Lód (powieść): Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Nie podano opisu zmian
Alessia (dyskusja | edycje)
m formatowanie automatyczne, sortowanie
Linia 1:
'''[[w:Lód (powieść)|Lód]]''' – powieść [[Jacek Dukaj|Jacka Dukaja]]
{{wulgaryzmy}}
 
* "(...) z pustemi kieszeniami w urzędzie człowiek czuje się nagim."
 
* Jeżeli żołnierz daje strzał z karabinu, to w tej chwili zaczyna istnieć rana, jaką kula w nieprzyjacielu wywierci za jakiś czas; jeśli kto zażywa dawkę nieuleczalnej trucizny, to w tej chwili zaczyna istnieć ostateczny proces śmiertelny, choćby jego chwila nadeszła dopiero za parę dni. Słusznie mówili starożytni: umarliśmy już z chwilą narodzin. Władzy nad dalszą drogą kuli i trucizny (i po części przeżywania się) nie mamy.
** Opis: motto części I.
 
* Wyli, pili, tańcowali<br />wyjebali też mamuta<br />za co ruble trzy dostali -<br />Burjat, Tunguz i Jakuta!
** Opis: pijacka przyśpiewka mieszkańców Irkucka
 
* Zwyciężyła, obracając łyżeczkę na obrusie o dziewięćdziesiąt stopni. Kombinacja trzech porcelanowych kubeczków paraliżowała maselniczkę. Pod chlebnikiem padły szklanki i kieliszki; śmiała szarża flakonika z bukiecikiem świeżych kwiatów unieruchomiła pancerniki talerzy metalowych. Nóż zatonął w błotnistej konfiturze. Słońce padało na serwetki; cień solniczki wskazywał lewy róg stołu. Odwody półmisków z wędlinami nie przybywały. Chleb był biały, drobnoziarnisty. Pozostało poddać sałatkę.
** Opis: bitwa Benedykta Gierosławskiego z Jeleną Muklanowiczówną.
 
* Cel życia jest poza życiem.
 
Linia 20 ⟶ 8:
 
* Jestem trzeźwy jak pięć laplasjanów.
 
* Jeżeli żołnierz daje strzał z karabinu, to w tej chwili zaczyna istnieć rana, jaką kula w nieprzyjacielu wywierci za jakiś czas; jeśli kto zażywa dawkę nieuleczalnej trucizny, to w tej chwili zaczyna istnieć ostateczny proces śmiertelny, choćby jego chwila nadeszła dopiero za parę dni. Słusznie mówili starożytni: umarliśmy już z chwilą narodzin. Władzy nad dalszą drogą kuli i trucizny (i po części przeżywania się) nie mamy.
** Opis: motto części I.
 
* Może życie w ogóle, może my – rośliny i zwierzęta, ludzie – też stanowimy jedynie takie „bardziej skomplikowane fale” rozchodzące się od miejsca pierwszego Uderzenia?
Linia 30 ⟶ 21:
 
* – Ożeń się, moje dziecko.<br />– Komu ja bym taką krzywdę mógł wyrządzić – nie ukochanej przecie.
 
* Wyli, pili, tańcowali<br />wyjebali też mamuta<br />za co ruble trzy dostali -<br />Burjat, Tunguz i Jakuta!
** Opis: pijacka przyśpiewka mieszkańców Irkucka
 
* W Boga wierzę, ale nie wierzę w to, co ludzie mówią o Bogu.
Linia 36 ⟶ 30:
 
* Wyobraź sobie [...], że wisisz na sieci stalowych nici rozpiętej między tysiącami ludzi, twoją rodziną, znajomymi, sąsiadami, „towarzystwem” , a każda nić zakończona jest zadziorowym haczykiem, wkłutym w mięśnie, do kości... I teraz spróbuj poruszyć się wbrew ruchom cudzym, połamiesz sobie kręgosłup, teraz spróbuj powiedzieć coś wbrew cudzym gardłom i językom, wyrwiesz sobie swój język, teraz zaprzecz Wstydowi!
 
* "(...) z pustemi kieszeniami w urzędzie człowiek czuje się nagim."
 
* Zasada obowiązuje tak samo na dworze jednowładcy, jak w najmarniejszej wsi, w stepie pustynnym, tajdze zimnej – nie ma żadnej linii, żadnej granicy poza którą mógłbyś pan tu bezpiecznie stosować swoje narzędzia umysłu. Jedna jest Rosja. Znalazł się pan, inżynierze, w krainie, gdzie ludzie – nie ludzie, ludzie-przedmioty poddawane są istocie nieskończenie wyższej, a ona dowolnie kształtuje ich rzeczywistość podług swoich zmiennych kaprysów i zachcianek, nijak niczego nie tłumacząc, bo też nie są to rzeczy do wytłumaczenia. Zrozumieć – zrozumieć można prawa natury. Ale czy człowiek zrozumiałby prawa natury, gdyby Bóg zmieniał je bez widocznej przyczyny, między sekundą a sekundą?
 
* Zwyciężyła, obracając łyżeczkę na obrusie o dziewięćdziesiąt stopni. Kombinacja trzech porcelanowych kubeczków paraliżowała maselniczkę. Pod chlebnikiem padły szklanki i kieliszki; śmiała szarża flakonika z bukiecikiem świeżych kwiatów unieruchomiła pancerniki talerzy metalowych. Nóż zatonął w błotnistej konfiturze. Słońce padało na serwetki; cień solniczki wskazywał lewy róg stołu. Odwody półmisków z wędlinami nie przybywały. Chleb był biały, drobnoziarnisty. Pozostało poddać sałatkę.
** Opis: bitwa Benedykta Gierosławskiego z Jeleną Muklanowiczówną.