Konstanty Rokossowski

marszałek ZSRR i Polski

Konstanty Ksawerowicz Rokossowski (1896–1968) – żołnierz, polski i radziecki dowódca, marszałek Polski i marszałek Związku Radzieckiego, dwukrotny Bohater Związku Radzieckiego, poseł na Sejm PRL I kadencji (1952–1956), wiceprezes Rady Ministrów PRL (1952–1956), minister obrony narodowej RP i PRL (1949–1956), wiceminister obrony ZSRR (1958–1962), deputowany do Rady Najwyższej ZSRR.

  • Ich sztabowi dawał się we znaki wpływ Hitlera, ale na poziomie dowodzenia wojskami i frontami ten wpływ był mniejszy i oficerowie byli doskonali. Wiedzieli, do czego ich siły są zdolne i nigdy nie wydawali niewykonalnych rozkazów.
    • Opis: o Niemcach
    • Źródło: Sergo Beria, Beria. Mój ojciec. W sercu stalinowskiej władzy, przedmowa i przypisy Francoise Thom, Wydawnictwo Magnum, Warszawa 1999, ISBN 83-85852-56-5, tłum. Józef Waczków, s. 195.
Konstanty Rokossowski
  • Walczyłem z ojcami, a teraz walczę z ich synami i jestem przekonany, że ojcowie byli lepszymi żołnierzami.
    • Opis: o wojnie prowadzonej przeciwko niemieckiej agresji na ZSRR.
    • Źródło: Howard J. Langer, Księga najważniejszych postaci II wojny światowej, tłum. Marek Rudowski, wyd. Bellona, Warszawa 2008, ISBN 9788311111110, s. 201.
  • Wojna okazała się zupełnie niepodobna do książkowych batalii. Zrozumiałem, że w ostatecznym wyniku każda wojna jest ciężką próbą dla ludzi.

