Karolina Gruszka

polska aktorka

Karolina Gruszka (ur. 1980) – polska aktorka. Żona Iwana Wyrypajewa.

  • (…) aktorstwo to nie tylko popularność! Byłoby fajnie, gdyby wynikała ona nie tyle z udziału w telenowelach czy reklamach, ale wiązała się z czymś bardziej istotnym. Myślę tu o udziale w ważnych spektaklach teatralnych czy w filmach. Ja poprzez swe aktorstwo chcę coś powiedzieć i wyrazić jakieś prawdziwe emocje.
Karolina Gruszka (2008)
  • (…) był to pierwszy aktor w naszym kinie, który nie grał, a był na ekranie i to jego „bycie” się sprawdzało. Do dzisiaj przecież ma w sobie hipnotyczną moc. To było coś nowego w naszym filmie – wniósł swoją niezwykłą osobowość, charyzmę, poczucie humoru. Obecnie nie dostrzegam kogoś takiego, kto byłby głosem swojego pokolenia, z kim ludzie by się utożsamiali.
  • (…) choć często chodzę do teatru jako widz, bardzo rzadko udaje mi się przeżyć tam coś naprawdę ważnego. Dlatego rozumiem tych, którzy mówią: no tak, fajne przedstawienie, dobrze grają, ładna dekoracja, świetna muzyka, ale nic poza tym…
  • (…) dla mnie literatura rosyjska i teatr rosyjski to wzory niedoścignione. Pokazujące, że się da, że można. To jest ten rodzaj opowiadania o człowieku, który na mnie najbardziej działa. Z jednej strony, jest Czechow, bliski Iwaszkiewiczowi, z niedopowiedzeniami, z akcją przebiegającą właściwie między słowami, a z drugiej – Dostojewski, pisarski wulkan namiętności. Te dwa bieguny się dopełniają, są dla mnie punktami odniesienia w myśleniu o świecie i o sztuce.
  • Jestem zafascynowana Rosją i jej kulturą, więc jak tylko mam okazję tam pracować, to z chęcią przyjmuję propozycje. Mnie tam po prostu ciągnie. Dobrze się w Rosji czuję.
  • Moim zdaniem problemem polskiego kina są scenariusze. Kiepskie scenariusze. Teksty, które zdarza mi się czytać, są często pretensjonalne, całkowicie przegadane, o niczym. Nawet jeśli biorą się do nich dobrzy reżyserzy, to miesiącami muszą nad takim scenariuszem pracować, żeby zrobić z tego coś, na podstawie czego można zrobić film. Polscy scenarzyści mają pomysły, ale to jest jakieś takie niezdarne, niezgrabne, nie takie. A bez dobrego scenariusza nie da się niczego zrobić.
  • Moim zdaniem, i tu podzielam opinię pana Gogolewskiego, aktor przede wszystkim powinien dążyć do tego, żeby móc podpisać się pod tym, co robi. Mimo wszystko w teatrze udaje się to częściej niż choćby w filmie, gdzie nietrudno dziś rozmienić się na drobne. Dlatego warto czasem coś odrzucić. (…) ten zawód wydaje mi się fascynujący – jest w nim bowiem szansa na to, by poprzez jakąś rolę powiedzieć coś publicznie, zabrać głos w debacie. A wobec narastającej w Polsce fali nietolerancji wydaje mi się to szczególnie istotne. Kiedy słucham niektórych naszych polityków, nawet niekryjących się ze swoją homofobią, włos jeży mi się na głowie.
  • Może byłam tam zbyt krótko, żeby docenić uroki tego miejsca. Poza rzeczywiście fascynującymi ludźmi, z którymi pracowałam, w Hollywood wszystko wydawało mi się obce, przerysowane, przesadzone, kiczowate i w złym guście.
  • Myślę, że pogubiliśmy się, jakim językiem opowiadać w teatrze historie. Dziś w naszej rzeczywistości obowiązuje język telewizji, szybkiego montażu, migawkowych informacji, a teatr niebezpiecznie zaczął go imitować. Wiele przedstawień przypomina telenowele, a moim zdaniem to jest błąd. Teatr przecież operuje pewną umownością, metaforą, z której trzeba uczynić atut. Tego w innych mediach nie da się uzyskać.
  • Nie chcę wpisywać się w nurt, który obecnie jest bardzo popularny. Różnych telenowel, telewizyjnych show, bankietowania, kolorowych pism. W takim świecie nie ma dla mnie miejsca. Wolę podążać własną ścieżką, być może trudniejszą, ale na tej ścieżce przynajmniej wiem, jakie formy artystyczne mnie interesują, jaki rodzaj wypowiedzi jest mi najbliższy, o czym chciałabym opowiadać, jakie pytania stawiać…
  • Praca z nią to wiele godzin spędzonych na „wchodzeniu” w postać i w siebie, na „przegadywaniu” scen. Takie wnikliwe przygotowanie daje poczucie bezpieczeństwa.
  • Ta postać bardzo mnie zainteresowała, bo dostrzegłam w niej szansę pokazania bardziej zdecydowanego charakteru.
    • Opis: o roli Niki w serialu Sfora.
  • (…) uważam, że nie można zamykać się na to, co się w Polsce dzieje. Zainteresowanie polityką wyniosłam zresztą z domu, tylko że mam pecha, bo ilekroć idę na wybory, wygrywają nie ci, na których głosowałam… W moim odczuciu to mętne powietrze, o którym mówisz, staje się rzeczywiście groźne.
  • (…) uwielbiam chodzić do kina. Chodzę nawet jak nie mam czasu.
  • Widzę u Rosjan taką cechę, której my nie mamy – całkowity brak kompleksów. Z jednej strony, grozi to zarozumialstwem. Ale z drugiej, rodzi się coś pozytywnego. My w Polsce ciągle mamy poczucie, że najlepiej jest na Zachodzie. Wciąż staramy się do tych wzorców zachodnich doskoczyć. Ich to kompletnie nie obchodzi, a dzięki temu mają odwagę w wyrażaniu siebie takimi, jakimi są. Bez udawania. Mają wiarę w to, że mogą tworzyć i tworzą najbardziej postępowe, nowatorskie rzeczy na świecie. Pozwala im to kształtować swój światopogląd. Mają dużo do powiedzenia, szczerze, od siebie.
  • (…) wielu ludzi wybiera ten zawód trochę przez przypadek i z innych niż np. ja powodów. W dzisiejszych czasach kusi popularność, która daje olbrzymie możliwości. Mnie skusiło coś poważniejszego. Zawsze miałam w sobie potrzebę, żeby wiedzieć, jeżeli już coś robię, po co to robię. Według mnie, aktorstwo może być drogą życiową, a nie tylko jednorazową przygodą.

Zobacz też: