Demokratyczna Republika Konga

państwo środkowoafrykańskie, stolica Kinszasa

Demokratyczna Republika Konga (dawniej Zair) – państwo w Afryce Środkowej.

  • Demokracja – Sprawiedliwość – Praca.
Flaga Demokratycznej Republiki Kongo
  • Kiedy zapytałem gubernatora generalnego Leona A.M. Petillon, kto właściwie jest gospodarzem w Kongo, otrzymałem szybką i pewną siebie odpowiedź: „Ja nim jestem”. Petillon nie był w tym wypadku zarozumiały. Powiedział prawdę, tylko nie całą. Rządzą tu: Belgia, reprezentowana przez Petillona, Kościół katolicki i wielki kapitał.
    • Autor: John Gunther, Afryka od wewnątrz
    • Źródło: Grzegorz Jaszuński, Świat zdaje egzamin. 1945–1965, wyd. Czytelnik, Warszawa 1967, s. 289.
  • Kongo zaczęło istnieć jako niepodległe państwo bez jednego afrykańskiego oficera, bez jednego kongijskiego lekarza czy inżyniera, bez politycznego doświadczenia, bez jednego chociażby człowieka, który by kiedykolwiek sprawował wyższe funkcje administracyjne. W ciągu dziesięciu dni Kongo straciło prawie wszystkich Belgów, którzy administrowali kolonią, urządzeniami użyteczności publicznej i przedsiębiorstwami prywatnymi. Stoją puste domy i sklepy, porzucono plantacje i fabryki, w wielu miejscach nie pobiera się podatków, rezerwy w obcych dewizach i złocie wynoszą w praktyce zero, a secesja Katangi i Kasai pozbawiła centralny rząd w Leopoldville [dawna stolica Konga] przeszło 60 procent poprzednich dochodów. Przez 70 lat Belgowie administrowali Kongiem jak prywatną kopalnią. (…) Dziś jesteśmy świadkami największej w naszych czasach działalności ratowniczej – idzie tu nie tylko o ratowanie narodu, bo taki tu nie istniał, ale o utworzenie narodu z ruin kolonialnej gospodarności.
    • Źródło: „Times”, cyt. za: Grzegorz Jaszuński, Świat…, s. 294.
  • Przeciętny mieszkaniec Konga niewiele ma obecnie praw obywatelskich i innych. Nie jest on nawet obywatelem w naszym znaczeniu tego słowa… Belgowie chętnie powtarzają, że w kongo nie ma dyskryminacji rasowej, co oczywiście nie jest prawdą. Afrykanom dano pewne szanse, ale nie dano im równości… Jeżeli Afrykanów traktuje się w Kongo jak dzieci, to dzieje się tak dlatego, aby nie wyrobili w sobie poczucia odpowiedzialności. Kongo jest na ogół spokojne pod względem politycznym [gdyż] ogromna większość Murzynów Konga w ogóle nie myśli kategoriami nacjonalistycznymi, to znaczy nie myśli o uwolnieniu się spod panowania belgijskiego, a to po prostu dlatego, że nie są na tyle wykształceni, aby wiedzieć, co to jest nacjonalizm. Rząd belgijski zdaje sobie jednak sprawę, że obecna sytuacja nie może trwać wiecznie bez żadnych zmian. Musi tu nastąpić pewna ewolucja polityczna, chociażby miała ona odegrać jedynie rolę klapy bezpieczeństwa… Zapytałem raz kogoś (…), jak długo jeszcze będzie trwało tam panowanie białego człowieka. Odpowiedział mi: „Wcześniej czy później będziemy musieli przeprowadzić wybory. A potem, jeszcze pięć lat…”
    • Autor: John Gunther
    • Źródło: Grzegorz Jaszuński, Świat…, op. cit., s. 289, 290.