira, dawne zło, przyczajone teraz, lecz nadal straszliwe.
** Zobacz też: [[wampir]]
 
* Żar namiętności równie potężny co ból osamotnienia.
Linia 195 ⟶ 193:
 
* Ścieżka przeszłości jest ścieżką bólu i cierpienia!
** Zobacz też: [[ból]], [[przeszłość]]
 
* To, co ujrzał, było wielką, skomplikowaną pajęczyną, siecią rozciągającą się we wszystkich kierunkach i wypełnioną mnóstwem migoczących, świetlistych punkcików. Pośrodku tej pajęczyny falował pojedynczy, silny płomień. Wiedział, że ten płomień to Królowa, pozostałe świetliste punkciki oznaczały zaś wszystkich krwiopijców. Gdzieś tam było także jego małe światełko. Opowieść o Świętym Ogniu była prawdziwa. Widział to na własne oczy. A teraz nadszedł czas dla nich wszystkich, aby poddać się mrokowi i ciszy. Nadchodził koniec.<br />Rozległa i niesamowita pajęczyna pojaśniała i zalśniła słabym blaskiem, płomień stanowiący jej środek eksplodował, a potem na dłuższą chwile wszystko ściemniało, on zaś poczuł w kończynach cudownie miłą wibrację, jaka często nawiedzała go, gdy pogrążał się w zwykłym śnie, i pomyślał: Ach, a więc to jest śmierć. Umieramy. I to bezboleśnie.<br />Lecz dla jego starych bogów to, co się działo było niczym Ragnarok, kiedy strażnik Asgardu, Heimdall, Ten, Który Niesie Światu Światłość, dmie w swój róg, wzywając bogów Aesirów, by stanęli do ostatniej bitwy. – My też odejdziemy, walcząc – wyszeptał Thorne w swojej jaskini.