Waldemar Łysiak

polski pisarz i publicysta

Waldemar Łysiak (ur. 1944) – polski prozaik i publicysta.

Waldemar Łysiak
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!

Dobry

(wyd. Chicago-Warszawa 1996)

  • Dopiero po śmierci „Księcia” zrozumiałem wiele rzeczy, których nie pojmowałem, kiedy żył. Zrozumiałem, że Bóg był w nim, tak jak w drzewach, gwiazdach, kamieniach, w bydlętach i w wodzie ze źródła, więc nie musiał szukać Boga i klepać o nim, jak inni, ci, co uczenie przekręcają Pismo Święte, i ci tak głupi, jak wiejskie baby, które pieją na procesji, powtarzając bezmyślnie ze śpiewnika: „O Maryjoooo i te deee!”.
    • Źródło: s. 5
  • Naiwniak wyobraża sobie, iż można zachować godność osobistą w ramach komunizmu. W jaki sposób? Poprzez jego negowanie. Nie wstępując do partii lub jej przybudówek, nie głosując, nie klaskając, nie uczestnicząc et cetera. Grubo się myli. Godność odbierana jest mu codziennie za pomocą tak zwanych realiów życiowych, przez konieczność owych „załatwiań”, dzięki brakowi wszystkiego i w konsekwencji przymusowi załatwienia wszystkiego drogą tysięcznych, poniżających zabiegów, podchodów, lizusowskich uśmiechów, pokornych ukłonów i podłych kompromisików, łapówek, kłamstewek, usług i donosów, i czego tam jeszcze!
  • Naturalną konsekwencją zbyt wyśrubowanych ideałów jest zawsze urodzaj hipokryzji.
  • Polak nie kocha zemsty, nie potrafi nią żyć, chęć jej dokonania przechodzi mu prędko, nie szuka odwetu maniakalnie. Południowiec rzekłby, iż to rodzaj kalectwa, na które cierpi cały naród. Polacy się nie mszczą.
  • Światem rządzi Bóg miłosierny albo król-przypadek, trzecie nie istnieje…
    • Źródło: s. 51
  • Tak jak zawodowa prostytutka jest uczciwszą kobietą niż te tabuny wyzwolonych żon i mamuś, co noszą na piersiach medalik z Matką Boską i puszczają się cichcem przy każdej okazji, tak pospolity złodziej jest uczciwszy od nomenklaturowego, bo kradnąc nie udaje strażnika praw i nie żąda za to chlebowego krzyża.
    • Źródło: s. VI

Flet z Mandragory

  • Nauczyłem się, że w kraju, w którym ktoś panuje miłościwie, nie należy przesadzać z humorem. Potem stwierdziłem jeszcze, że poza jedzeniem i ziewaniem w ogóle nie należy zbyt często otwierać ust, ani do płaczu, ani do śmiechu. Kiedy na koniec zrozumiałem, że lepiej jest być młotkiem niż gwoździem – wstąpiłem do policji.
  • W wielu ludziach krąży po cichu robak szaleństwa. jest czarny i ma trzy wielkie, fosforyzujące szkarłatem oczy. Długi ryjek zakończony otworem gębowym służy mu do plucia – pluje celnie jak zawodowy snajper. karmi się naszymi snami; chłepcze je po nocach, trawi i wydala z powrotem, by przyszły do nas nad ranem i objawiły jeszcze inny świat. Małe szeleszczące chwytniki pozwalają mu przeciskać się przez każdą szczelinę ciała. Tak właśnie wychodzi z jakiegoś zdarzenia, wiersza lub religii i wdziera się w nas przez oko, ucho albo por skóry, a potem wędruje w milczeniu żyłami i nitkami nerwów szukając stałej przystani. Kiedy wejdzie do duszy, człowiek staje się niebezpieczny dla swojej uczciwości. Kiedy dosięgnie mózgu, człowiek zaczyna zagrażać swemu otoczeniu. ale kiedy dosięgnie serca, człowiek zakochuje się w jakiejś istocie ludzkiej. Wówczas świat staje się dla niego niebezpieczny i każdy krok zagraża mu klęską.
  • Żyje, a jest w niej więcej śmierci niż w odciętych głowach, które rozwierają martwe usta i zdają się protestować, przeklinać i błagać niebiosa o pomstę.

