To nie jest kraj dla starych ludzi: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
m formatowanie automatyczne, lit
V. Vega (dyskusja | edycje)
Nie podano opisu zmian
Linia 1:
'''''[[w:To nie jest kraj dla starych ludzi|To nie jest kraj dla starych ludzi]]''''' (ang. ''No Country for Old Man'') – kryminał produkcji USA z 2007 roku; reż. [[Joel Coen]] i [[Ethan Coen]].
* '''Szeryf Bell:''' Byłem szeryfem w tym hrabstwie odkąd skończyłem 25 lat. Trudno uwierzyć. Mój dziadek był stróżem prawa, ojciec też. Razem z nim byliśmy szeryfami w tym samym czasie: on w Plano, a ja tutaj. Wyślę, że to napawa go dumą. Wiem, że mnie napawało. W dawnych czasach niektórzy szeryfowie nigdy nie nosili broni. Wielu ludzi nie może w to uwierzyć. Jim Scarborough nigdy nie nosił, ten młodszy Jim. Gaston Borkins nie mógł nosić w Hrabstwie Camanche. Zawsze lubiłem słuchać o dawnych szeryfach. Nigdy nie przepuściłem okazji do posłuchania. Nie możesz uniknąć porównywania siebie do dawnych szeryfów. Nie możesz uniknąć myślenia, jakby sobie poradzili w dzisiejszych czasach. Był ten chłopak, którego posłałem kiedyś w Huntsville na krzesło elektryczne. Ja go aresztowałem i ja składałem zeznania. Zabił czternastolatkę. W aktach było napisane, że była to zbrodnia w afekcie, ale on sam powiedział mi, że nie było żadnego afektu. Powiedział mi, że planował kogoś zabić odkąd tylko pamiętał. Powiedział, że gdyby go wypuścili, to zrobiłby to znów. Powiedział, że wie, że pójdzie do piekła. „Będę tam za jakieś 15 minut.” Nie wiedziałem, co z tym zrobić. Pewnie, że nie. Widzicie, teraz zbrodnie są zupełnie inne. Nie, żebym się ich obawiał. Zawsze wiedziałem, że wykonując tę pracę, trzeba być gotowym na śmierć. Ale nie mam zamiaru wyzywać losu, albo mieć do czynienia z czymś, czego nie rozumiem. Człowiek naraża swoją duszę na niebezpieczeństwo i musi powiedzieć: W porządku – będę częścią tego świata.
 
----
 
* '''Llewelyn:''' Jeśli nie wrócę, to powiedz mojej matce, że ją kocham.<br />'''Carla Jean:''' Twoja matka nie żyje, Llewelyn.<br />'''Llewelyn:''' Więc sam jej to powiem.
 
----
 
* '''Szeryf Bell:''' Kim są ci ludzie? W zeszłym tygodniu znaleźli pewną parę w Kalifornii. Wynajmowali starszym ludziom pokoje, zabijali ich, grzebali na podwórzu i zgarniali ich emeryturę. No, najpierw ich torturowali. Nie wiem dlaczego. Pewnie telewizor im się popsuł.
 
----
 
* '''Chigurh:''' Wiesz, co się teraz stanie. Powinieneś pogodzić się z sytuacją, w której się znalazłeś. Mógłbyś mieć więcej godności.<br />'''Welles:''' Idź do diabła.<br />'''Chigurh:''' Pozwól, że cię o coś spytam. Jeśli zasada, którą się kierowałeś, sprowadziła cię tutaj, to co za pożytek był z tej zasady?<br />'''Welles:''' Masz pojęcie, jak bardzo jesteś popieprzony?<br />'''Chigurh:''' Masz na myśli charakter tej rozmowy?<br />'''Welles:''' Mam na myśli twój charakter.
 
----
 
* '''Ellis:''' Im więcej czasu poświęcasz na odzyskanie tego, co zostało ci zabrane, tym więcej przecieka ci między palcami. Po pewnym czasie próbujesz tylko zacisnąć mocniej zęby.
 
----
 
* '''Szeryf Bell:''' Wydawało mi się, że jak się zestarzeję, Bóg w jakiś sposób pojawi się w moim życiu.
 
----
 
* '''Ellis:''' Nie powstrzymasz tego, co ma nadejść. A czekać na ciebie też nic nie będzie. To się nazywa próżność.
 
----
 
* '''Loretta:''' Jak spałeś?<br />'''Szeryf Bell:'''Nie wiem. Miałem sny.<br />'''Loretta:'''Cóż, masz teraz na nie czas. Coś ciekawego?<br />'''Szeryf Bell:'''Zawsze są ciekawe dla tych, którym się śnią.<br />'''Loretta:'''Ed Tom, będę miła.<br />'''Szeryf Bell:'''No dobrze. Były dwa. W obu był mój ojciec. Dziwna sprawa. Jestem teraz starszy niż on był, gdy zmarł dwadzieścia lat temu. Więc w pewnym sensie jest młodszy. W każdym razie pierwszego snu nie pamiętam za dobrze, był o spotkaniu z ojcem w jakimś mieście, miał mi dać jakieś pieniądze. Chyba je zgubiłem. W drugim jakby wróciliśmy w dawniejsze czasy i jechałem konno nocą przez góry. Jechałem górską przełęczą. Było zimno i na ziemi leżał śnieg, a on wyminął mnie i jechał dalej. Nic nie mówił mijając mnie. Po prostu jechał naprzód. Był zawinięty w swój koc, miał pochyloną głowę, a kiedy mnie mijał zobaczyłem, że niesie ogień w rogu tak, jak kiedyś się to robiło i widziałem, że róg rozświetla się od środka. Był koloru księżyca. I w tym śnie wiedziałem, że on jedzie dalej, by rozpalić gdzieś ogień w tym mroku i zimnie i wiedziałem, że zawsze, gdy tam przyjadę, on tam będzie. I wtedy się obudziłem.