Grażyna Szapołowska: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Alessia (dyskusja | edycje)
+1, formatowanie automatyczne
nowy cytat
Linia 27:
* Profesorowie na studiach uczyli, że artystą nie jest się dla forsy. Uwielbiam ją wydawać, ale na planie nie liczy się zupełnie. Bawi mnie, kiedy aktorzy snują opowieści, że zagrali w reklamie, bo dzięki niej mogli kupić to czy tamto. Skoro tłumaczą się, to znaczy, że traktują swój udział w promocji wybranego produktu jako danie tylnej części ciała. Czy wysokość gaży zmienia coś w tej kwestii? Przecież w reklamie także można wystąpić z wdziękiem lub bez niego. To znowu kwestia osobowości.
** Źródło: [http://www.teatry.art.pl/!rozmowy/natacy.htm teatry.art.pl, 10 kwietnia 2004]
 
* Przede wszystkim, mówiąc serio, najważniejsze jest zdrowie. W tym [aktorskim] fachu trzeba mieć końskie zdrowie i umieć o nie dbać. Mało kto zdaje sobie sprawę, jak potwornie wyczerpująca jest ta praca. Dwanaście, czternaście godzin dziennie i tak przez trzydzieści, czterdzieści dni w warunkach przypominających hutę, platformę wiertniczą albo łódź podwodną, z producentami, którym najłatwiej robi się oszczędności na wygodzie ekipy. Czterdzieści stopni w cieniu, ja w futrze i w peruce, garderoba bez klimatyzacji, kilo podkładu, pudru i szminki na twarzy. ''Lunch time'' zbyt krótki, żeby się rozebrać i rozcharakteryzować. Żyć się odechciewa, a co dopiero pracować. Albo temperatura w wytwórni w okolicach zera, a ja mam grać roznegliżowana. Ile tak można? A przecież czasem kręci się pięć, sześć filmów rocznie i w każdym trzeba stworzyć odmienną, oryginalną postać. Trzeba się umieć zregenerować po czymś takim. Niech pan popyta moje koleżanki, ile czasu dochodzą do siebie po miesiącu zdjęć. Można mieć talent, ''sex-appeal'', osobowość, i co tam jeszcze trzeba i odpaść z powodu słabej kondycji, przeziębień, złej diety.
** Źródło: rozmowa ze Staszkiem Radeckim, „Playboy”, nr 12/1994.
 
* Teatr Narodowy ma zasadę, że pełna gotowość zespołu jest wyznaczona na 30 minut przed rozpoczęciem przedstawienia. Tej gotowości nie było, bo poprzedniego dnia, z braku wyboru, wystąpiłam o urlop na żądanie. Inni koledzy nie przebrali się w kostiumy, ale dyrektor Englert przygotował się tak, jakby za chwilę miał występować i w teatralnym stroju odegrał scenę odwoływania spektaklu przed publicznością. Jak to nazwać? Wykonano na mnie publiczny wyrok na oczach widzów. On chciał linczu, co potwierdził zwalniając mnie dyscyplinarnie cztery dni później.