Konkwista

  • Dlaczego wszystko, co sprawia nam radość, wszystko, czemu przypisujemy urok piękna, wszystko, co odziewamy w szatę ideału, kończy się czymś brudnym, głupim, nędznym lub śmierdzącym, dlaczego nietrwałość jest cechą absolutu, a wzniosłość i triumf nie są jego finałem? Miłość kona w znudzeniu, upodleniu lub zazdrości, dobroć w spektakularnych filantropiach, książka w składzie makulatury, poezja w ocenach szkolnych belfrów, konie wyścigowe w jatkach rzeźników, demokracja w tłumie, wolność w ZOO, sława w megalomanii, wiedza w pysze, cacka na śmietniku.
  • Jeśli większość jest o czymś przekonana, to wcale nie znaczy, iż ma rację.
  • Możemy być starzy i mimo to jeszcze komuś potrzebni.
  • Wady wielkich ludzi są pociechą matołów.

Kielich

  • Wszyscy popełniamy błędy – zakochujemy się w tenorach lub w sopranistkach, chociaż tenorzy są równie głupi jak kłótliwe kobiety, gdyż wysokie tony uszkadzają im mózg.
  • Kobieta i mężczyzna rymują się w każdym języku, za pomocą narządów płciowych, reszta jest prozą niekompatybilnych kaprysów i niekoniecznych urojeń.
  • Trzy główne dni w życiu człowieka to dzień narodzin, dzień zgonu i dzień kluczowej refleksji – tej, która godzi cię z życiem.

Milczące psy

(wyd. Kraków 1990)

  • Człowiek jest wędrującym workiem dobra i zła, których proporcje zmieniają się w miarę upływu czasu i okoliczności. To wszystko. Wbrew pozorom to wcale nie mało, lecz żeby to zrozumieć, trzeba dostać się w ręce kobiety lub kata. Wtedy worek tak wypełnia się bólem, że nie pozostaje w nim miejsca na nic innego poza złem, nawet na Boga.
    • Źródło: s. 107
  • Nie ma w człowieku szczęścia, dopóki nie zapali się w nim pochodnia boleści żywej. Wtedy zaczynają się jego narodziny duchowe. Twarda to próba, przez którą człowiek musi przejść dla prawdy. Póki nie przeszedł, nie wolno mu uważać się za urodzonego.
    • Źródło: s. 150
  • W każdym człowieku tkwi podejrzliwość, jak trucizna utajona w sekretnym gruczole – wystarczy go musnąć, by wlał kilka kropel jadu do serca, a im większa wiedza o życiu, tym gruczoł większy i bardziej pobudliwy.
    • Źródło: 268, 269

Rzeczpospolita kłamców – Salon

  • Marni ludzie często tworzyli arcydzieła; sztuka nie musi brać ślubu z przyzwoitością, żeby wykuwać jakość klasy olimpijskiej.
  • Państwo, którego dyplomaci nie znają języków, którego moraliści nie mają wstydu, i którego intelektualiści cierpią na brak inteligencji – nie urodzi prawdziwych arcydzieł kręceniem biczów z piasku i lepieniem buław z łajna.

Statek

  • Bardzo łatwo się zabija. Wyjąłem broń i zrobiłem mu w ciele pięć otworów. Kiedy upadł, szóstą kulą przestrzeliłem mu dla pewności łeb.
  • Cóż może człowiek wiedzieć o szczęściu poza tym, jak się to pisze?
  • Gdy tylu ludzi pochwala to samo, wtedy łatwo jest dojść do wniosku: jedzmy gówna, przecież miliony much nie mogą się mylić!
  • I była czymś biologicznie tak różnym od białych kobiet całego świata, jak różna jest przyroda lasu od przyrody klombów w parku lub na ulicznym skwerze.
  • Mówiąc to zmierzył go wzrokiem snajpera trzymającego palec na osłonie spustu.
  • Rżnąć można wszędzie, ale kochać trzeba na odległość, bo zbliżenie i czas zdzierają łuski z oczu lub wystawiają na ciosy, w każdym razie psują wielkie uczucie przez ich odidealizowanie.
  • Są tylko dwie rzeczy bez granic: kobiecość oraz sposoby jej nadużywania.
  • To wzruszające, jak bardzo one potrzebują czworonogów i ptaszków, prawda? Muszą się koniecznie opiekować kimś słabszym, nie fizycznie słabszym, lecz mózgowo słabszym tym się dowartościowują.

