Ostatnia brygada: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
+podsumowanie
+2
Linia 3:
** Postać: poseł Żegota
** Opis: do Dowmunta.
 
* Była to złota, dojrzałością pachnąca jesień. Najpiękniejsza z pór roku, zadumana pogodną zadumą zrozumienia i ciszy, wspaniała w mądrym uśmiechu do opadających z niej złotych i purpurowych liści, w uśmiechu do przemijającego porywu wiosennej młodości i rozkwitu lata. Najmądrzejsza z pór roku, zapatrzona w głębię tajemnic natury, spokojna, że znowu przyjdzie kwiecisty szych wiosny i znowu bujna radość lata, by przygotować jej odwieczny powrót, powrót ciężarnej nowym płodem jesieni, że znowu odda go światu, a sama, wolna już od trosk, zanurzy się w pogodzie rozmyślań.<br>Z bladobłękitnego stropu znikły już dawno klucze żurawi. Odleciały stada ptactwa koczowniczego, a w wysokich koronach drzew wróble odbywały swe hałaśliwe wiece, jakby naradzając się, czy zostać, czy też pofrunąć w ślad za tamtymi.
 
* Czy u nas jest taki stan ekonomiczeskij jak w Ameryce? Czy u nas pieniądz jest taki tani jak w Ameryce?... Nie, u nas wszystko jest zupełnie inaczej niż w Ameryce.(...) Nas, w Polsce, proszę pana, nie stać na amerykański system, my jeszcze przy łojówce musimy pracować, a nie przy elektryczności. I Żydzi to wiedzą. A co kładzie najlepsze interesy Polaków? ― Kładzie to, że oni nie wiedzą. Oni pół kapitału pakują w założenie interesu, drugie pół zjadają koszty administracji, a na obrót to pożyczać trzeba na lichwiarski procent. I za przeproszeniem, niech się pan rozejrzy, a zobaczy pan, że u nas wszyscy żyją nad stan. Może pan powie, dlaczego ja jadę pierwszą klasą, kiedy taniej byłoby trzecią? To ja panu powiem, że to tylko kalkulacja. Jak ja pojadę trzecią, to tam tłok i zaduch i ja potem przez dwa dni cierpię na astmę i nie mogę nic robić. Gdybym był zdrów, na pewno nie byłoby mnie stać na pierwszą. Bo „stać” to nie to, ile kto może na coś wydać. Może pan zna to żydowskie powiedzenie, że jak Żyd je kurę, to albo kura była chora, albo Żyd jest chory. Bo kura kosztuje sześć―siedem złotych, a śledź tylko pięćdziesiąt groszy. I to jest nasza psichołogia. (...) My, Żydzi, mamy taką psichołogię, że nieprawdę zawsze znajdziemy, a nowej prawdy dać nie umiemy, bo nasz mózg jest kryticzny i negatiwny. Żaden prawdziwy Żyd nic nowego nie wymyśli, ale za to Żyd najlepiej każdą nową myśl rozwinie i wykorzysta.(...) Handel to jest taka rzecz, gdzie trzeba mieć psichołogię krityczną i trzeba mieć wielką wytrzymałość, a nie trzeba nic nowego stwarzać. To znaczy, że handel jest akuratnie dla Żydów. Inne nacje, na przykład Słowianie, mogą dobre interesy robić na przemyśle, na rolnictwie, ale w handlu zawsze stracą, bo taka ich psichołogia.
Linia 60 ⟶ 62:
** Postać: Walas
** Opis: do Dowmunta.
 
* ''Wspomnij mnie. Jeszcze tylko wspomnij mnie. Ponad wszystek ból i żal I tłum obcych lic...''<br>Przez otwarte okno jadalnego pokoju wlewał się z podwórza piskliwy sopran jakiejś Kaśki czy Fruzi.<br>Marta zatrzymała rękę z filiżanką przy samych ustach i pomyślała:<br>― Mój Boże, jakież to kobiece. Właściwie nie ma różnicy między tą służącą a mną... Wspomnij mnie... tylko wspomnij. Czy my, kobiety, same przyczyniłyśmy się do tej biernej roli w stosunku do mężczyzny, czy on nam tę rolę narzucił? Czy mógł nam mężczyzna tak dalece tę bierność wpoić, że bez niej czujemy się nieszczęśliwe?... A z nią?...
 
* Wszystko zrozumieć to wszystko przebaczyć.