Jeff Halper (ur. 1946) – izraelski antropolog, pisarz i pokojowy aktywista, dyrektor Izraelskiego Komitetu Przeciwko Wyburzeniom Domów, nominowany w 2006 r. do Pokojowej Nagrody Nobla.

Jeff Halper (2008)
  • (…) konsekwentnie realizowana przez Izrael polityka faktów dokonanych de facto wyeliminowała możliwość rozwiązania dwupaństwowego. Izrael jednak nawet nie rozważa możliwości zaakceptowania rozwiązania jednopaństwowego (władze Izraela określają Zachodni Brzeg mianem Judei i Samarii, uznając te tereny za nieodłączny element Izraela).
  • Uważam, iż nie powinno być żadnych negocjacji. Bo kto to słyszał, aby okupowany naród negocjował swą wolność? Okupant musi się wycofać. W świetle prawa, rezolucji ONZ itd. izraelska okupacja musi się skończyć. Kropka. Tu nie ma czego negocjować. Mówi się, że trzeba negocjować granice. Nie! Granice z 1967 r. zostały uznane przez społeczność międzynarodową i zaakceptowane przez Palestyńczyków w 1988 r. Granice są zatem ustalone. Koniec.
  • Myślę, że 70 proc. mieszkańców Izraela zaakceptowałoby rozwiązanie w postaci dwóch państw. Osadnicy i środowiska, które powtarzają, że to niemożliwie, bo to historyczna ziemia Izraela, stanowią może jeden procent. Problem w tym, że Izrael stworzył tyle faktów dokonanych – te wszystkie osiedla, całe miasta osadników – iż nie widzę sposobu, żeby ich usunąć. Mamy do czynienia z sytuacją, gdy większość Izraelczyków chciałaby rozwiązania w postaci dwóch państw, ale to, co trzeba zrobić, aby ten cel osiągnąć, wydaje się niemożliwe.
  • Unia nie mówi w tej sprawie jednym głosem. Problemem są Polska, Czechy i inne kraje Europy Wschodniej. Jesteście bardziej proamerykańscy niż pozostali Europejczycy. Większość Europy Zachodniej zdecydowanie dystansuje się w tej sprawie od Waszyngtonu. Pytanie, czy stanowisko m.in. Polski i Czech, które hamują tu Europę, będzie się zmieniać. Byłem w Polsce, kiedy wizytę w Izraelu składał premier Tusk. Powiedział on, że Polska jest najwierniejszym przyjacielem Izraela. To bardzo zabawne, bo w tym samym czasie w Izraelu przeprowadzono badania opinii publicznej i okazało się, że ulubionym państwem izraelskich Żydów są Niemcy. Polska znalazła się na końcu listy. Polski rząd jest zatem proizraelski, ale Izraelczycy wcale nie są w zamian propolscy.
  • W Izraelu społeczeństwo nie posiada bezpośredniego wpływu na stanowisko rządu. Wynika to z ordynacji wyborczej, według której całe państwo jest jednym okręgiem wyborczym. Posłowie zawdzięczają miejsce w parlamencie partii, a nie swojemu lokalnemu elektoratowi. W konsekwencji deputowani są przede wszystkim przedstawicielami partii i nie reprezentują konkretnych społeczności.