Wyspy bezludne

  • Cmentarz był pozbawiony żywego ducha i przypominał te fragmenty filmów Kurosawy, na których wiatr jest jedynym samurajem.
  • Kim był? Był człowiekiem zapatrzonym bardziej wewnątrz siebie niż na zewnątrz. Należał do tych ludzi, którzy kultywują swoje człowieczeństwo z tak twardymi dykcjonarzami zasad, iż każdy ich krok jest z góry wyznaczony, a droga którą podążają, nie ma żadnych odnóg. I wreszcie był jednym z tych, do których pasuje używane w pierwszej połowie XX wieku austriackie powiedzonko lotnicze: „polnisches Wetter” (chodziło o wyjątkowo złą pogodę, podczas której latali tylko polscy piloci).
  • Któregoś dnia zatrzymałem się na moment w maleńkiej miejscowości, której nazwy nawet nie pamiętam, i wstąpiłem do białego kościółka przy drodze. Wewnątrz pachniało chłodem, było ciemno i tak pusto, jak być powinno z mojego punktu wiary, z którego można rozmawiać z Bogiem tylko w cztery oczy.
  • Ta książka, a ściślej przemyślenia, które były z nią związane, pogłębiły moją samotność. Formalnie nic się nie zmieniło – wśród wrzeszczących jestem niemową, wśród dewotów ateistą, wśród krwiożerczych antysemitów Żydem, wśród fanatycznych lewaków oficerem białej gwardii, wśród zwariowanych ekologów, którzy mylą elektrownie jądrowe z bombą atomową, jestem radioaktywną cząsteczką wzbogaconego uranu, a wśród głodnych chciałbym być manną. Lecz wychodzę z tej przygody pisarskiej smutniejszy i głębiej pogrążony w samotności.
  • Tę książkę przeznaczam ludziom, którzy na nią zasłużyli. Nie wiem ilu ich jest. Człowiek dziczeje stykając się z ludźmi i albo musi wybudować sobie erem, albo spłaszczyć się do wymiarów otoczenia.
  • W najszerszym rozumieniu SYNDROM ADAMSA oznacza zespół objawów chorobowych wywołujących w mężczyźnie chęć ucieczki z układu, w którym tkwi – gdziekolwiek, na bardziej zieloną trawę po drugiej stronie płotu. Jest to przypadek najczęstszy, rodzaj zbiorowej psychozy gatunku. Wszyscy mężczyźni cierpią w mniejszym lub większym stopniu na którąś z odmian SYNDROMU ADAMSA; stopień rozwoju intelektualnego nie ma tu nic do rzeczy. Reszta udaje mężczyzn.