O Konstantym Rokossowskim edytuj

  • Na sesji naukowej z okazji 50. rocznicy Armii Radzieckiej widziałem marszałka Rokossowskiego po raz ostatni. Serdecznie przywitał się ze mną i innymi członkami polskiej delegacji, a w czasie przerwy obiadowej zwrócił się do marszałka Andrieja Greczki z prośbą o zwolnienie go z dalszych obrad. Czuł się źle i chciał się udać do szpitala. Żegnając się ze mną prosił, by w Warszawie otoczyć opieką jego siostrę Helenę. W centralnych uroczystościach 50-lecia Armii Radzieckiej już nie uczestniczył. W szpitalu pozostał do końca swych dni, pracując usilnie nad redakcją swych wspomnień.
    • Autor: gen. broni Józef Urbanowicz
    • Źródło: Tadeusz Konecki, Ireneusz Ruszkiewicz, Marszałek dwóch narodów
  • Od początku tej wielkiej wojny Anglicy śledzili, jak rosły wspaniałe kadry dowódcze Rosji. Jednym spośród pierwszych nazwisk, z którym się zapoznałem, było nazwisko marszałka Rokossowskiego. Niezależnie od komunikatów radiowych punktowały jego wspaniały szlak moskiewskie saluty. Ja sam przebiłem sobie drogę przez Afrykę i uczestniczyłem w wielu bitwach. Myślę jednak, że to, co osiągnąłem, nie dorównuje temu, co osiągnął marszałek Rokossowski. Wznoszę toast za marszałka Rokossowskiego.
  • Rokossowski nie czuł się Polakiem. Nie znał zresztą polskiego. Kiedy w 1949 roku został polskim ministrem obrony, zwierzył się mamie, że nie ma najmniejszej ochoty jechać do Polski. Czuł się tam obco i nie odpowiadała mu rola moskiewskiej kreatury. Polscy oficerowie mieli w sobie coś arystokratycznego, co sprawiało, że źle się między nimi czuł. Dokończył swoich dni w Związku Radzieckim, zgorzkniały i zawiedziony.
    • Źródło: Sergo Beria, Beria. Mój ojciec. W sercu stalinowskiej władzy, przedmowa i przypisy Francoise Thom, Wydawnictwo Magnum, Warszawa 1999, ISBN 83-85852-56-5, tłum. Józef Waczków, s. 195.
  • Rokossowski nie znosił samotności, stale pracował ze swoim sztabem. Najczęściej spotykaliśmy go w oddziale operacyjnym lub w pokoju szefa sztabu. Przychodził, zapytywał o kłopoty w pracy, pomagał radą i doświadczeniem, proponował przemyślenie takiego lub innego wariantu przyszłych działań. Zawsze skupiony, umiejętnie przydzielał pracę swoim zastępcom, szefom rodzajów wojsk, sztabowi, radzie wojennej i zarządowi politycznemu. Wszystko to stwarzało wyjątkowo pogodną atmosferę; każdy człowiek chciał odważniej myśleć i równie odważnie działać…
    • Autor: Paweł Błatow
    • Źródło: Konstanty Rokossowski, Żołnierski obowiązek, Warszawa 1973
  • Stalin zwołał naradę dowódców, aby przedyskutować propozycje zlikwidowania wybrzuszenia linii frontu na Białorusi przez otoczenie i zniszczenie Grupy Armii Środek na wschód od Mińska. Ważnym momentem była wypowiedź Rokossowskiego, upierającego się przy tym, by jego 1 Front Białoruski wykonał koncentryczne uderzenie na Bobrujsk, wzdłuż obu brzegów Berezyny, zamiast jednego zmasowanego natarcia, za którym optował Stalin. Stalin dwukrotnie prosił go o opuszczenie sali dla „przemyślenia sprawy”. Za drugim razem Mołotow i Malenkow wyszli za Rokossowskim i zapytali, czy „zdaje sobie sprawę z kim się spiera?”. Rokossowski, który miał za sobą 3 lata łagrów, nie zamierzał ustąpić i oświadczył, ze poda się do dymisji „jeżeli dowództwo nie zaakceptuje jego planu”. Gdy Rokossowski po raz trzeci przedstawił swoja koncepcje, Stalin wyraził zgodę, stwierdzając, że lubi generałów, którzy znają swoje rzemiosło i maja własne zdanie.
    • Autor: W. Białkowski, Rokossowski – na ile Polak?, op. cit., s. 73–78.
  • Stosunek Rokossowskiego do Stalina był dość skomplikowany. W głębi duszy nigdy nie wybaczył mu zagłady elity dowódczej w 1937 roku i własnych lat spędzonych w więzieniu. A jednak, tak jak i wielu innych, coś go w Stalinie urzekało. Na pogrzebie generalissimusa marszałek płakał. Zresztą łzy, podobnie jak śmiech, są zaraźliwe. Zwłaszcza w tłumie.
    • Autor: Jurij Boriew, Prywatne życie Józefa Stalina, tłum. i oprac. Darima i Dionizy Sidorscy, Oficyna Literatów Rój, Warszawa 1989, ISBN 8385049134, s. 176–177.
  • Wróćmy jednak do Rokossowskiego. Był to nie tyle najzdolniejszy, ale również najbardziej ludzki spośród najważniejszych dowódców Armii Czerwonej. Wystarczy go porównać choćby z Żukowem, bolszewickim bydlęciem bez kultury osobistej i jakichkolwiek skrupułów. (…) Rokossowski nigdy nie zachowywał się tak chamsko jak Żukow czy Koniew. Nie tłukł kijem podległych mu oficerów, nie bluzgał, nie pluł na podłogę. Uwagę zwracają również jego wspomnienia. Otóż w przeciwieństwie do memuarów innych sowieckich marszałków i generałów są bardzo cienkie. Człowiek piszący o tak zwanej Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej miał dwie możliwości: albo kłamać, albo po prostu nie pisać o sprawach, których nie przepuści cenzura. Rokossowski był jednym z nielicznych, którzy wybrali to drugie. Mam słabość do tego oficera, choć oczywiście doskonale to rozumiem, że w Polsce jest on znienawidzony. Został przysłany do was przez Moskwę jako czerwony generalny gubernator. Jego postać była żywym symbolem sowieckiego zniewolenia Polski. To, że sowiecki marszałek zasiadał w polskim rządzie, jasno świadczyło, że ten rząd wcale nie jest polski, a Polska nie jest państwem niepodległym.