Bolesław Prus: Różnice pomiędzy wersjami
Usunięta treść Dodana treść
m →Inne: +1 |
m przebudowa, kosmetyka |
||
Linia 1:
[[Plik:Boleslaw Prus.jpg|mały|<center>Bolesław Prus]]
'''[[w:Bolesław Prus|Bolesław Prus]]''' (właśc. '''Aleksander Głowacki''' herbu '''Prus'''; 1847–1912) – polski powieściopisarz i publicysta.
* Albowiem żywe, polskie serce targnąć się musiało bólem i oburzeniem, gdy po ulicach Warszawy znieważano nasz symbol narodowy (...) odżydzić polski postęp, polski socjalizm, polską myśl narodową!... Jest nam coraz ciaśniej; dotychczas my ustępowaliśmy miejsca Żydom, musi więc nadejść czas, że Żydzi nam miejsca ustąpią.▼
* Gdyby nas nawet setkami tysięcy topiono, wbijano na pale, obdzierano ze skóry, pieczono na wolnym ogniu – w całej ''sympatycznej'' Europie nikt palcem nie ruszy, nikt nie otrząśnie popiołu z cygara.▼
* Raz tylko stałem się przyczyną ''upadku kobiety'', dzięki złym mostkom w Warszawie.▼
* W ''Dziadach'' kobiety posiadają jakieś nadziemskie rysy, w ''Weselu'' każda ma ochotę i kwalifikuje się... do stodoły.▼
** Zobacz też: ''[[Dziady]]''
{{Wikisource|strona=Aleksander Głowacki|dopełniacz=Bolesława Prusa}}▼
==''Lalka''==
{{osobne|Lalka}}
* Dziwna bowiem jest natura ludzka: im mniej sami mamy skłonności do męczeństwa, tym natarczywiej żądamy go od innych.
** Źródło: tom II, rozdział 1 ''„Pamiętnik starego subiekta”''
Linia 12 ⟶ 22:
* Życie którego początku nie pamiętamy a końca nie znamy.
** Źródło: tom I, rozdział 3 ''„Pamiętnik starego subiekta”''
==Inne==
▲* Albowiem żywe, polskie serce targnąć się musiało bólem i oburzeniem, gdy po ulicach Warszawy znieważano nasz symbol narodowy (...) odżydzić polski postęp, polski socjalizm, polską myśl narodową!... Jest nam coraz ciaśniej; dotychczas my ustępowaliśmy miejsca Żydom, musi więc nadejść czas, że Żydzi nam miejsca ustąpią.
* Bo, panowie, myślmy najpierw o tym, ażeby podźwignąć nasz nieszczęśliwy kraj.
Linia 25 ⟶ 30:
* Doświadczony żeglarz nie walczy z prądem ani z wiatrem, ale pozwala im się unosić w obranym przez siebie kierunku.
▲* Gdyby nas nawet setkami tysięcy topiono, wbijano na pale, obdzierano ze skóry, pieczono na wolnym ogniu – w całej ''sympatycznej'' Europie nikt palcem nie ruszy, nikt nie otrząśnie popiołu z cygara.
▲** ''Kroniki tygodniowe''
* Głupstwo jest wielkie jak morze, wszystko w sobie pomieści.
Linia 62 ⟶ 64:
* Prawdziwy patriotyzm nie tylko polega na tym, ażeby kochać jakąś idealną ojczyznę, ale – ażeby kochać, badać i pracować dla realnych składników tej ojczyzny, którymi są ziemia, społeczeństwo, ludzie i wszelkie ich bogactwa.
▲* Raz tylko stałem się przyczyną ''upadku kobiety'', dzięki złym mostkom w Warszawie.
* Rozkosze są niby fale i szczyty gór cierpienia – niby głębie i wąwozy i dopiero wszystkie one razem sprawiają, że życie jest piękne, gdyż rzeźbi się jak poszarpany łańcuch gór wschodnich, na które patrzymy z podziwem.
Linia 81 ⟶ 80:
* W chwili nieszczęścia, kiedy go wszystko zdradziło, jeszcze pozostała mu wierną – ziemia, prosty człowiek i Bóg.
▲* W ''Dziadach'' kobiety posiadają jakieś nadziemskie rysy, w ''Weselu'' każda ma ochotę i kwalifikuje się... do stodoły.
* W jego wyobraźni ludzkość przedstawiała się jako zbiór szarych kamieni, między którymi raz na tysiąc, jeżeli nie rzadziej, trafiał się klejnot. Zaś ponad tymi chłodnymi i bezświetlnymi bytami ukazywały się istoty nadzwyczajne, podobne do zapalonych lamp, które szarym kamieniom nadają fizjognomię, a klejnotom – blask, barwę i przezroczystość.
Linia 100 ⟶ 96:
* Niechaj pracownik nie żali się cichy,<br />Gdy ziarno myśli wciąż rzucając świeże,<br />W oklaskach tłumu i błyskotkach pychy<br />za trud swój głośnej zapłaty nie bierze.
** Autor: [[Adam Asnyk]], ''Bolesławowi Prusowi''
▲{{Wikisource|strona=Aleksander Głowacki|dopełniacz=Bolesława Prusa}}
|