Inne

  • Było w XX wieku kilku takich, którzy sami sobie budowali mitologię, licząc, że stanie się nieśmiertelna. Exenplum [przykład]: szef FBI (przez prawie pół wieku!), J. E. Hoover, reklamujący się jako policyjny superman, „bicz na przestępców” (w co opinia publiczna USA długo wierzyła); lub marszałek B.L. Mongomery reklamowany jako wojskowy superman, który zwyciężył Hitlera. Obu panom udowodniono pośmiertnie wiele klęsk i błędów – Hooverowi kłamliwą autoreklamę, fałszowanie statystyk i zupełne nierozeznanie mafii wskutek jej karygodnego zlekceważenia. Montgomery’emu brak talentów strategicznych i krwawą katastrofę głośnej operacji „Market Garden” (notabene obu fałszywym herosom udowodniono też pederastię; Hooverowi nawet homo-orgie zbiorowe).
  • Gdy Spartakus i królowa Amazonek połączyli swoje ciała, z miłosnej gliny wziął się Adam tego dziwnego narodu, co żyje miedzy Bałtykiem a wierzchołkami Tatr i ma w herbie białego orła – ptaka, którego nie można oswoić. Ptak był w klatce od drugiej połowy XVIII wieku, z małą przerwą (przepustką na wolność), jaką dała mu historia między 1918 a 1939 rokiem. Żaden inny naród nie wyprawił tylu wielkich powstań i nie upuścił tyle krwi swoim ciemiężcom, co ów naród. Członkowie żadnego innego narodu nie wspomagali tak często cudzych powstań, jak członkowie tego narodu. Notoryczni buntownicy.
    • Źródło: Najlepszy, Warszawa 1992, s. 71–72
  • Gdyby Bóg zadowalał kapelanów dwóch armii walczących przeciwko sobie – to by zwariował już milion razy od tej kwadratury koła. (…) Nie jesteśmy stworzeni do ciągłej frakcyjnej satysfakcji, tylko do ciągłego kwaśnego utyskiwania.
    • Źródło: „Uważam Rze” nr 13, 2–8 maja 2011
  • Gdybym przestał być „oszołomem”, wówczas ojciec wstałby z grobu i dałby mi po pysku.
  • Jako jednego z czołowych dżentelmenów PRL-u i III RP „Gazeta Wyborcza” lansowała literata Andrzeja Szczypiorskiego, skądinąd Tajnego Współpracownika Mirka, który przez ćwierć stulecia donosił esbecji na kolegów.
  • Jego słowo było gówno warte; nie dlatego, że gówno warte jest słowo większości ludzi.
  • Każdego można kupić – trzeba tylko znać cenę i rodzaj waluty.
    • Źródło: Szachista
  • Każde dziecko nad Wisłą wie, że żaden polski duchowny nie zwalcza lustracji tak twardo jak abp Józef Życiński.
    • Źródło: „Gazeta Polska” nr 47, 22 listopada 2006
    • Zobacz też: Józef Życiński
  • Kocham puste nawy – tylko w nich potrafię usłyszeć Boga.
  • Ludzie nic nie rozumiejący, ale mający prawo głosu, są w każdym społeczeństwie wielką armią.
    • Opis: o „społeczeństwie Unii Wolności”.
  • Ludzie, których część społeczeństwa zwie dżentelmenami, są przez drugą część społeczeństwa uznawani za chamów, buraków i dupków.
    • Źródło: „Gazeta Polska” nr 7, 14 lutego 2007
  • Miłość karmiona wspomnieniami bywa silniejsza od właśnie przeżywanej.
  • Ministra Giertycha można jako polityka nie lubić, ale kontestowanie jego starań reaktywujących patriotyzm to bandycka antypolskość, zaś wrzask przeciwko reformom mającym zdyscyplinować i uprzyzwoicić życie wewnątrzszkolne to klaka dla Lucyfera.”
    • Źródło: „Gazeta Polska”, 15 listopada 2006
  • Niektórzy ludzie mówią, że można robić wszystko, bo żyje się tylko raz i dlatego trzeba łapać każdą okazję. Natomiast ja uważam, że właśnie dlatego, iż żyje się tylko raz, nie można robić wielu rzeczy, na przykład zawstydzających lub niegodnych, bo już nie będzie się miało drugiego życia, aby to naprawić.
    • Opis: w rozmowie z dziennikarzem gazety „Tarnowskie Azoty” w 1987 roku.
    • Źródło: Waldemar Łysiak, Łysiak na łamach 2, Wydawnictwo PLJ, Warszawa 1993, s. 102.
  • Permanentnie mamy do czynienia z kontrpisowskim atakiem wścieklizny ludzi pełniących obowiązki dziennikarzy.
    • Źródło: „Gazeta Polska” nr 45, 8 listopada 2006
  • Piszą historię na nowo, gwoli upokorzenia faktów.
    • Źródło: „Uważam Rze” nr 42/2011, 21 listopada 2011
  • (…) polityka ma się do moralności jak (…) prostytucja do dziewictwa.
  • Poziom trzeba obniżać, gdyż liczba głupich niepowstrzymanie wzrasta, a wzrasta, bo beztrosko mnożą się tylko biedni i tępi, a warstwy oświecone cechuje lenistwo na polu rozrodczości, przez co wciąż zwiększa się dysproporcja.
  • Prawdziwym mężczyzną jest człowiek nieugięty. Ten, co nie zna śliskich kompromisów, nie układa się samolubnie z przeciwnikiem i przeciwnościami, nie traci żadnej cząstki siebie, by zademonstrować pustą zręczność, napełnić kiesę lub nasycić głód, i nie zegnie się wskutek chwilowej męki, dla poklasku bądź u stóp tyrana, gdyż nosi serce twarde niczym diament, oraz kultywuje zasady twardsze niż żelazo, a wyłączną mapą jego słabości są chaotyczne linie nonszalanckich kaprysów.
    • Źródło: Ostatnia kohorta
  • Są takie słowa, które potrafią otworzyć każdy pysk, słowa boleśniejsze od kopnięcia w brzuch, trzeba tylko wiedzieć jakie to słowa…
  • Tomasz Jastrun (Smecz), uwielbia smeczować po twarzy (po fizjonomii) kobiety nie należące do Salonu, wytykając im szpetotę fizyczną. Rok temu obsmeczował urodę prezydentowej Kaczyńskiej, a teraz wziął się za twarz i figurę pani minister Fotygi, i to – żeby było dowcipniej – w tym samym akapicie swego felietonu, w którym użył określenia dobre wychowanie.
  • Tylko „Najwyższy Czas!” ośmielił się wydrukować dwa felietony i jeden artykuł (trzy łyżki dziegciu) wytykające panu K. polityczne Dworskie maniery, czyli maniery dworaka, dworskość proreżimową (notabene tak udatnie przezeń wykpioną, jako ciężki grzech etiopskich dworaków, „Cesarzem”).
  • Zawsze wymyślamy sobie nasze dzieci.
    • Źródło: Francuska ścieżka
  • Zwą się ekologami, choć tacy z nich ekologowie jak z blokersów filantropi.
    • Źródło: „Gazeta Polska” nr 12, 21 marca 2007